, i • - V
kiej ma ona znaczenie dla swoistości różnych form myślenia.””
Różnicę między stanowiskiem Rickerta a tradycją fe-nomenologiczno-hermeneutyczną, zupełnie inaczej pytającą o swoistość humanistyki, dobrze oddaje następujące stwierdzenie Heideggera, rozwijającego w tym , względzie myśl Diltheya: „Nawet gdy metodologiczny .( sposób ujęcia problemu «dziejów» ma na celu nie tylko «epistemologiczne» wyjaśnienie historycznego ujęcia (Simmel) lub logikę tworzenia pojęć historycznego opisu (Rickert), lecz jest również zorientowany na «stronę przedmiotową», to i tak w tej perspektywie dzieje z zasady dostępne są jedynie jako obiekt nauki. W ten sposób fundamentalny fenomen dziejów, poprzedzający możliwą tematyzację przez historię i leżący u jej podstaw, zostaje nieodwołalnie usunięty na bok. O tym, jak dzieje mogą stać się przedmiotem historii można się przekonać jedynie na podstawie sposobu bycia tego, co dziejowe, na podstawie dziejowości i jej zakorzenienia w czasowości.”1 2
Weber, który jak zobaczymy, zmagał się z tym samym problemem, początkowo podzielał poglądy Rickerta. Zresztą deklarowanym celem jego pierwszych artykułów z zakresu teorii nauki było jedynie ukazanie • użyteczności teorii Rickerta w metodologii nauk o kulturze, a przede wszystkim ekonomii.3 Podobnie jak Rickert przyjmuje Weber, że rzeczywistość jest nieskończoną, niewyczerpaną i bezforemną różnorodnością — „potężnym, chaotycznym strumieniem wydarzeń przetaczającym się przez czas”4. Poznanie jest wprowadzeniem porządku do tego chaosu, ale z powodu dysproporcji między skończonością ducha ludzkiego a nieskończonością rzeczywistości — porządkiem ograniczonym do jakiejś skończonej jej części. Wszelkie poznanie jest procesem selekcji i abstrakcji, dokonywanym
z pewnego punktu widzenia, a zatem każda nauka jest uboższa od rzeczywistości.20
Już pierwszy krok, jakim jest wydzielenie w analizie, w myśli, elementów bezpośrednio danej rzezywistości przekształca je w „fakt” historyczny. A fakt ten jest zawsze tworem myśli, tkwi w nim zawsze „teoria”.21 Nie mamy, jak pokazywał Weber w polemice z Miin-sterbergiem, a pośrednio i z Diltheyem, bezpośredniego dostępu do rzeczywistości. Co innego jest przeżywać a co innego wiedzieć.22 Nie można zbudować nauki na bezpośrednim przeżywaniu, każdy akt poznania ma charakter pojęciowy i jako taki transcenduje sferę „przeżywania”. Zatem różnica między naukami nie może polegać na tym, iż jedne z nich, „nauki subiektywizujące”. pozostają w sferze bezpośredniego przeżywania, w której nie ma jeszcze rozdziału na to, co psychiczne, i na to, co fizyczne — gdyż rozdział ten jest rezultatem obiektywizacji — w której jest tylko jednolite, przeżywające, aktowe Ja (aktuelles Ich) i przeżywany przez nie świat (gelebte Welt); natomiast inne — „nauki obiektywizujące” — poza sferę tę wkraczają operując pojęciami, ogólnymi prawami, wyjaśnieniami przyczynowymi i czyniąc zarówno to Ja, jak i świat „przedmiotem poznania”. Każda nauka, każde poznanie jest bowiem z konieczności poznaniem obiektywizującym, nie polega na powtórnym, odtwórczym przeżyciu, lecz na pojęciowym ujęciu, będącym zawsze czymś innym niż samo to przeżycie. „Wiara (...), że możemy (...) «przeżyte» zdarzenie pomyśleć w taki sposób, jak zostało ono przeżyte, jest fałszywa logicznie”, stwierdza Weber.21 Nigdy i nigdzie myślowe poznanie własnego przeżycia nie jest rzeczywistym „przeżyciem powtórnym” lub prostą „fotografią tego, co przeżywane”; uczynione „przedmiotem” przeżycie ujawnia się w perspektywach i związkach, które w „przeżywaniu” nigdy nie staną się „świadome”. Przedstawienie sobie w refleksji swojego własnego minionego działania nie różni
_i
» Tamże, s. 272.
u Tamże, s. 275.
« Tamże, s. 73.
a Tamże, s. 93, przypis 3. 5
97
19 H. Rickert, Dic Grenzen..., s. XXVIII.
M. Heidegger, Sein und Zeit, Tiibingen 1979, s. 375.
11 Por. M. Weber, Gesnmmelte Aujsdtze..., s. 7, przypis 1.
Tamże, s. 214. j
— Rozumienie...