78 (69)

78 (69)



glądać się za kimś, konni ambicje i nadziejo nio narzucałyby podobnych iluzji, lecz pod ręku był tylko jogo pięcioletni syn, jako że zaś czas naglił, Scott posadził dziecko przed teleskopem i kazał mu opisywać, co widzi. Odpowiedź brzmiała: „mały balon” przesuwający się na tle Słońca. Scott pisze dalej, że brakło mu jednak niezbędnej pewności siebie, żeby wynik takioj obserwacji podać do publicznej wiadomości. Jednakże joszczo togo samego dnia wieczorom powiedział o tym innemu człowiekowi Royal Astronomical Society, dr. Dickowi, który przypomniał sobie wówczas o innycli tego rodzaju przypadkach, któro już kio-dyś obiły mu się o uszy. W 1847 r. wszystko to jednak wyglądało na fantasmagorie, natomiast w 1880 za obecnością dodatkowej planety stał autorytet Lovorriora.

Rozpoczynając lekturę togo rozdziału niektórzy czytelnicy przewidywali zapewne, że przez grzebanie w starych, zakurzonych szpargałach wyskrobiemy trochę mglistych i wątpliwych danych, naciągniętych następnio mocno w tak zwane dowody na istnienie nierozpoznanych światów i konstrukcji o planetarnych rozmiarach. Tymczasem zaś rozważamy fakty o wysokim stopniu autentyczności, podparte ścisłością fachowych obsor-wacji.

2!) lipca 1878 r. na obszarze Stanów Zjednoczonych obserwowano pełne zaćmienie Słońca, podczas którogo dwócli niezależnych obserwatorów zauważyło dwa jasno świecące obiekty, znajdujące się w znacznej odległości od ciemnej tarczy słonecznej. Obserwatorzy ci to prof. Watson z Rawlins, w stanie Wyo-ming, oraz prof. Swift z Donvor, w stanie Colorado. Jest to kolejny fakt pasujący do naszej ogólnej hipotezy, że nio chodzi tu

0    jakaś planetę krążącą między Merkurym i Słońcem, lecz o kilka różnych ciał niebieskich o znacznych rozmiarach i zmiennym położeniu, znajdujących się czasem blisko Ziemi, a czasem blisko Słońca, dryfujących w przestrzeni bez ustalonych orbit, biorąc zaś pod uwagę fakt, że nio mamy żadnych obserwacji, żadnych danych świadczących o kolizjacli tycli obiektów, możemy przypuszczać iż ruchy ich znajdują się pod jakąś kontrolą

1    że są to obiekty żeglujące w przestrzeni - sterowane superkon-strukcjo, nalożące do cywilizacji rozwiniętych o wiole klas wy-żoj niż nasza.

Prof. Watson i prof. Swift podali wyniki swoich obsorwacji do publicznej wiadomości. Po to się bada coś lub obserwuje, żeby informować później o tym innych. Lekceważenie, z jakim powitano ich publikację, nio może mieć nic wspólnego ze zwykłą,

iliową ostrożnością środowiska uczonych. Systematycy i spe-|nllfU:i od pisania podręczników zaczęli opowiadać, żo główny I tupot z tymi obserwacjami polegał na ich wielkiej rozbieżno-ii I Obserwatorzy owszem, szczególnie prof. Swift, cioszą się wielkim uznaniem, jednakże w powyższym przypadku tych ilwóch odległych od siobie panów uległo przypadkowo zludze-ullit Ich obserwacje tak się przecież od siebie różnią.

A co o tych różnicach myśli sam prof. Swift? W jego relacji " (pisanej dla magazynu „Naturę” (wrzesień 1878) czytamy, że I"l|o obserwacje „były bardzo podobno do obserwacji prof. Wat-•unn". W innym piśmie („Obsorvatory", 2-161) prof. Swift poślinią zaś, że jego obserwacjo i obserwacje prof. Watsona wzajemnie się popierały.

Wyznawcy św. Ortodoksji próbują znowu: żo mianowicie pmfosorowie Swift i Watson widzieli po prostu gwiazdy, któro wr.lęli za nieznane ciała. Na taki zarzut prof. Watson odpowiada I ()bsorvatory”, 2-193), że przed opublikowaniem wyników iwycb obserwacji zrobił przegląd gwiazd, któro mogły stanowić iv lnmtym momencie tlo tarczy słonecznej, uwzględniając wszyci Me obiekty aż do siódmej wielkości. Prof. Swift twierdzi natomiast: „Nigdy w życiu nio dokonałem obserwacji pewniejszych I wolnych od wszelkich wątpliwości".

W książce tej mamy sporo faktów, któro nio zawsze spelnia-|i| surowe wymogi naukowej ścisłości, gdyby jednak komuś

i    lu lało się na własno oczy zobaczyć dokładność i drobiazgo-ivość, z jaką przeprowadzono te dwie obserwacje, to odsyłam do

■i zogólowego opisu prof. Swifta w „American Journal of 'lulenco” (116-313) oraz do technicznych szczegółów obserwa-■ |l prof. Watsona, przedstawionych w „Monthly Noticos" (38-iun).

Wydajo mi się, żo przyjęta przez nas hipoteza poruszających ii> swobodnie, sterowanych ciał niebieskich jest bliższa rzeczywistości niż matematycznie wypracowane koncepcjo, że w pew-!iu|, względnie niowiolkioj odlogłości od Ziemi, krążą po stałych uibltach dwie planety, które wszakże widuje się tylko od czasu ilu czasu, bez żadnej gwarantowanej regularności. Nasza hipote-

ii    wydajo nam się w każdym razie nieco bardziej rozsądna niż musowa rzeź dokonana na Swifcie, Watsonio i dziesiątkach Innych obserwatorów. Jeśli wszakże jej przyjęcie sprawia ból iiloklórym umysłom, to w odruchu litości, jaki nam się w tym momencie przydarzył, proponujomy coś, co może przynieść im ulgę. Na dwa miosiące przed obserwacjami Swifta i Watsona

153


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
img069 69 Okazuje się też, źe aczkolwiek została ona utworzona w sposób zupełnie mechaniczny, to za
16381 IMG?69 24    Agresja—co się za tym kryje; Korzenle całego zła    
9 (623) ■69 68 Lvwi V 7 g°,ry WartOSCl kr v,ycznei’10 obudowany model uznaje się za wystarcz; Jd -o
Retoryka a niejęzykowe środki komunikacji 69 się za pomocą języka werbalnego, traktowano gestykulacj
DSC78 Ci autorzy programu nauczania, którzy są przeciwni używaniu celów operacyjnych, opowiadają si
Obraz 8 (31) SKOŃCZYĆ ZE ŚMIERCIĄ Za każdym razem, kiedy człowieka dręczy myśl o śmierci, staje się
foto (7) Bezpieczeństwo budowli Bezpieczeństwo budowli i niezawodność jej użytkowania uważa się za s
foto (9) Konkretne elementy stalowe otrzymuje się za pomocą obróbki plastycznej, a mianowicie:•
Nakiełki wykonuje się za pomocą nawiertaków. Są to narzędzia monolityczne, dwuostrzowe, wykonane ze

więcej podobnych podstron