Marian Mitkus
Mintu, prorok-bóg wszystkich łudzi, ale również Pan zwierząt i ryb, drzew i roślinek. Wszystkiego co żyje. MINTU chciał być sprawiedliwy dla wszelkich żyjątek i właśnie dlatego stał się — może mimowolnie — największym wrogiem ludzi. Głosił:
Jakie miał prawo człowiek, że wytępił wszystkie lwy i wieloryby, orły i słonie? Jakim prawem wystrzelał wszystkie tygrysy i łosie? Jakim prawem zniszczył dziesiątki gatunków roślin, zrównał z ziemią dziewicze puszcze i w pień wyciął drzewa, które nie przynoszą mu bezpośrednich korzyści? Słuchajcie mnie — człowiek nie miał takich praw! Przed moje oblicze ślą skargę wszyscy pomordowani, rozdeptani, spaleni i wytrzebieni. Oni skarżą się na was, na ludzi butnych i bez skrupułów, bez screa i miłosierdzia!
Egoizm łudzi nie zna granic. Karmicie świnie, bo dają wam szynkę i schabowe! Karmicie krowy, bo dostarczają mleka i polędwic! Podlewacie drzewa owocowe, bo dają wam jabłka i grusze, śliwy i brzoskwinie! Tolerujecie karpie, bowiem szybko się tuczą i szybko tra-iiają na wasz stół! A inne stworzenia? Macie je za nk. One mogą zginąć i przepadnie. Nic was nie obchodź:}.
Ludzie, jakim prawem mnożycie się bez opamiętania?! Kto wam na to zezwolił? Wyszarpujeeie akr po akrze ziemię spod korzeni roślin, pokrywając ją asfaltem i betonem. Zajmujecie przestrzeń nieodzowną dla zwierząt, ptaków, a nawet owadów. Nic was nie obchodzi, że stworzenia te giną. Moje serce przepełnione jest bólem!
Ja, Mintu, mówię wam, że czas najwyższy opamiętać się! Nic n.o c każda kobieta rodzić dzieci. Zdobędą moje błogosławieństwo te, które dobrowolnie wyrzekną się macierzyństwa i potomstwa. Mężczyźni, zamiast płodzić dzieci, naprawiajcie to, co zepsuli wasi ojcowie i dziadkowie. Ratujcie naszą planetę, z pokorą odnawiajcie otaczającą przyrodę. Każdy musi zrozumieć, ic bez żywych roślin i zwierząt, i człowiek całkiem zmarnieje. Żyjmy więc w harmonii z Naturą. Opamiętajcie się!
Li dzie, jest nas już dwadzieścia miliardów. Jeśli nic zrozumiecie, że więcej nas już być nie może; jeżeli rozumem nic powściągniecie rozrodczości, to ściągniecie n;> siebie gniew mój, gniew MINTU! Ogłoszę godzinę klęski, a w tedy wielu z was zginie i cmentarze nie pomieszczą waszych prochów. A gniew mój będzie srogi.
— Ten facet zawsze mówił z olbrzymim przejęciem — stwierdził Fred Molenda. Miał w sobie moc charyzmatyczną. Niektórzy uważali, że Mintu hipnotyzował słuchaczy. Jedno jest pewne, iż ludzie szybko zaczynali jego poglądy uważać za swoje. On ich przekonywał w iście błyskawicznym tempie.
Drugim nurtem nauk i oskarżeń pod adresem ludzkości był nurt ekologiczny. Działalność ludzi, zwłaszcza przemysłowa, wyniszczała w sposób okrutny wszystkie inne żyjące istoty. Spaliny z milionów samochodów, z kominów elektrowni i fabryk, przetwórni i koksowni truły lasy i pojedyncze drzewa. Łąki marniały, zboża mizerniały! Świeże warzywa i owoce przesiąknięte były trującą chemią. Padały ptaki i owady, chorowali ludzie™
Wielka chemia zatruła wszystkie jeziora i rzeki. Co mniejsze morza stawały się olbrzymimi ściekami.
— Ludzie, wszelkie wody są teraz jednym wielkim szambem! — dowodził MINTU. — Wyobraźmy sobie, te każdego ranka aż dwadzieścia miliardów tyłków wypina się, aby oddać kał. Jakaż jest z tego gigantyczna kupa. I ją trzeba gdzieś ulokować, usunąć. I to dzień w