ściem do władzy demokratów w miejsce konserwatystów? Czy może jest tak, jak sugerowałem wcześniej, że do gry politycznej w określonych warunkach systemowych dopuszczane są tylko takie siły, które w istotny sposób nie zakłócają nieformalnie zaakceptowanego porządku socjalizacji. Wyznacza on m.in. interpretację polityki w kategoriach analogii do gry. Reprodukuje regułę konsensusu lub rywalizacji. Socjotechnika wyższego rzędu określa natomiast cele reprodukcji rozszerzonej. Mogłoby to oznacza ć np. zgodę co do propagowania liberalnych zasad gospodarczych i kształtowania pożądanej, tzn. zgodnej z tymi zasadami mentalności społeczeństwa. W. Galston pisze w Celach liberalizmu „państwo liberalne musi być [...] bardziej świadome warunków, które zapewniąją mu zdrowie i istnienie, a także zdecydowanie bardziej dbać o ich reprodukcję. Twierdzę, że publiczne działanie na rzecz tych warunków — stanowiących upragniony fundament liberalnej jedności - jest w pełni zgodne z historycznym zaangażowaniem się liberalizmu po stronie wolności i różnorodności"1.
Możliwości oddziaływania socjotechniki politycznej wydąją się być proporcjonalne do rozwoju mediów, stąd w warunkach demokratycznych nie tylko nie zmniejszają się, lecz przeciwnie - rosną. Nowoczesne media umożliwiają przekazywanie komunikatów w sposób szybszy i bardziej powszechny niż kiedykolwiek dotąd. Potrafią przywiązać do siebie odbiorcę, stworzyć wrażenie bezstronności, a czasem przeciwnie, Wywołać przeświadczenie o jedynej słuszności, o prowadzeniu obrony zagrożonych wartości. Wielokanałowy przepływ informacji stwarza zaufanie i dodaje wiarygodności pojęciu wolnego wyboru źródła informacji. Zdaniem Schillera, celem tego względnego pluralizmu komunikowania jest jednak przede wszystkim umacnianie status quo2. Możemy się zgodzić z takim stanowiskiem, lecz trzeba dodać, iż jest ono słuszne przede wszystkim w odniesieniu do ustabilizowanych systemów demokratycznych. Oczywiście daleko tu do ogromnych możliwości wpływania na przekonania ludzi w warunkach skraj-
jjie totalitarnych, gdzie wykorzystuje się np; zjawisko próżni pojęciowej3. Starałem się jednak zwrócić uwagę, że funkcjonowanie mediów w warunkach demokratycznych nie jest wolne od ułomności. Nawet jeśli przyjmiemy, że polityka to tylko inny sposób uprawiania magii, to i tak amatorzy w tej dziedzinie nie joąją wielkich szans. Środki masowego przekazu promują ludzi zdających się na sztuce tworzenia obrazów, potrafiących wykorzystywać w kreowaniu siebie rytuały, stereotypy i fobie polityczne. Jak wskazywał już E. Cassirer, społeczeństwa współczesne (cywilizowane) niewiele różnią się w obrządkowości politycznej od społeczeństw pierwotnych4. Obecnym formom uprawiania politycznej magii towarzyszą pozory naukowości, mimo że w istocie rzeczy jest to wciąż ten sam taniec wokół ogniska, którego celem jest integrowanie wokół najważniejszych dla wspólnoty wartości. Rozwój współczesnych mediów powoduje, że możemy znowu wszyscy razem być obserwatorami, choć zarazem i obiektami odprawianych czarów. A to, że ktoś uważa siebie za odpornego na tę magię, nie oznacza, że jest tak w istocie rzeczy. W kategoriach gry politycznej oznacza to zaproszenie do wspólnego udziału w spektaklu politycznym. Rola przeciętnego obywatela jest w nim niewielka, ale niezbędna dla powodzenia sztuki.
Określenie podmiotu socjotechniki w warunkach demokratycznych sprawia nam trudność, bowiem uznanie za niego grupy sprawującej władzę powoduje sprowadzenie procesu socjotechnicznego do dość prostych w końcu dyrektyw rządzenia. Media w dużej mierze stanowią instrument socjotechniczny, choć ich powiązania - nieraz trudne do zidentyfikowania - ze światem biznesu i polityki powodują, że możemy ulec złudzeniu, iż mają własne interesy w imię których kreują obrazy rzeczywistości. Wydaje się zatem, że należy powrócić do tezy, iż nadawcą socjotechnicznym w skali makro jest układ instytucji zabezpieczający reprodukowanie niezbędnych dla żywotności systemu wartości. Świadomość tego wpływu jest zarówno w sensie jednostkowym,
151
W. Galston, Cele liberalizmu, Kraków 1999, s. 22.
81 H.I. Schiller, op. cit., s, 38.
M. Marody, op. cit., s. 269.
E. Cassirer, The Myth of the State, New Haven 1946, s. 289, za: T. Biernat, Mit polityczny, Warszawa 1989, s. 53.