64

Elena szeptem wypowiedziała zaklęcie, które przeniosło niegrzeczne koty w pobliże kasztana, od którego zaczęła się wyprawa. Tuptuś, Jagódka i Gutek ogromnie się ucieszyli ze szczęśliwego rozwia^zania. Byli ogromnie wdzięczni Ele-nie. Potem szybko się pożegnali i rozbiegli do domów.

Tuptuś wpadł do domu z bukietem kaczeńców, ciesząc się ogromnie, że widzi tatę, mamę i rodzeństwo. Ale co to? Podchodzi bliżej, patrzy, a tu wszyscy płaczaj

- Gdzie byłeś, Tuptusiu? Tak bardzo się wszyscy o ciebie martwiliśmy! Myślałam, że nigdy nie zobaczę mojego kochanego synka - mówiła szlochając mama.

Cała rodzina Mruczków rzuciła się uściskać lekkomyślne kociątko, tak bardzo się cieszyli, że wrócił do nich cały i zdrowy. Tuptusiowi było strasznie głupio. Czuł, że się czerwieni. Nawet nie pomyślał, co czuje jego rodzina, jak bardzo martwili się o niego, gdy on beztrosko spędzał czas. Przyrzekł sobie, że od tej pory zastanowi się, czy jego pomysły nie sprawią przykrości kochanej rodzinie.