drugiej siły jest gorycz i nienawiść, które niebezpiecznie domagają się użycia przemocy. Nawołują do niej różne grupy czarnych nacjonalistów pojawiające się w całym
kraju, a największą i najlepiej znaną wśród nich są muzułmanie Elijaha Muhammada. Wykorzystując rozczarowanie Murzynów z powodu wciąż istniejącej dyskryminacji rasowej, ruch ten skupia ludzi, którzy utracili wiarę w Amerykę, całkowicie odrzucili chrześcijaństwo i doszli do wniosku, że biały człowiek jest niepoprawnym „diabłem”.
^Próbowałem stanąć między tymi dwiema siłami, twierdząc, że/nie powinniśmy naśladować ani bezczynności zadowolonych z siebie, ani nienawiści i rozpaczy czarnych nacjonalistów. Albowiem istnieje droga doskonalsza, droga miłości i biernego oporu. Jestem wdzięczny Bogu, że dzięki wpływowi kościoła murzyńskiego bierny opór stał się integralną częścią naszej walkby
Jestem przekonany, że gdyby nie pojawiła się ta filozofia, ulicami Południa płynęłaby dzisiaj krew. Ponadto jestem przekonany, że jeśli nasi biali bracia uznają tych, którzy stosują bierny opór, za „przywódców motłochu” i „agitatorów z zewnątrz” i jeśli odmówią poparcia naszych wysiłków, to miliony Murzynów — zawiedzionych i zrozpaczonych — zaczną szukać pociechy w ideologii czarnych nacjonalistów, co nieuchronnie doprowadzi do przerażającej tragedii rasowej.
Ludzie uciskani nie mogą pozostać uciskani na zawsze. Tęsknota za wolnością wreszcie się ujawni i tak właśnie jest z Murzynem amerykańskim. Od wewnątrz coś przypomniało mu o jego przyrodzonym prawie do wolności, a wokół siebie zobaczył, że można je osiągnąć. Świadomie lub nieświadomie dał się ponieść duchowi czasu, Zeitgeist. Murzyn amerykański zmierza w wielkim pośpiechu do Ziemi Obiecanej sprawiedliwości rasowej wraz ze swoimi czarnymi braćmi z Afryki, brązowymi
i żółtymi braćmi z Azji, Ameryki Południowej i wysp
Karaibskich. Jeśli uznaje się tę życiową, wielką potrzebę, którą odczuwa społeczeństwo murzyńskie, to należy zrozumieć, dlaczego mają miejsce publiczne demonstracje. Murzyn nosi w sobie wiele ukrytej niechęci i utajonych rozczarowań i musi je z siebie wyzwolić. Niech więc maszeruje, niech się modli w pielgrzymce do ratusza, niech uczestniczy w marszach wolności — starajcie się zrozumieć, dlaczego musi tak czynić. Jeśli jego tłumione namiętności nie znajdą ujścia w sposób bierny, bez przemocy, to będą go szukać w przemocy — nie jest to groźba, ale fakt historyczny. Dlatego nie powiedziałem moim ludziom: ,,Przestańcie narzekać”. Raczej starałem się powiedzieć, że to normalne i zdrowe niezadowolenie może być ujęte w twórczy nurt bezpośredniego biernego oporu. A teraz tę postawę określa się jako skrajną.
Chociaż początkowo byłem rozczarowany, gdy uważano mnie za ekstremistę, po rozważeniu sprawy zacząłem być dumny z tego określenia. Czy Jezus nie był ekstremistą w miłości: „Miłuj wrogów swoich, błogosław tego, który cię przeklina, bądź dobry dla tego, który Cię nienawidzi, módl się za tego, który złośliwie wysługuje się Tobą i prześladuje Cię”. Czy Amos nie był skrajnie sprawiedliwy: „Niech sprawiedliwość płynie jak woda i niech nigdy nie wysycha strumień prawości”. Czy Paweł nie był ekstremistą w Ewangelii Chrystusowej: „Noszę w swoim ciele ślady Chrystusa Pana”. Czy Marcin Luter nie był ekstremistą: „Tu stoję i nie mogę inaczej, tak mi dopomóż Bóg”. A John Bunyan: „Prędzej zostanę
w areszcie do końca moich dni, nim zrobię jatkę z mojego sumienia”. A Abraham Lincoln: „Ten naród nie może przetrwać pół wolny i pół w niewoli”. A Thomas Jefferson: „Uznajemy za oczywistą tę prawdę, że wszyscy ludzie są równi”. Zatem pytanie nie brzmi, czy bę-
t • ' " * '' ’ »*••*» •< n. I - .TAI J . J .WKIUH. • A*<*,*'<,'**M nMt. »
dziemy ekstremistami, ale jakiego rodzaju ekstremistami.
>* • ^ * — **•» ««•••>' '
93