nocy? To nie ma sensu. Miałeś zawsze tę manię siedzenia w nocy, a to oczów szkoda i nic porządnego znużeniem się nie zrobi.
Tutaj zaczyna w zakładzie panować angina! Parę osób wczoraj skarżyło się, dziś leżą. Czekam, kiedy na mnie kolej przyjdzie. Aż mnie dreszcz na samą myśl przechodzi. Podobno w Zakopanem zawsze o tej porze angina.
Dowiaduję się, że Bronka [Rychter-Janowska] jest u Gaików od dzisiaj. Pewnie niedługo przyjdzie. Co się z mamą [Malwiną Janowską] dzieje, nie wiem, bo ostatni list był pełen jęczeń i skisłej kapusty, ale że ja obecnie muszę mieć wkoło siebie trochę wyższą atmosferę, więc już nic nie odpowiedziałam. Nie gniewaj się, że to piszę, ale Ty sam doświadczyłeś takich miłych wyprowadzeń z równowagi.
Staś Bicz [?] zabił dzika w Smolinie. Wyszło na niego 7 sztuk. Zdaje mi się jednak, że Ci już o tym pisałam. Wczoraj Kazio [Korwin-Piotrowski] wziął manlichera, pojechał do lasu i 20 razy strzelił, na co się pozlatywali leśniczowie, przerażeni, i prosili go, żeby przestał. Na św. Mikołaja Chramc[owie] wszystkim gościom pokładli cukierki i rózgi pod poduszki. Ale jest tu smutno, cicho i bardzo mało gości.
Zaklimatyzujże się w Warszawie, wystaw coś jak najprędzej i nie wariuj. Pamiętaj, że masz 37 lat, i że czas, żebyś był na stanowisku odpowiednim. Ja, gdy przyjdę do siebie, muszę się rozejrzeć, aby coś przedsięwziąć, tak aby na starość nie iść pod płot i nie wyjść na takie straszydło i pośmiewisko redakcyjne, co się włóczy i skomli, żeby coś jej umieścić. Starość się zbliża, a ja stoję wobec niej zrujnowana i zupełnie uboga.
Oto o czym myślę obecnie, i z pracą usilną, oto są moje główne troski. Na drugi raz proszę Cię o jedno. Nie strasz mnie samobójstwami i innymi hecami. Znasz mnie, jaką jestem fatalistką. Powiem „tak było sądzone” i tyle. A potem, Boże! ile razy już to słyszałam od Bronki, od mamy, od Ciebie! Te „trucia się na ciepłych ciałach” itd. to już znane i takie tragikowania to dobre dla kapitalistów, ale nie dla tych, którzy mają do płacenia raty
* — Zapolska — Llaty, t. II 129