w tym samym domu, miał wrotki. Bystry Sokół i Czarny Żbik nie byli przyjaciółmi, ale też nie byli wrogami. Kiedy Bystry Sokół poprosił Czarnego Żbika o pożyczenie wrotek, Czarny Żbik powiedział, że mu nie pożyczy, bo musi sam jeździć, gdyż trenuje do zawodów.
Na drugi dzień Czarny Żbik nie znalazł swoich wrotek. Wyszedł przed dom i zobaczył, że Bystry Sokół na nich jeździ. Złapał go za rękę i zawołał: „Oddaj wrotki, złodzieju!”. Bystry Sokół nie ukradł wrotek, tylko pożyczył od brata Czarnego Żbika, to znaczy od Szybkiego Tygrysa.
Chłopcy popłynęli łódkami na jezioro, by łowić ryby. Szybki Tygrys złowił już kilka niedużych ryb. Sokole Oko też. Czarny Żbik nie miał żadnej ryby. W pewnej chwili coś chwyciło. Pływak poruszył się, Czarny Żbik zaczął ciągnąć. Okazało się, że złowił olbrzymiego łososia. W drodze do łódki, łosoś zerwał się i uciekł z powrotem do wody. Szybki Tygrys zaczął się śmiać. Inni chłopcy żałowali, że ryba się zerwała.
Chłopcy poszli kiedyś na wycieczkę w góry całą klasą. Nauczyciel powiedział, że kto chce, będzie mógł brać udział w wyścigach z plecakami. Wszyscy przyszli z plecakami tej samej wielkości. Zawody rozpoczęły się. Trwały 10 minut. Były bardzo męczące. Wygrał Bystry Sokół. Nauczyciel dał mu w nagrodę kołczan ze strzałami. Po zawodach chłopcy zdjęli plecaki i usiedli, żeby odpocząć. Potem Szybki Tygrys przez pomyłkę wziął plecak Bystrego Sokoła i bardzo zdziwił się, że taki lekki. Plecak był pusty. Tylko miał specjalną kulę z papieru pustą w środku.
W drodze powrotnej z wycieczki Czarny Żbik dostał do niesienia apteczkę. Przypiął ją na plecaku i wyglądał jak wielbłąd. Sokole Oko zaczął go przezywać wielbłądem. Na drugi dzień w klasie też tak mówił.
Wieczorem na polanie chłopcy rozpalili ognisko. Unkas został wybrany „strażnikiem ognia”. Do niego należało dokładanie drewna do ognia przez cały wieczór. Chłopiec obawiał się, że jego pióropusz może się zapalić, więc dał go Szybkiemu Tygrysowi do pilnowania. Chłopcy bawili się długo i wesoło. Późnym wieczorem Unkas poprosił Szybkiego Tygrysa o oddanie pióropusza. „Położyłem go pod tym drzewem” — powiedział Szybki Tygrys. Na wskazanym miejscu pióropusza nie było. Obok przechodził Bystry Sokół, Sokole Oko i Czarny Żbik. Unkas był pewien, że Szybki Tygrys zabrał pióropusz.
Sokole Oko postanowił zaprosić kolegów na imieniny. Właśnie siedzieli przed namiotem Czarnego Żbika, kiedy Sokole Oko powiedział im o tym. Bardzo się wszyscy ucieszyli i pobiegli po prezenty. W namiocie został sam Bystry Sokół, który nie był zaproszony na imieniny. Może Sokole Oko nie zaprosił go dlatego, że nie chciał się z nim bawić, a może po prostu zapomniał, bo Bystry Sokół był w namiocie?
Czarny Żbik i Bystry Sokół nieśli bukiet kwiatów do szkoły dla swojej wychowawczyni na koniec roku szkolnego. Sokole Oko przebiegał obok nich. Zobaczył kwiaty i krzyknął: „O, macie kwiatki, dajcie mi jeden, też zaniosę do szkoły!”. Wyciągnął rękę, szarpnął za kwiatek i zniszczył cały bukiet.
165