Pmfnłwyrt zdenerwowaniem tu umniejszanie zaistniałej straty t^k* tłofwUł. Maże to być tu przykład kradzież radia samochodowego lafe 9fcsefctsnv epiflłia; Mówimy wówczas często: „Lepiej, że to radio, a nie satnoetood* !afr jłjzejłftiii się. Żdas* następnym razem”, co jedynie wywołuje irytację a- danego t*w azezęśrtika. Dlatego należy raczej dać do zrozumienia naszemu rozmówcy; żew-pdsi rozumiemy Ogrom poniesionej przez niego straty i związanego z tym cierpienia. 3*r-(łżo pomocne może być na przykład wspólne ponarzekanie na wyjątkowa bridttWBWie „niesprawiedliwego” egzaminatora.
7. Dawanie „dobrych" rad
Pamiętamy wszyscy, jak wielką irytację budziły w nas porady dawane nam prze fodżiców. Odbieraliśmy je bowiem jako nieustanne pouczanie i wtrącanie ste w vmu osobiste przecież sprawy. Tym bardziej że wiązało się to z uszczypliwymi «—«» Dotytżyło to zwłaszcza wypowiedzi typu: Powinieneś więcej uwagi poświęcać nam: Mdsist ift do flyzjera, bo zarosłeś jak małpa.
jakże naturalną reakcję na tego rodzaju uwagi odzwierciedla popularnewwtedze-Hle: Musi to tta Rusi, a ui Pohćejak kto chce. Dlatego lepiej jest bezpośrednio dać .drugie osobie do zrozumienia, dlaczego uważamy, że powinna na przykład przytozve się do nauki. Wszak dużo lepiej brzmi stwierdzenie: Martwię się, że me egzaminu, g£® mmaga to dużo nauki. Przy czym pośrednio dajemy zainteresowanemu do zroznaueciŁ że winien zabrać się do pracy, nie zmuszając go jednak do tego.
11 Zabranianie
Równie mało skuteczne jak dawanie dobrych rad okazuje się bezpośrednie aóra-flianłe komuś czegokolwiek. Zazwyczaj reaguje on agresją wynikająca z poczuciaograniczania jego wolności. Warto przypomnieć sobie własne reakcje na tego typudmńama naszych rodziców. Z reguły myśleliśmy sobie: Gadaj sobie, gadaj. I taki tak Cię metfc cltiiilii
W związku z powyższym wskazane jest i w tym przypadku wyrażanie raczej własnych odczuć. Na przykład zamiast mówić: Nie wolno ci wracać późmet mżodmttm. lepiej powiedzieć: Bardzo się denerwuję, kiedy nie wracasz tak późno. Pozwała to drugiej osobie zrozumieć przyczynę stawianych jej ograniczeń. Większe jest też prawdopodobieństwo, że weźmie sobie do serca nasze porady.
Ulubioną rozrywką wielu ludzi współpracujących ze sobą jest wzajemne obwinianie iję. Wszak złożenie winy za zaistniałe niepowodzenia na drugą osobę znacznie ro-prawia nasze samopoczucie. Ktoś nawet powiedział, że mężczyzna żem się po uxaby jego błędy miały twarz. Tego typu sytuacje odzwierciedla następująca scenka:
Mąż: „Czy mam wziąć parasol?”
Żona: „Ni*, chyba nie będzie padać”.