Dńczylo i dalsza część dnia
wil. Spotkanie się zatem ko
Tym razem personel to spieprzył.
Tamta pielęgniarka, która słyszała mój komentarz, przy. brała umęczony wyraz twarzy i powiedziała:
Zapadła cisza.
- Niektórzy zostawiają na tablicy informacje... - nadawa-’
Poczulam, jak wywraca mi się żołądek. Robert wyglądał na zdziwionego i zdruzgotanego - był już prawie zdrowy,
Cisza brzmiała wrogo. Nie robiliśmy takich rzeczy, nie występowaliśmy przeciwko sobie. Święta zasada milczenia została naruszona i lada chwila mogła nastąpić ka-
Bethany. - Przecież to tylko żart,
- Na przykład mnie - powiedziała pielęgniarka. - Oraz...
-... oraz Jess - wskazała na mnie.
Serce mi zamarło. Twarze moich towarzyszy niedoli zwróciły się w moją stronę. Poczułam na sobie zimne spojrzenia. Dlaczego mnie wrabiają!
- Nie powiedziałam tego! - zaprotestowałam żarliwie.
- Ależ tak! - kontynuowała cierpliwie. - Wtedy, na kanapie, powiedziałaś...
Do cholery, cotakiego naprawdę powiedziałam! Nawet nie pamiętałam. Z pewnością nie miało to innej wymowy niż .to całkiem zabawne”, ale nowa. obca pielęgniarka jakimś
- Przecież komentowałaś ten napis.
ciągnęła nosem.
, którzy uznali go za obraźliwy - po
- Wcale nie! - odezwały się glosy poparcia.
Ludzie zaczęli krzyczeć i protestować. Tłumione do tej pory konflikty i nieporozumienia ujawniły się z cala mocą. Robert wygladal. jakby zaraz miał się rozpłakać ze złości. 0 spokoju nie było już mowy, Chloe, która żle reagowała na każdy rodzaj napięcia, zaczęła cicho płakać.
- No dobrze, spokojnie, proszę o spokój! - prowadząca usiłowała zaprowadzić porządek. Nie dało się nas jednak uciszyć, bo cala frustracja, gorycz i zaniedbania, których doświadczaliśmy, wybuchły. Krzyczeliśmy i na personel, i na siebie nawzajem. A chodziło tylko o to. że żart Roberta był
Nagle Robert poderwał się i ze Izami wykrzyczał w stronę pielęgniarek:
- Na tym właśnie polega problem z wami! Cokolwiek byśmy powiedzieli albo zrobili, zawsze jest żlel Zawsze zasługujemy na potępienie! Nigdy nie jesteśmy dość dobrzy!
Wyczerpało go to. Słuszność jego słów nie pozostawiała wątpliwości. Ryżowy puddlng I grzejniki - nagle każdy wykrzykiwał własne oskarżenia. Chloe płakała coraz bardziej, tak samo Sally. Ja się nie rozpłakałam, ale za to płonęłam. Nienawidziłam ich wszystkich, głupich, kretyńskich pielęgniarek, takich wykwalifikowanych, łaskawych i tak protekcjonalnych - och, żeby wszystkie postanowiły robić z siebie męczennice w Mongolii albo jeszcze gdzieś indziej I Bo byliśmy przekonani, że my ich tu na pewno nie potrzebujemy!
Nie wiedziałam nawet, czy ludzie uważają, że to z mojej winy doszło do tamtego wydarzenia, czy mnie rozumieli, czy nie. Tak czy siak, szybko o tym zapomniano; taką mieliśmy cechę jako wspólnota - nie chowaliśmy urazy, bo znaliśmy się od najgorszej strony i każdy mlal na swoim koncie