cały szereg legend, jakoby ludowego pochodzenia,/o tych miłosnych perypetiach pozornie okrutnych i n ienawrazących mężczyzn rusałek, ale zarazem poddajqcych się niekiedy ludzkim uczuciom miłości, czy też o chłopcach zakochanych w pięknych wodnych pannach. Zapisując je miałem jednak ,0ewne podejrzenia, że jeśli nawet oparte zostały one częściową/na wątkach starych ludowych legend, to jednak w znacznym stopniu były wytworem literackich uzdolnień mego narratora* Rozmawiając z kilkoma osobami z tejże samej wsi przekonałem się ze zdziwieniem, że opowiadane mi legendy, w innej trochę może uproszczonej formie, były im dobrze znane. Natomiast w innych pobliskich miejscowościach nikt o nich już nie słyszał. I oto nasunęło się tu pytanie, na które nie potrafiłem znaleźć odpowiedzi, czy były to legendy, które znacznie dawniej powstawały na terenie tej miejscowości i nie rozeszły się szerzej, czy też być może były one dziełem literackich uzdolnień mego narratora, który zresztą zapożyczał pewne fragmenty swych opowieści z polskiego lub białoruskiego folkloru, inne zaś z przeczytanej i odpowiednio przerobionej literatury pięknej.
Na wielu obszarach ziem polskich w drugiej połowie XIX w. dość żywe były jeszcze relikty wspomnień o kobietokształtnych istotach demonicznych zamieszkujących brzegi wód. Oskar Kolberg czy też inni ludoznawcy pisząc o nich wymieniali różne ich nazwy, a więc boginki, mamuny itp. Informacje o nich były już przeważnie mocno zatarte i w znacznym stopniu pokrywały się z innego typu istotami demonicznymi, od których przyjęły nawet swą nazwę, boginek i mamun. Trudno jest natomiast stwierdzić, jak dawniej na ziemiach polskich nazywane były te istoty demoniczne. Pojawiająca się np. niekiedy nazwa wiłów, znana jest na wielu terenach słowiańskich. Szczególnie u Serbo-Chorwatów wiły są odpowiednikami wschodniosłowiańskich rusałek. Można by wysunąć przypuszczenie, że ongiś i na terenach polskich w wierzeniach ludowych występowały te odpowiedniki rusałek zwane wilkami. W ciągu stuleci w wielu okolicach zatarła się nawet nazwa wiłów, a przyjęła nazwa boginek lub mamun. Zatarły się nawet groźne cechy ich charakteru, okrucieństwo wobec młodych dziewcząt
i chłopców. Naturalnie na podstawie skąpych dawniejszych materiałów źródłowych, obecnie gdy już nawet słabe relikty tych wierzeń prawie zupełnie zatarły się, udowodnienie tego rodzaju przypuszczeń jest niemożliwe.
Informacje dotyczące tych polskich wił, czy też wodnych lub przywodnych boginek i mamun są bardzo skąpe. Według mocno już zatartych wierzeń istoty tego typu zimę spędzały w wodach rzek lub jezior, od wiosny zaś do jesieni przebywały w przybrzeżnych zaroślach, rokicinach itp., chociaż niekiedy stale przebywały-w wodzie i jedynie dla odpoczynku wychodziły na brzeg. Przeważnie były to istoty podobne do młodych dziewcząt, chociaż niekiedy miały zielone włosy, trupio blade twarze itp. Ubrane były* zwykle tylko w białe koszule. Niekiedy jednak nosiły zwiewne zielone sukienki. Przeważnie spotykano je, gdy podobnie jak rusałki, prały kijankami swe koszule, biegając bawiły się w krzakach lub przybrzeżnej wodzie, tańczyły, lub leżały na brzegu. W stosunku do ludzi zachowywały się spokojnie, nie wykazywały też tych groźnych cech co rusałki. Przeważnie zobaczywszy człowieka uciekały w krzaki lub do wody. Czasami jednak płoszyły dzieci lub młode dziewczęta. Niekiedy jednak w złośliwy sposób wyszydzały dziew-czyny, które straciły „wianek" lub znalazły się w poważnym stanie. W niektórych okolicach posądzano te wodne lub przywodne demony o zamienianie dzieci, a więc zabieranie ludzkich, a podrzucanie na ich miejsce swoich, które zresztą nie chciały się chować. Były to jednak typowe cechy boginek, z którymi omawiane tu istoty często były mylone.
W niektórych okolicach owe boginki, zbliżone w typie do rusałek, wyróżniały się głównie tym, że na brzegach rzek całe noce tańczyły, a dopiero w dzień zanurzywszy się w odmęty wód od-t poczywały. Niekiedy znów miejscem ich tańców były nie tylko nadbrzeżne tereny, ale również polany leśne, ugory, rżyska itp. Nieraz jakoby schwyciwszy młodego chłopca lub nawet dziewczynę potrafiły zatańczyć ich na śmierć.
W niektórych okolicach o tych tańczących istotach demonicznych powtarzane były różnego rodzaju opowiadania. W informacji z Działoszyna nad górną Wartą miały to być zaczarowane dziew-
99