lIWPiwwiPPBillllEWP^ mn imn
się przez wiele wieków. Jednak dopiero w ostatnich latach prace Innisa w pełni objaśniają mit Kadmosa. (Zob. np. The Bias of Communication oraz Empire and Communications). Mit, podobnie jak aforyzm i maksyma, jest charakterystyczny dla kultury mówionej. Albowiem dopóki piśmienność nie pozbawi języka wielowymiarowości, dopóty każde słowo jest poetyckim światem samym w sobie, „chwilowym bóstwem” lub objawieniem, jak wydawało się człowiekowi niepiśmiennemu. Ernst Cassircr w pracy pt. Language and Myth [Język i mit] przedstawia ten aspekt świadomości człowieka niepiśmiennego, dokonując przeglądu ogromnej ilości współczesnych badań nad pochodzeniem języka i jego rozwojem. Pod koniec dziewiętnastego wieku wielu badaczy społeczeństw niepiśmiennych zaczęło wątpić w aprioryczny charakter kategorii logicznych. Dzisiaj, kiedy rola fonetycznej piśmicnności w tworzeniu technik formułowania zdań („logika formalna”) jest dobrze poznana, nadal przyjmuje się, i czyni tak nawet wielu antropologów, że przestrzeń euklidesowa i trójwymiarowa percepcja wzrokowa stanowią fakt uniwersalny. Nieobecność takiej przestrzeni w sztuce ludów pierwotnych świadczy — zdaniem tych uczonych — o braku zdolności artystycznych. Cassirer, analizując znaczenie takich słów, jak „mit” (etymologia słowa mythos wskazuje, że znaczy ono właśnie „słowo”), pisze (s. 62):
Według Usenera, najniższym poziomem, do którego możemy dotrzeć w poszukiwaniu początków pojęć religijnych, jest etap „chwilowych bóstw", jak nazywa on wyobrażenia zrodzone z potrzeby lub z określonego uczucia w krytycznej chwili..., nadal są one naznaczone dawną ulotnością i wolnością. Ale wygląda na to, że nowe odkrycia, które etnologia i religioznawstwo porównawcze udostępniły nam w ciągu ostatnich trzydziestu lat, od czasu opublikowania pracy Usenera, pozwalają nam cofnąć się o krok dalej.
Cywilizacja daje barbarzyńcy, czyli człowiekowi plemiennemu, oko za ucho, a teraz stoi w opozycji do świata elektrycznego.
Krok ten prowadzi do bardziej ogólnych znaczeń manifestacji boskiej mocy, abstrahując od szczegółowych, zindywidualizowanych „archetypów” i objawień „chwilowych bóstw”. Współcześni uczeni i fizycy zapewne często zaskakiwani są faktem, że kiedy docieramy do najniższych warstw niepiśmiennej świadomości, spotykamy tam najbardziej zaawansowane i skomplikowane idee sztuki i nauki dwudziestego wieku. Wytłumaczenie tego paradoksu jest jednym z tematów tej książki. Rodzi się wokół niego wiele emocji i kontrowersji, w miarę jak świat na skutek rozwoju technik elektrycznych przechodzi od orientacji wzrokowej do słuchowej. Kontrowersje te, oczywiście, całkowicie ignorują przyczynę tego procesu i uporczywie trzymają się „treści”. Pomijając wpływ na grecki sposób postrzegania przestrzeni euklidesowej, do której stworzenia przyczynił się alfabet, jak również jednoczesne odkrycie perspektywy i narracji chronologicznej, powróćmy na krótko wraz z J.C. Carotherscm do świata plemion pierwotnych. Chodzi o to, że w niepiśmiennej rzeczywistości najłatwiej można dostrzec działanie fonetycznych liter w kształtowaniu świata zachodniego.
To, że Grecy mogli więcej zrobić ze słowem pisanym niż inne społeczeństwa, takie jak Babilończycy czy Egipcjanie, było według H.A. Fishera (A History of Europę, s. 19) spowodowane tym, że nie znajdowali się oni pod „paraliżującą kontrolą zorganizowanych intryg kapłanów”. Mimo to jednak mieli w swej historii jedynie krótki okres badań i odkryć — potem zadomowił się u nich na dobre model kliszy, model powtarzanych myśli. Carothers uważa, że wczesna grecka inteligencja nic tylko reagowała na bodziec pod postacią nagłego dostępu do wiedzy zgromadzonej przez inne narody, lecz na dodatek — ponieważ nie posiadano zasobów własnej — nie istniało zagrożenie, że coś może uniemożliwić natychmiastowe przyjęcie i rozwinięcie nowej wiedzy. Identyczna sytuacja powoduje dzisiaj, że świat zachodni znajduje się w niekorzystnej sytuacji w porównaniu z krajami „zacofanymi”. Nasze olbrzymie zaległości w postaci piśmiennej i mechanistycznej tech-
171