60 POSĄGI
po obcięciu rąk i nóg ciało jego porzucono na ulicy, a głowę odcięto, którą poganie wbiwszy na pal ofiarowali za zwycięstwo bogu swojemu Badogostowi. Stało się to w stolicy Słowian, Re-trze« (III 51). Gorliwość' misjonarzy sprawiła, że nie dochował się żaden posąg. Tylko bowiem jakieś pojedyncze niewielkie okazy mogli w tych warunkach wyznawcy gdzieś schować, ale i te, ponieważ najczęściej były z drzewa, musiały zniszczeć. Wyjątkowo tylko przyjazne okoliczności mogły nam uratować pamiątkę. Zachowało się kilka takich zabytków, co z zastrzeżeniami mogą uchodzić za słowiańskie. Są bardzo zniszczone i grubej roboty, co o tyle nie powinno dziwić, że pochodzą z zapadłych stron, gdzie oczywiście trudno się spodziewać wybitniejszych artystów. Można je policzyć na palcach jednej ręki. Słowianom przypisuje się też jedną brązową figurkę ze Swiecia (Schwedt) nad Odrą, przedstawiającą wąsatego jegomościa, wspartego rękami pod boki, w stożkowej czapce. Za bóstwo uważają też niektórzy płaskorzeźbę w Altenkirchen na Rugii: wyobraża ona mężczyznę trzymającego róg, twarz wygolona ale wąsata, włosy podcięte na. okrągło. Każdemu musi przyjść na nryśl w tym związku opis Swiętowita arkońskiego. Zanim się odkopaną figurkę uzna za bóstwo słowiańskie, trzeba, aby z przedmiotów znalezionych koło posągu wynikało jasno, że to był zabytek rzeczywiście słowiański, a po wtóre, aby były w nim cechy dowodzące, że mamy przed sobą przedmiot kultowy-, a nie świecki. Trudności są z tym niemałe, więc np. głowę znalezioną w Jankowie pod Mogilnem uważają niektórzy za ozdobę wrót, na których ją jakoby zatykano. Tym bardziej oczywiście nie wiadomo, czy zabytek przedstawia bóstwo wyższe, czy też niższego demona. Dla porównania podaję, że w świecie germańskim są wizerunki bogów taką samą rzadkością jak w słowiańskim.
Osobny rozdział stanowi sprawa posągu Swiętowita, znalezionego w 1848 r. w Zbruczu, a przechowywanego w muzeum Polskiej Akademii Umiejętności w Krakowie. Wielki ten bałwan z wapienia (2’80 m) ma swoich gorących obrońców i równie zawziętych wrogów, którzy w nim widzą falsyfikat zrobiony w oparciu o opis Swiętowita, podany przez Saksona. Gorąca obrona autentyczności jest zupełnie zrozumiała, bo byłby to jedyny na większą skalę zabytek, jedyny realny dowód wielogłowości i jedyny ślad posągów między Pomorzem a Kijowem. Kie podobna się tn wdawać w szczegóły tego sporu, ani go rozsądzać, wolno co najwyżej wyrazić niewiarę w autentyczność znaleziska. Tak zwane kamienne baby spotykane na ziemiach polskich i ruskich nie są wytworem rąk słowiańskich, lecz pamiątką po wypadach koczowników turko-tatarskich, może też scytyjskich. O posągach por. Nied. 142—8, 195—215, Wien. 66—77, 142—215. W nowszej dyskusji nad autentycznością krakowskiego Swiętowita zasługuje na uwagę praca J. Żurowskiego w Sprawozdaniach PAU za 1934 r„
18. Utarło się u ogółu przekonanie, że świątynie były u Słowian czymś pospolitym, że były rozsiane po ich ziemiach bez mała tak, jak dziś kościoły parafialne. Z takim poglądem zetkniemy się nawet u niejednego historyka. Przyczyną były liczne wzmianki w kronikach, że ten a ten nawracający lub podbijający kraj słowiański zniszczył mnóstwo świątyń. Słowa »mnóstwo świątyń®,
- mnóstwo posągów« należą do ulubionych słów u wszystkich kronikarzy. Szczególnie jednak ceniono sobie słowa Tietmara, że »ile ziem (regio) w tych stronach (t. zn. na zaodrzańskim' Pomorzu), tyle jest świątyń*. Tymczasem nie wiadomo, jak rozumieć słowo ziemia (regio), ani wreszcie, czy inne okolice tym samym się odznaczały co ta. Nie ulega wątpliwości, że to «mnóstwo świątyń«, o którym prawią kronikarze, to tylko frazes stylistyczny ad maio-rem gloriam misjonarzy w habicie lub pancerzu. [Rzeczywistość była znacznie uboższa.
Do ostrożności skłania religia porównawcza ucząc, że Indo-europejczycy świątyń pierwotnie nie budowali. Nawet jeszcze Słowianie przed rozbiciem jedności językowej świątyń nie znali, jak wnosimy z tego, że nie posiadali 'wspólnego na nie wyrazu. Używany tu polski wyraz świątynią został w XV wieku zapożyczony z czeskiego, gdzie jest nowotworem. Także wyraz chram został zapożyczony w XIX w. albo od Czechów, albo od Rusinów (z języka cerkiewnego). Gdyby był Wyrazem rodzimym, brzmiałby chrom, pierwotne zaś jego znaczenie było po prostu 'chata’. Sławna