Nie pamiętam, co wtedy zrobiłam. Rozpłakałam się? A może uciekłam? Przyćmiło mnie chyba na jakiś czas. Już po wszystkim czułam ogromne wyrzuty sumienia. Nie wobec Eleanor, ale wobec reszty. Małpa mi je wzmacniała, powtarzając: Nienawidzą cię! Nienawidzą cię!. To wydawało się prawdą przynajmniej w odniesieniu do nowej dziewczyny. Manda i Sally nie takie rzeczy już widziały, więc zapomniały o incydencie zaraz następnego dnia, ale nowa traktowała mnie jak zadżumioną. Nienawidziłam się za to_
Terapia grupowa była wyjątkowo ciężka. Jeśli ludzie chcieli mówić, to mówili naprawdę ostre rzeczy, rozwiązy. wały się im języki, Tb tam poznawałam przerażające histo-
które budziły we mnie grozę, niektóre sprawiały, że płakałam ze współczucia i czułam się winna z powodu własnego sa-molubstwa. Bo cóż, umarł mi tata, a babcia dostała demen-cji, ale w porównaniu z tym, co przeszli inni, nie miałam pra-
.On nie tylko był moim ojcem - powiedział twardo dobry glos - był też moim bohaterem, obrońcą i najbliższą mi osobą na całym świecie. Wszystko robiliśmy wspólnie - byłam
Niemniej jednak powinnaś być silniejsza - zadrwiła Małpa. - Inni ludzie radzą sobie z gorszymi tragediami i się nie załamują.
Czemu, czemu byłam taka słaba?
Podczas terapii grupowej słyszałam o rzeczach, o jakich zwykle czyta się w gazecie i które powodują, że z niedowierzaniem i niesmakiem mówi się: „Dokąd zmierza ten świat? Jakie to okropne! Jakie to straszne wobec dzieci". A potem gazetę się odkłada i o wszystkim zapomina. Tylko że w tym wypadku chodziło o ludzi, których znam, lubię i na których mi zależy. Poza tym mówili prawdę. więc nie mogłam o niej ot tak zapomnieć. Najpierw opowiadała jedna osoba, potem druga, i szybko okazywało się, że wszyscy mają coś do powiedzenia. Płakaliśmy potem nad sobą i nad światem.
Ludzie płaczą na wiele różnych sposobów: jedni głośno, trzymając za ręce albo przytulając kogoś innego, inni po cichu, tłumiąc dźwięki, zwinięci w kłębek. Jeszcze inni po prostu siedzą i patrzą przed siebie nfewidzącymi oczami, a Izy spływają im po policzkach. Płacz bardzo oczyszcza. Po terapii grupowej dziewczyny tuliły się do siebie i płakały na korytarzu. a chłopcy uciekali do swoich pokoi. W pewnym sensie czuliśmy się wtedy lepiej - albo raczej nie lepiej, ale do pewnego stopnia czyściej. Oczyszczali. I wykończeni.