60

60

Cy w Brescyi, cy w Majlandzie,

Cy tez w Wenedyku.

Pomorońcy tam jak śmieci,

Na fatrunek trzodzie dają,

A ot takie małe dzieci,

Po italiańsku gadają.

Tam zyd nie jada cybuli,

Ni katolik śpeku,

A jak ucys się w Świmsiuli,

W winie piywas cieku.

Donner wetter znaj hecioku,

Jakie to tam miasta,

Kiej nawet liście z tabaku,

Juz w packach wyrasta,

Kuzden wojak fajkę kuzy,

W casie kirkparady,

A nawet bioto w kałuży,

Z cystej cekulady.

Nie uświadcys tam papierka,

Jeno srebło, złotko,

Na wojaka dziewka zerka,

A ma gębę słodką.

Tam kuzda ma piękne miano,

Tam się żadna nie zwie Franka,

A mnie kuzda Italianka,

Mówiła Synior Sztefano.

A niech was tu piorun trzaśnie Z wasą Galicyjom!

Ja zabieram kleinigkejty,

Mars na Italijom.

KATARZYNA.

Mój synku! mój Sceponku, nie róbze nam tego despetu i ostań się, to se i tu zrobimy Italią, a ja juz skróć ciebie gotowam Italianką ostać.

SZCZEPAN.

Wy, tfy, do bisa, ha! ha! ha! Trza wam wiedzieć, ze chociażby ze świecą przewandrował