domość — jakoby nadana przez Anglię — że generalna ofensywa na Zachodzie 105 (w powietrzu) i na Wschodzie już się rozpoczęła i że Anglicy, Amerykanie oraz Kanadyjczycy wylądowali we Francji. Nastrój w getcie robi się bliźniaczo podobny do nastroju w Polsce w sierpniu 1939 roku. Tylko że [obecnie] zamiast obawy występuje radość wespół z oczekiwaniem i nadzieją. Gazeta podaje, że Churchill wrócił już do Anglii po załatwieniu wszystkich kwestii spornych i że Stalin udał się na front. Z wolna opanowuje mnie dawno nie doświadczone uczucie radosnego podniecenia, niepokoju i najmilszego, pełnego nadziei pragnienia.
Czwartek, 20 sierpnia
Wiadomości o lądowaniu we Francji okazują się prawdziwo, tylko że Niemcy piszą, iż wrogów odparli z powrotem do morza. Byłem dziś u Niutka, który ma wczorajsze wiadomości z radia angielskiego, gdzie jest mowa o częściowym cofnięciu się, ale
0 dalszych sukcesach w innych punktach. Nastrój na mieście radosny i pełen oczekiwania. Znów zapominają o tym, że od dwóch dni nic nie przyszło do getta, że sytuacja staje się coraz poważniejsza i że wybiegają już fantazją w czasy pokojowe. Także my, to znaczy kilku kolegów i ja, mówiliśmy dzisiaj wiele o przyszłości i doszliśmy do wniosku, że o ile przeżyjemy, osiągniemy taką pełnię życia, jakiej w żadnym innyra wypadku nie osiągnęlibyśmy Oby już tylko nadeszła chwila wyzwolenia!
Piątek, 21 sierpnia
Do diabla, znów ucichło w polityce. Niemcy piszą, że ofensywa angielska nie udała się i że oczekują dalszych ataków. Z frontu nic, o bombardowaniu też nic. Żadnych innych wiadomości też nie ma. Dowiedziałem się dziś, że moja posada w Arbeitseinsatz jest stuprocentowa i że muszę już tylko zaczekać na nominację
1 wezwanie. Także Rysiek Podlaski będzie tam pracował. Liczy on na to, że gdy będzie urzędnikiem etatowym, przeniesie go wujek, Frank, szef Wydziału Personalnego — do jakiejś piekarni czy cos podobnego. Inni koledzy, którzy też ubiegali się o te posady, odpadli.
Upały zrobiły się solidne. Dziś po południu było + 39 °C w słońcu. Gorąca nie odczuwam wcale, tylko właściwe wszystkim głodomorom zmęczenie potęguje się przy upale stokrotnie. Uczyć się nie mogę w ogóle, a czytanie beletrystyki też idzie mi opornie. Zwłaszcza teraz, gdy pracujemy tylko 4 godziny dziennie i gdy ogromną większość dnia przesiadywać muszę w domu, nie mając nic do jedzenia. Uciekam, o ile tylko nogi nie odmawiają posłuszeństwa, a to niestety zdarza się ostatnio coraz częściej. Dziś w nocy był po raz pierwszy alarm bez nalotu.
Sobota, 22 sierpnia
Tej nocy przybył do getta transport Żydów z Ozorkowa. Wprawdzie wyglądają po dziadowsku, ale jedzenie mieli.
Myśmy dopiero dziś odebrali rację kuchenną. Wykończyłem cale 12 dkg cukru i 0,25 kawy. Margaryny mamy jeszcze trochę na jutro. Wyszła nowa racja kiełbasy (po 10 dkg na osobę). Upały trwają w dalszym ciągu, ale z polityki nic nowego. A może i dzieje się coś na szerokim świecie, ale do nas nic nie dochodzi. Czyżby i tym razem miało się skończyć na rozczarowaniu? Wszak to już, zdaje się, nasza ostatnia szansa.
Niedziela, 23 sierpnia
Żydzi z okolicznych małych miasteczek przybywają w dalszym ciągu (z Bełchatowa, Wielunia, itp). Wciąż jest gorąco i w dalszym ciągu żadnych specjalnych nowości nie ma. Goldman, do którego przychodzę co wieczór po wiadomości prasowe, uważa, że Żydzi w getcie mają za słabe nerwy i bez sensacji nie mogą sobie uświadomić końca wojny. Może ma on rację, w każdym razie lepsze byłyby sensacje niż ich brak. Wczoraj było w gazecie o bombardowaniu General-Gouvernement, zwłaszcza Warszawy i Niemiec wschodnich. Widocznie dlatego dwie noce temu był u nas alarm. Nie wiem czy to z powodu upałów, czy też z innych powodów rozmnożyły się teraz u nas, jak prawie u wszystkich, pluskwy i muchy. U nas tych pierwszych zatrzęsienie. Wypijają ze mnie z pewnością co noc z pół szklanki krwi! A od much to się opędzić nie można. Jedynym radykalnym środkiem na te plagi byłby koniec wojny. Załatwiłoby to i inne jeszcze ważne kwestie.
Dostaliśmy dziś po 0,5 kg rzepy na osobę. Będzie raz na zgęsz-
137