7 (1217)

7 (1217)



90 G. Simmel

tylko dzięki ich przeciwstawnemu charakterowi, a zarazem przy najbardziej nawet namiętnym pragnieniu zjednoczenia wydaje się nieosiągalne. Sytuacja, w której Ja nie jest w stanie posiąść nie-Ja rzeczywiście i absolutnie, nabierze szczególnej wyrazistości wówczas, gdy elementy przeciwstawne wydają się stworzone do wzajemnego dopełnienia się i zjednoczenia. Namiętność pragnie znieść granice Ja. połączyć w jedno Ja i TV; jedność ta jednakże pozostaje zawsze nieosiągalna, a miasi niej pojawia się nowy element: dziecko. Bliskość, która musi pozostać oddaleniem, nigdy w pełni nie zrealizowana, jak tego pragną obie strony, oraz oddalenie, które nieskończenie zbliża się do zjednoczenia - ten swoisty dualizm przyczyn pojawienia się dziecka wyznacza także stosunek obojga rodziców do dziecka, przy czym, w zależności od atmosfery, jaka panuje między nimi, przewagę zyskuje pierwsza bądź druga z nich. Zdarza się, że oziębli, obcy sobie małżonkowie nie pragną dziecka, które zacieśniłoby więź między nimi: atmosfera obcości sprawia, że jednocząca funkcja dziecka staje się tym bardziej wyraźna, a dziecko tymi samym mniej pożądane. Czasem jednak właśnie najbardziej kochający się i bliscy sobie małżonkowie nie chcą mieć dziecka, obawiając się, że zakłóci ono icli harmonię. Metafizyczna jedność bytu, którą razem pragnęli osiągnąć, wymknęłaby się im niejako, stanęłaby między nimi jako element trzeci, osoba fizyczna, pośrednicząca między nimi. Tym, którzy pragnęli bezpośredniej jedności, pośrednictwo musi wydawać się rozłączeniem - podobnie jak most, który łącząc dwa brzegi, uwydatnia jednocześnie dzielącą je odległość: tam gdzie nie trzeba pośrednictwa,'wszelkie pośrednictwo bywa nie tylko zbędne, ale i szkodliwe.

Mimo to jednak monogamiczne małżeństwo wydaje się stanowić wyjątek w kategorii związków dwuosobowych, o których socjologicznym charakterze decyduje brak jedności ponadindywidualnej. Niejednokrotnie bardzo wartościowe jednostki tworzą zdecydowanie zie małżeństwa, a mniej wartościowe - bardzo udane. Widzimy więc, że struktura ta, jakkolwiek zależna od każdego z partnerów z osobna, jako całość może jednak posiadać pewne cechy niewystępujące u żadnego z nich. Jeżeli jedno z małżonków boryka się z pewnymi brakami, powikłaniami i trudnościami, ale jednocześnie potrafi zdusić je w sobie, wnosząc do stosunków z partnerem tylko to, co najlepsze, i chroniąc go przed negatywnymi stronami swej osobowości, wady te obciążają tylko małżonka jako jednostkę. Rodzi to przekonanie, że małżeństwo jest czymś ponadosobistym, czymś samym w sobie wartościowym i świętym, na co nie rzutują ujemne cechy partnerów. Jeżeli w danym stosunku jedna strona doznaje siebie tylko przez odniesienie do drugiej i zawsze uwzględniają w swoim postępowaniu, to jej właściwości, jakkolwiek pozostają, oczywiście, jej wtasnymi cechami, zyskują całkowicie inne zabarwienie, znaczenie i rolę niż wówczas, gdy odniesieniem dla nich jest tylko Ja. W świadomości każdego z partnerów tedy ich stosunek może przekształcić się w istność zewnętrzną, będącą czymś więcej i czymś lepszym (w niektórych okolicznościach także czymś gorszym) niż każdy z nich wzięty z osobna, czymś, wobec czego ma się pewne obowiązki i co - niczym byt obiektywny - jest szafarzem losu i powodzenia.

W wypadku małżeństwa ów proces formowania się jedności, której składnikami są tylko Ja i Ty, ułatwiony jest przez okoliczności dwojakiego rodzaju. Po pierwsze - przez wyjątKową ścisłość tego związku. Fakt, że dwie tak krańcowo różne istoty, jak mężczyzna i kobieta, tworzą związek tak intymny, ?! że egoistyczne skłonności jednego z partnerów wykorzystywane są nie tylko na korzyść drugiego, ale także na rzecz całości obejmującej interesy i honor rodziny, a przede wszystkim dzieci - zakrawa na j cud, którego przyczyny, leżąc poza sferą świadomości jednostkowej, nie dają się racjonalnie wyjaśnić, i Wyrazem tego jest również przepaść dzieląca ową jednolitą całość od każdego z jej elementów; fakt, iż związek ów odczuwany jest. jako istota żyjąca własnym życiem i o własnych silach, jest tylko artykula- -cją niewspóimiernośei związku jako całości z tym, co uważamy potocznie za indywidualne, całkowicie ; świadome siebie Ja.

