czego do naszej wiedzy, skądinąd zdobytej, o regular.no-ściach zauważonych w przyrodzie.
3. Pozytywizm oświecenia. Filozofowie oświecenia francuskiego krytykowali Berkeleya: jeśli nie można powie- \ dzieć, by przywracali przyrodzie samej ów ład i mądrość, które jej odebrał, to jednak przywracali jej konieczność samoistną. Krytykowali go wszakże odwołując się do tych samych założeń wyjściowych: jeśli można wykazać
obecność realnego świata fizycznego poza nami, to' tylko ' odwołując się do szczególnych doświadczeń, których nie- .3 podobna zinterpretować inaczej, jak działaniem na nas zewnętrznych rzeczy; doświadczenie oporu zewnętrznego ma być do tego celu wystarczające — tak sądził Condil-lac. Zarazem śladem Locke'a, autorytetu głównego w teo- ] rii poznania, wyznawali niezdolność. ludzkiego poznania do osiągnięcia wiedzy o „substancjach” utajonych poza ■ doświadczeniem bezpośrednim. Ani materia, ani duch nie wyłonią się nigdy przed naszym okiem i nie odkryją swoich sekretów. Filozofia ta przywróciła światu sub- i stancyj, przez Berkleya zniszczonemu, jego realność, ' !j tylko po to wszakże, by ogłosić je za niedostępne poznaniu. Kult nauki rodził kult „faktu” — pojęcia jeszcze nie i kwestionowanego na serio; ale ten sam kult nauki kazał tłumaczyć jakościową wielorakość przyrody i redukować ją do przeczuwanej jedności świata; próby takie nie mogły poprzestawać na fenomenalistycznym programie, uciekały się ciągle do mniej lub bardziej ryzykownych hipotez dotyczących niezbywalnych własności materii samej. Zarówno okazjonalistyczna, jak berkeleyowska interpretacja poznania wyrastały z doktryny, która chciała ; maksymalnie istnienie ludzkie przeciwstawić światu fizycznemu; obie opierały się na wizerunku człowieka-ducha, zrozumiałego tylko w swojej obcości wobec przyrody; oświecenie było próbą integracji totalnej człowieka : w środowisko przyrodzone. Dlatego i sens fenomenalizmu był w każdym wypadku inny. Jeden fenomenalizm miał człowieka-dueha odgrodzić od wszelkiej więzi naturalnej . z przyrodą, drugi — przeciwnie, akceptował świat zjawiskowy jako świat skrojony na ludzką miarę i percepcje
38 j uznał za więź z naturą, na tyle ograniczoną, na ile ograniczone jest w ogólności bytowanie człowieka i jego możności.
Jakkolwiek jednak klasyczne doktryny francuskiego oświecenia zawierały w sobie reguły nakazujące wstrzemięźliwość w obliczu pytań ściśle metafizycznych, wstrzemięźliwość ta nie była bynajmniej podszyta agnostyczną melancholią, a jej cel nie na tym polegał, by krzewić niewiarę w rozum. Przeciwnie, w dostępnym człowiekowi zakresie doświadczenia wykryć można czy przynajmniej ustalić ład i osiągnąć pewność co do spraw dla życia naszego rozstrzygających. Można ustalić, czego domaga się natura i w jaki sposób spełnić jej żądania w racjonalnej organizacji życia zbiorowego. Empiryzm jest wezwaniem do podjęcia pytań i zadań, które, z jednej strony, są na miarę ludzką zaprojekowane, i nie spychają nas, z drugiej strony, ' w jałowe poznawczo a społecznie i moralnie szkodliwe roztrząsania metafizyczne i religijne.
i. Dawid Hume. Jednakże samo oświecenie wydało z siebie doktrynę, która doprowadzając założenia empi-ryzmu do konsekwencji ostatecznych, ujawniła niejaką niezgodność tych założeń z intencjami,. jakie kierowały ich wypowiadaniem, i doprowadziła w ten sposób do destrukcji albo autodestrukcji wszystkich nadziei, jakie wiek oświecenia wiązał z doświadczeniem i zdrowym rozsądkiem. Twórcą tej doktryny był Dawid Hume, jeden z najświetniejszych umysłów, jakie czasy nowożytne wydały, i zarazem właściwy ojciec filozofii pozytywistycznej — ten, do którego bodaj po raz pierwszy, w znaczeniu chronologicznym, odnieść możemy to miano bez wszystkich zastrzeżeń, jakie muszą w podobnych przypadkach towarzyszyć sprawozdaniom z doktryn wcześniejszych.
Właściwy sens filozofii Hume’a był nieraz przedmiotem dyskusji. Powstrzymamy się wszakże od głosu w kwestiach spornych, poprzestając na streszczeniu tych myśli przewodnich, które można uważać za znamiennie pozytywistyczne w jego filozofii, i tych zarazem, którjg.**