8 9

8 9



Pra*J


fdzieś W* zc swil" wygi,ulom szokowaliśmy nauczycieli, budząc opory, agresję. Mila była świadomość, że lo nio tylko om wzbudzają negatywne uczucia, ze pad tym względem jeste-smy rćwnil zdolni do agresjifĆpnnic dnwalo poczucie MM)S" w°l:*ości i zadowolenia, że utniemy przeciwstawić Me ogólnemu stereotypowi zix;l)Ow<ii^Często jeździliśmy z kumplem na .State Miasto. Tam właśnie było miejsce hipiśowskich

Ćpanie dawało    micj5

poczucie sensu życia, wolności i zadowolenia, że umiemy przeciwstawić się ogólne mu stereotypowi zachowań.


wowane d'a łagodnych, przyjaznych ludzi, star szych i młodszych ode mnie, takich jakich nigdy przedtem nie znałem. Pu-miftam, bujaliśmy się wtedy po tej Starówce, polny Iii/, uczucie szczęścia i wolności, jakieś panienki. K.iżdy napotkany człowiek to Miska osoba. Uciekałem «ln tego, bo to dawało jakąś odskocznie od szarości szkoły, domu. obowiązków. Sprawiało, żc czułem sic dobry, spotykałem się z przyjaźnią, dobrocią i spokojem. Byłem kimś ważnym lepszym, kimś potrzebnym i dla kogoś wartościowym,

.Jednak prawdziwe początki mojego nałogu są je.sż.eze wcześniejsze. Miałem jedenaście li.l i byłem r.a koloni k Ii Poznałem lam dziewczynę i zaprzyjaźniłem się z nią Dużo opowiadała mi o ludziach biorących narkotyki i o swoich pierwszych nieładnych próbach grzania. Wtedy nic jeszcze z tego nie ro-zumi ałem. Ale coś zostało... Pragnienie, żeby kiedvś spróbować, doświadczyć podobnych przeżyć. Dlatego też. gdy spotkałem kolegę, który miał dużo większe pojęcie o narkotykaeli i narkomanach, o takich ludziach, obudź, la się we mnie zazdrość. Ot<i on jest dużo lepszy ode mnie. wic i rozumie więcej. Wie-d/jal przecież, co trzeba /.robić, aby na przykład lepiej się poczuć / samym sobą. Powstała we mnie |>otrzeba dorównania mu.

Pewnego razu •odulo nam sic zdobyć relanium. Nie pamiętam tuż źródła. W każdym razie poszliśmy do mnie po lekcjach : zjedliśmy je Zażyliśmy tego mnóstwo. I rzeczywiście to było

to. czego chciałem. Takie złudzenie wolności. Jak patrzę na lo z dzisiejszej perspektywy, to widzę, żc właśnie ten krok czternastoletniego dzieciaka był przejściem na drugą stronę. Przekroczeniem |tcwncgo progu, zerwaniem zakazanego owocu. Słowem - krokiem. |X> którym cofnąć się jest bardzo trudno. Pamiętam, że proszki popiliśmy duża ilością alkoholu. Rela-ritirn się wy miksowało. Nic wiem. czy sprawiły to prochy (pewnie leż), ale chyba bardziej sam fakt, że to zrobiłem, miał dla mnie wartość. Poczułem nagłe, że teraz coś takiego, jak zwykle życie, szkoła, dom nie maja już takiego znaczenia. Poczułem się naprawdę mocny, czułem swoja siłę, czułem, że stać mnie na to. aby to powtórzyć. I chciałem lego z. całego serca Nic było dl i mnie ważniejszej rzeczy.

Czy był we mnie lęk. świadomość, żc źle robię biorąc te prochy? Chwila zastanowieniu? Taki zwykły kulzKi strach i poczucie zagrożenia?

Nie. Wtedy już trochę, wiedziałem o narkotykach, spotykałem się z ludźmi, którzy próbowali brać naprawdę i przy nich wydawało mi się. żc te niewinne eksperymenty z relanium były •ticzym. To jedynie pierwszy krok, p rzek raczenie pewnej bariery. Nie bałem się logo. Wręcz, przeciwnie, chciałem czegoś więcej.

Było leż tak. że my, wówczas dzieciaki, próbowaliśmy udowodnić sobie, źe się nie boimy. Choć w każdym z. nas z. pcw nością był jakiś lęk. Ale przede wszystkim była ciekawość i chęć udowodnienia innym, że jesteśmy odważni. Naszą dewizą było. by za żadną cenę nie przyznać się do strachu. Przy wminam sobie z dzieciństwo baidzo wicie sytuacji, w których musiałem udowadniać wszem i wobec, że jestem Odważny. \ bałem się. Bałem się. kiedy musiałem się z kimś bić. kiedy imałem jakąś przykrą sprawę do załatwienia, kiedy ojciec chciał n nic lać. Tak, taki lęk miałem w sobie zawsze. 1 trzeba było go przezwyciężyć

Nie uważałem wówczas, żc branie prochów jest złe. Choć-iw.ywi.ście nikomu z dorosłych o tym nic mówiłem, ar.i matce, u i w szkołę. Zresztą niebawem s.ę przekonałem, że miałem rację.

9


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Przerwa śródlekcyjna Nauczyciel: Omawia historię batuty. Kiedyś była grubym kijem, którym głośno
01403844pi7 JJT . kierowco! riie p zc)e<M 1 Poczekaj I { na nauczyciela.
s22 s23 iREmnimwAue ■    :- - Zakończeni*: Nauczyciel rozdaje dzieciom medale za to.
DSC16 66 __Rozdział 18. Zafascynowanie narzędziami dydaktycznymi Uważam, żc nauczyciel w swojej pra
ZC^-Cru^ Dla klasy 1: Krótkie wprowadzenie. Nauczyciel czyta opowiadanie: Nadszedł wreszcie dzień 1
CENTRUM DOSKONALENIA NAUCZYCIELI PUBLICZNA BIBLIOTEKA PEDAGOGICZNA W KONINIE PRA W A CZŁO WIEKA Wybó
img05901 118 2.    Szkoła, to dom na uki. Nauczyciel pra-w i dzieciom o. Bogu, o r o
4e6622ea02df267c Wiłam w moim pierwszym tutku :) Myślę żc s»ę wam spodoba i się z mego czegoś nauczy

więcej podobnych podstron