Po drugie: synteza możliwa jest dzięki ponadindywidualnenm charakterowi małżeństwa jako zjawiska społecznie regulowanego i utrwalonego historycznie. Jakkolwiek charakter i wartość poszczególnych związków małżeńskich mogą być diametralnie różne - nie sposób rozstrzygnąć, czy mniej, czy ■

też więcej różnią się one między sobą niż poszczególne jednostki - to żadna para nie wymyśliła sobie przecież na własny użytek tej formy związku, jaką jest małżeństwo, uchodzące w każdym kręgu kulturowym za związek względnie trwały, niepodlegający samowolnemu wyborowi, którego formalna istota niezależna jest od indywidualnych odcieni i losów. Śledząc historię małżeństwa, nie sposób przeoczyć ogromnej roli, jaką tradycyjnie odgrywają w nim osoby trzecie, często nawet nie krewni - w zalotach, przy omawianiu posagu, w obyczaju weselnym - łącznie z udzielającym sakramentu kapłanem. To nieosobiste spoiwo małżeństwa znamionuje wyjątkowość tej struktury społecznej: zarówno treść, jak i forma owego najbardziej osobistego związku jest dziełem obiektywnych instytucji historyczno-społecznych. Ta interwencja tradycji w istotę stosunku małżeńskiego, która przeciwstawia go swobodnej formie np. związku przyjaźni i dopuszcza totalną akceptację lub odrzucenie, lecz nie korekty, sprzyja powstaniu poczucia obiektywnego, ponadindywidualnego charakteru małżeństwa. Mimo że każdy z partnerów związany jest tylko z jednąjedyną osobą, to przynajmniej częściowo czuje się złączony poniekąd z kolektywem jako prosty element struktury ponadindywidualnej - co do swej istoty i co do swych norm od niego niezależnej.

Wydaje się, że kultura nowoczesna, wytworzywszy typ małżeństwa zindywidualizowanego, nie zmienia, a może nawet pod pewnym względem wzmacnia cechę ponadindywidualności, stanowiącej istotę małżeństwa jako formy społecznej. Różnorodne typy małżeństwa - gdzie wybór pozostawiany jest bądź decyzji partnerów, bądź też określony ich pozycją społeczną - spotykane w mniej lub więcej rozwiniętych kulturach przeszłości wydają się pozornie świadczyć o bardziej indywidualnej formie, którą można łatwo przekształcić, dostosować do konkretnych okoliczności. W rzeczywistości jest odwrotnie. Każdy z tych różnorodnych typów ma charakter na wskroś nieosobisty, społecznie zdeterminowany. Co więcej - każdy szczegółowo określony typ wiąże i narzuca się bardziej natarczywie niż forma ogólna, powszechna, której abstrakcyjna natura silą rzeczy pozostawia większy margines dla modyfikacji indywidualnych. (,..j

Związki dwuczłonowe a związki o większej liczbie elementów

Tę szczególnie ścisłą więź wewnętrzną związku dwuosobowego widać najlepiej w zestawieniu ze związkiem trzyosobowym. W związku trzyosobowym każdy członek pełni funkcję elementu zarazem łączącego i dzielącego pozostałe elementy. Jeżeli trzy elementy - A, B i C - tworzą wspólnotę, to bezpośredni stosunek zachodzący np. między A i B uzupełnia stosunek pośredni, będący wynikiem odniesienia ich obydwu do C. Z punktu widzenia socjologii jest to stosunek formalnie bogatszy - dwa punkty łączv nie tylko najkrótsza linia prosta, ale także linia łamana. Dwa elementy, między którymi nie zachodzi kontakt bezpośredni, będą na siebie wzajemnie oddziaływać za pośrednictwem trzeciego, który każdemu z nich prezentuje inny aspekt swej istoty. Rozbieżności, którym nie potrafią zaradzić dwaj partnerzy, zostaną dzięki obecności trzeciego członka przezwyciężone lub zasymilowane w obrębie całości.

Stosunek pośredni zatem wzmacnia stosunek bezpośredni, z drugiej jednak strony - może zakłócić jego spójność.

W każdym, najbardziej nawet bliskim związku trzech osób w pewnych okolicznościach jedna z nich może być uznana za intruza. Obecność trzeciej osoby jako świadka zmąci ów zmysłowy, intymny kontakt, którego właściwa intensywność i subtelność osiągalna jest tylko w pewnych sytuacjach przy niezakłóconym obcowaniu dwóch osób. Łatwo zauważyć, że przy kontemplacji krajobrazu lub zwiedzaniu muzeum troje ludzi bardzo rzadko osiąga jednolity nastrój, osiągany stosunkowo często przez dwoje. A i B mogą podkreślać i bez przeszkód odczuwać wspólne im obu m, gdy w, którego A nie dzieli z B, i.r, którego B nie dzieli z A, będą po prostu traktowane jako indywidualne rezerwy, jako odczucia innej kategorii. Natomiast dołączenie się do nich C, który będzie wraz z A odczuwał n i wraz z B - .r, daje układ korzystny dla jedności ogólnej, burzy zaś jednolitość nastroju. Dwie osoby trzymają zawsze tę


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
ska05 współczesna komunikacja jest możliwa tylko dzięki dwóm przeciwstawnym wobec siebie zdolnościom
IMGP74 Fakt literacki rdzo charakterystycznymi i nie mniej konkret-ymi nazwami — nie tylko dzięki ce
S6300648 tyfikować*1 i siara się im przeciwdziałać, toleruje zaś tylko te, które mają charakter nieg
Zdjęcie015 Weryfikacja sprężyn <8> Sprawdza się ich aktualną charakterystykę sprężyny, porównu
260 X. N. (m. WSEWOŁOD CZARNY); KAZIMIERZ.VI. 1. 2. a tylko uporządkowanie ich kolejne nie jest całk
30 O ORLE KLEJNOCIE swego na nich nie wydzierali. Wszakoż nic u niego nie sprawił biskup, tylko co
lichtarski (60) 120 *- Potencja! i doałilnoid gospodarcza pradriąbiontwa . się tylko w okresie ich w
skanuj0013 (105) 90 4. Przyrodnicze aspekty turystyki zrównoważonej przeciętne zużycie wody przez tu

więcej podobnych podstron