68
ogłosił. Obdzielał jiimi, jak Widzimy* śiąbich znajomyehjj5'?użyczając im odpisów, napisał natomiast Antymonachomaćhię, nie 2ąsł&gpjąeą ©a mi^o-JMgodnej.iepliki, i §§ opublikował już nie-|ąwgjfe.
Literacka odpowiedź na Wojnę mnichów — Antymonacho-machia bierze zawiązki narrfeji epickiej i akcji z wykradzenia pbj|to#u autoro&i. Ob j a pienie źaMo l ewego i|^rdSz-
ki było dziełem Jędzy Niezgody, podobnie zresztą jak w Mona-chomachii, sprawczyni zamętu w spokojnym, gnuśnym klasztorze:
Sfedza S8&*w g®y chciałaś,
Zbliża się, 'kędy w głębokim ukryciu Księga zakonnej wojny zostawała,
•yMff ‘.ż&lś^iliw^.,^ tjhsac tt r$|ec w użyi&u, Tyłę;-;pjzewr:otnych. kunszlfe^4iz®vała,
Że*'wpadł w jej ręce; a w klasztornym życiu Chcąc wzniecić pożar, raduje się, zjadła, jfte ^foelbr; J^zjfflHg ni^^P^ę^yłoradła 1.
Mikulski pisze na ten temat krótko:
A sam chwyt z kradzieżą rękopisu zbyt nam przypomina działanie ^ffdży nife^ijiy w” Antymonachomachii [...], byśmy go mieli traktować Jgplj pi^^^ni!e;45.
Zgoda, konstrukcja literacka Antymonachomachii przypisu-jąca Jędzy kradzież nie byłaby warta rozpatrywania jako świa-historyczne,' gdyby refi&a^powśjpła iycześniej, niż Si-sany był list do Wernera. W naszej sytuacji warto potr^How® tę enuncjację autorską uważniej, dwie zwłaszcza oktawy inicjujące pieśń IY, mające charakter dygresyjny, pomijające całko-•vi|cie literacką' Jędzę J^ezgody:
Rzadko się krad|j||! nada kradnąo^ffii,
Choć ją i pięknym nazwiskiem przywdziejem;
Choćby służyła dobru publicznemu,
'] 'Słłe oczyści się i tym przywilejem;
Mówmy więc szczerze, mówmy po dawnemu:
Ktokolwiek kradnie, ten zawżdy złodziejem.
Pięknie fezy szpetojĄ' pomagaczy szkodzi, ■; iNlech będzie, jak chce, a krfj|ć się nie godzi.
O Wojno mnichów! takeś w ręce wpadła,
TSI3§Śś się .najgjrzód zjawiła na Itoieciąj *
Płpęteśó ci4."J6 kt^fjówefe' wykradła,
■Ciekawość fraszki sławiła w zalecie,
.-■^łość cię rozniosła ślepa i ||jadła,
A sława, która rad|| bajki plecie,
Za-^ecfeSzacoiTOą gdy #dała btónie,
Prj|iłai?;jak isk|||pćo parzy i gaśnie.
Czytamy uważnie. A więc nie o Jędzy tu mowa, bo ta przecież nie usprawiedliwiałaby swego ięggp „służbą dobru publicz-<nenx||‘, to nie do i&ej skierowany zostafl zwrot: „Kt^płwjtk kradnie, ten kawżdy złodziejem# i ż# p.od jednym pozorem „kraść się nie godzi", 'to nie o niej mówi Krasicką w oktaifi® następne j: „Płochość cię z twoich kryjówek wykradła". To kolejne świadectwo pochodzące od samego autora nie było dostrzeżone ani brane w rachubę dostatecznie uważnie.
Jeszcze bardziej przekonywających argumentów dostarczają dalsze obserwacje, jlJi|e u^^kujdjuy na podstawie analizy typograficznej ^wydania żwkftego -poó^pzn# lipskim 2. Ź-spięciu wy-osięmnastowaec^iyęh cztery pógostają w pobliżu dal y_ pics>, wodruku, tj '17i§ r., piąte j5q& oznaczone w adresie wydapp* czym dafi 1797, jestliit^wątpłitftió dću&ern^z tego roku i, jak- wynika z ’ porównania* tekSSfców, p.fektym 'prżedimldgm z p wydaMa lipskie® 3. Po||stajemy w Jkręgu cztekeeH edycji, z których kolejno wyeliminować wstępnie można dwjró bodące równoległymi przedrukami ^^vóch pozostałych: C. przedruk z-A oraz D^f^rże-®uk z IB. Nim porównamy dwa podstawowe; Wdania ,(A) lipskie i -0) lwo^śkle, należy''pfo^wiąeić trochę miejsca -pa ©mówienie
Cyt. we||ug: K r a s Se* fe i, 'Pisntap^p^^Ł|t. 1', s. 96—97.-“ Barycz i Mikulski, op. cit., s. 189.
« Por. opii; bibliograficzny w Bibliografii druków, poz, 23. -
■*i 'W ^pliografŚ druków 0^aeźepie' Bynfbołami, kolejnych wy<lań-#dr powiada .przyjętemu gppiżej. ......