278 Dodatek
to raz na zawsze jednoznacznie rozstrzygnąć, trzeba albo za Malinowskim i;: uznać rodziną za grupę podstawową. ród za strukturę wtórną, albo. jak wielu dawniejszych etnologów i socjologów, traktować grupę rodzinną jako wytwór systemu rodowego. A cóż dopiero na wyższym poziomie? Kto zdoła ustalić stopień ..obcości”, jaki w obrębie na przykład społeczeństwa pań-stwowo-narodowego egipskiego stwarzał brak przynależności do tej samej kasty, w porównaniu z brakiem przynależności do tego samego miasta lub prowincji z jej odrębnym ośrodkiem kultu religijnego? Nawet więc gdybyśmy przyjęli, że najwyższy stopień obcości daje się ściśle wyznaczyć na zasadzie braku wszelkiej' przynależności grupowej, ustalenie niższych stopni byłoby nieraz niemożliwe.
W nowszych zaś społeczeństwach cywilizowanych i tego najwyższego stopnia wyznaczyć by nie można, gdyż w nader skomplikowanym krzyżowaniu się małych i wielkich grup rozmaitych typów można by wprawdzie dla każdej jednostki wyszukać w świecie ludzi, których z nią żadna przynależność grupowa nie łączy, lecz ludzie ci nie byliby ci sami dla wszystkich jednostek współnaieżąeych do takiej lub innej grupy, więc przeciwstawienie swoich i obcych nie miałoby żadnego znaczenia. Rzadko się zdarza, aby rozdziały państwowe i narodowe się utożsamiały; grupy, które są w przybliżeniu rozgraniczone państwowo i narodowo jednocześnie, mają przynajmniej po części członków należących do tego samego Kościoła lub tego samego, choćby luźnego, zrzeszenia klasowego, zwykle, zwłasz-
13 Zob. studium Bronisława Malinowskiego Zagadnienie pokrewieństwa w świetle najnowszych badań, w: Dzieła, t. 3. Warszawa 1987, s. 436 - 458.
cza jeśli ze sobą graniczą, członków tych samych rodzin dzięki małżeństwom mieszanym itd. W obrębie zaś członków każdej z nich z osobna tyle istnieje rozmaitych podziałów mniejszych — terytorialnych, stanowych, intelektualnych, ekonomicznych, towarzyskich itd. — że o jakimkolwiek racjonalnym ustaleniu granic i stopni obcości na podstawie przynależności grupowej mowy być nie może.
Nie chcemy bynajmniej twierdzić, aby nieodłączny od istnienia każdej grupy fakt rozgraniczenia członków i nieczłonków nie był ważnym, może najważniejszym czynnikiem przeciwieństwa swoich i obcych. Twierdzimy tylko, że w wielu wypadkach niepodobna wykryć, jak ten czynnik faktycznie wpływa na ukształtowanie tego przeciwieństwa, nie odwołując się do doświadczeń tych jednostek (albo też gromad), których postawę wobec obcych chcemy zbadać. Nie zawsze możemy powiedzieć, czy pewni ludzie są swoi, czy obcy w odniesieniu do oznaczonej jednostki, opierając się na samym obiektywnym fakcie ich przynależności lub nieprzynaieżności do grupy, do której ta jednostka należy. Częstokroć musimy zbadać, czy sama ta jednostka, mając z tymi ludźmi do czynienia (osobiście czy wraz z innymi jako członek grupy), uważa ich za swoich, czy za obcych. Wtedy zaś problemat, jaką rolę odgrywa brak wspólnej przynależności grupowej w przeciwieństwie swoich i obcych, kształtuje się zupełnie inaczej: zamiast pytać, „jakich grup nieczłonkowie są obcy w odniesieniu do jednostki a” — zapytamy, „dlaczego jednostka a traktuje w pewnych razach nieczłonków pewnych grup jako obcych?”
Rozpatrzmy teraz hipotezę, spotykaną częściej w popularnej refleksji socjologicznej niż w socjologii nau-