CCF20090610095

CCF20090610095



no-biurokratyczncgo personelu, ale sytuacji pluralistycznej jako całości. Powinowactwa te gwarantują przynajmniej to, że konkurentów religijnych traktuje się nic tyle jako „wrogów", ile jako współtowarzyszy posiadających takie same problemy, co oczywiście ułatwia współpracę. Lecz konieczność współpracy zostaje określona przez potrzebę racjonalizacji w pluralistycznej sytuacji współzawodnictwa jako takiego. Kiedy stało się niemożliwe wykorzystanie politycznej maszynerii społeczeństwa do wyeliminowania religijnych konkurentów, zapanował wolny rynek. Następnie siły tego rynku zmierzały w kierunku systemu wolnego współzawodnictwa, bardzo podobnego do tego w kapitalizmie typu laissez-faire. Jednakże system taki, w miarę rozwoju, wymaga dalszej racjonalizacji. Wolne współzawodnictwo pomiędzy różnymi agencjami rynkowymi, bez żadnych ograniczeń narzucanych z zewnątrz bądź też ustanowionych przez same agencje, staje się | nieracjonalne w momencie, gdy koszt takiego współzawodnictwa zaczyna przekreślać wynikające z niego korzyści. Przede wszystkim koszt ten może i mieć charakter polityczny i wyrażać się w kategoriach „publicznego wizerunku”. Łatwiejsze może być więc pozyskanie przychylności neu-® tralnego religijnie rządu poprzez zgodne działanie różnych Kościołów^ niż poprzez próby wzajemnego deprecjonowania się. Ponadto nazbyt dzikie konkurowanie o poparcie konsumentów może się samounieważ-niać, gdyż może rodzić skutek całkowitego eliminowania z rynku religijnego różnych klas potencjalnych „konsumentów”. Lecz nieskrępowane współzawodnictwo okazuje się także nieracjonalne, to znaczy zbyt kosztowne w kategoriach czysto ekonomicznych. Marketing każdego towaru, materialnego czy też innego, nastawiony na nowoczesną masową publiczność, co jest niezmiernie złożoną i drogą operacją. Tak więc każde nowe przedsięwzięcie ze strony Kościołów (szczególnie to, co nazywa się „ekspansją Kościoła” w Ameryce) wymaga wydatkowania poważnego kapitału. Biurokraci odpowiedzialni za te operacje muszą kalkulować je w sposób racjonalny, co z kolei zmusza ich do maksymalnego zmniejszania ryzyka. Szkolenie personelu religijnego, tworzenie i utrzymanie budynków religijnych, przygotowanie materiałów promocyjnych, rosnące wydatki administracji biurokratycznej — wszystko to wymaga ogromnej sumy

pieniędzy, za których racjonalne wykorzystanie biurokraci religijni są odpowiedzialni. Odpowiedzialność wzrasta do tego stopnia, że dostarczenie funduszy na te cele staje się przedmiotem palącej potrzeby. Dzieje się tak dlatego, że źródła przychodu są niepewne — zwyczaje „dawania” nieprzyntuszanych klientów i/lub rządowych agencji kapitałowych mogą być trudne do trafnego przewidzenia, co wprowadza do kalkulacji elementy ryzyka. Może to także nastąpić z powodu inflacji ekonomicznej, wskutek czego wszystkie wydatki stają się bardziej ryzykownym przedsięwzięciem (ważny element we wszystkich programach „ekspansji Kościoła” w Ameryce). Jednym z oczywistych sposobów zmniejszania ryzyka jest sięgnięcie po różnego rodzaju porozumienia z konkurentem — aby „ustalić ceny” — to znaczy racjonalizować współzawodnictwo drogą kartclizacji.

Doskonałą ilustracją tego procesu jest rozwój „wzajemnej życzliwości” (comity) w protestantyzmie amerykańskim13. Termin ten (obecnie wychodzący z użycia) odnosi się do porozumienia pomiędzy różnymi denominacjami odnośnie do terytoriów przydzielanych im odpowiednio do poszczególnych programów „ekspansji”. Taki przydział (obecnie określany za pomocą wyraźnej terminologii biurokratycznej, w dużym stopniu wywodzącej się z dziedziny planowania społecznego) jest poważnie zracjonalizowany, formalnie wymaga wykorzystania danych pochodzących ze spisu ludności, nieruchomości i prognoz demograficznych, jak i danych pochodzących z badań sondażowych, zbieranych przez wyspecjalizowane komórki badawcze biurokracji każdej denominacji. Tak więc nie jest on tylko wynikiem negocjacji politycznych, lecz dokonuje się w oparciu o bardzo racjonalne, obiektywne informacje, które pociągają decyzję o przydziale terytorium (powiedzmy, w wyniku rozwoju przedmieść) określonej denominacji. Rozwój agencji międzywyznaniowych w protestantyzmie amerykańskim,

13 Por. Robert Lec, The Social Sources of Cliurch Unity, Nowy Jork, Abingdon, 1960. Lec opisuje bardzo dobrze ten rozwój wydarzeń, lecz za mato uwzględnia siły społeczno-ekonomiczne, stanowiące ich podstawę.

191


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
CCF20081221015 właściwie wiedzą p świecie, ale zbiorem tautologii, prawd, których prawdziwość jest
CCF20090831074 124 Świadomość raz" i twierdzę, że jest ono prawdą; ale wskazuję je jako coś, c
CCF20090831074 124 Świadomość raz" i twierdzę, że jest ono prawdą; ale wskazuję je jako coś, c
CCF20090214028 cji, z drugiej jednak strony sytuacja ta może być zidentyfikowana jako taka właśnie
CCF20090831074 124 Świadomość raz" i twierdzę, że jest ono prawdą; ale wskazuję je jako coś, c
Teorie i badania osobowości nie tylko zawodowej -3, ale osobowości człowieka jako podmiotu
IMGQ31 (u krów, owiec, iłowe) lub na no- ransponderów; jw (możliwe do są jako obowią- tia. Ten sposó
kok8 - No, niby świetny, ale tak naprawdę to żałosny padaj lec, który najpierw zwodzi ludzi, a pote
443 (2) 107. Metoda analogicznego oznaczania Nk*kIu tato IW otwartych no cudte przekonana, ale więks
58 MAKRO-1 MIKROEKONOMICZNE ZAGADNIENIA GOSPODAROWANIA, FINANSOWANIA, ZARZApZANIA jako całości, ale

więcej podobnych podstron