Niedawno przysłuchiwałam się z ogromnym zainteresowaniem mojemu przyjacielowi, który wrócił z wyprawy w góry i opowiadał, jak obserwował pierwsze próby lotu małego orła:
„Mały ptak zostaje wyrzucony z gniazda lekkim pchnięciem dzioba, przez kilka sekund żegluje bezbronny wokoło, opada niżej, zaczyna spadać i próbuje utrzymać się w powietrzu poprzez szybkie machanie skrzydłami. W tym samym czasie matka podlatuje bezpośrednio pod małego ptaka, tak że może on opaść miękko na jej pióra, gdy będzie groził mu upadek. Nauka latania rozwija się z subtelnej gry między matką orlicą i jej małymi. Na początku małe orły powracają wciąż do swojej matki albo do gniazda, ale im silniejsze stają się ich skrzydła, tym bardziej się oddalają. Wkrótce matka nie lata tuż pod nimi i małe orły z głośnym krzykiem wylatują w bezkresy nieba”.
Poczucie bezpieczeństwa, połączone z nieposkromioną ciekawością życia, zdają się być warunkami tego, by małe orły nauczyły się samodzielności.
Wyobrażam sobie tę scenę i próbuję przenieść ją na rozwój człowieka. A przy tym nasuwają mi się pytania:
• Jakiego rodzaju „doświadczenia w gnieździe” potrzebuje człowiek?
• Jak i gdzie dziecko uczy się wykorzystywać swoje „skrzydła”? Co umożliwia, a co hamuje „rozwinięcie skrzydeł”?
• Z jednej strony doświadczenie ojczyzny, domu i bezpieczeństwa (korzenie), a z drugiej indywidualny rozwój i poznawanie świata (skrzydła) - jak obie te strony medalu zależne są od siebie w rozwoju człowieka? Kiedy potrzebujemy jednego, a kiedy drugiego? Czy możliwe jest, że jedno rozwija się z drugiego?
• Jaką rolę odgrywają w tej dynamice rodzice, przyjaciele, przedszkole i szkoła? A jaka jest funkcja własnej inicjatywy dziecka?
• Jaki wpływ na kształtowanie się charakteru dziecka ma otoczenie,
przestrzeń i czas, jakie mamy do dyspozycji dla jego rozwoju? luk rodzice i wychowawcy radzą sobie z tym, że dziecko raz ich potrzebuje, a potem już nie, a nawet odrzuca ich? Jak oni sami żyją napięciem między bliskością i dystansem, które spostrzegają nie tylko w swoim związku z dzieckiem?
Ink dorośli urzeczywistniają swoje własne potrzeby swobody i miłości, autonomii i przywiązania?
lak wiele poczucie bezpieczeństwa i miłości rodzice muszą doświadczyć w swoim życiu oraz jakie znaczenie mają ich szczęśliwe lub nieudane doświadczenia z korzystaniem z korzeni i skrzydeł, aby wspierać swoje dzieci w ich rozwoju?
Aby umożliwić wstępne zrozumienie tej metafory o korzeniach i skrzydłach, chciałabym napisać kilka słów na temat seminarium ekspertów z pedagogiki socjalnej.
Podczas seminarium pedagogów socjalnych na temat „Dzieci i do-mślipotrzebują korzeni i skrzydeł” pojawiają się wszystkie wymienione wyżej pytania.
„Podróż do krainy fantazji” na początku naszego seminarium, która /uprowadziła nas do tego, co spostrzegamy jako korzenie i do tego, czym mogłyby być skrzydła, skierowała naszą uwagę na własne doświadczenia. Interesujące były różne obrazy i skojarzenia, z których - jak okazało się w dalszym ciągu seminarium - prawie wszystkie wynikały z biografii poszczególnych uczestników.
Skojarzenia na temat korzeni to na przykład:
• Mam korzenie, sięgające głęboko, ale widzę, że są one uschnięte. Gdzie jest moja ojczyzna?
• Stoję tak mocno obiema nogami na ziemi, że nie mogę poruszać się już do przodu. Nie jestem już tak elastyczny, jak wcześniej.
• Moi rodzice, moja rodzina są moimi korzeniami.
• Widzę drzewo, jego korzeni nie mogę zauważyć, są one głęboko w glebie, to drzewo podoba mi się - wydaje mi się, że jest to czereśnia.
— 11