obiektywnie. Doświadczamy tylko jednego dnia: dnia dzisiejszego; pozostałych dziewięć (a może nawet wszystkie dziesięć) wyczarowała nasza pamięć i wyobraźnia. Jeśli „dziesięć dni” można uważać za zbiór, to jest to zbiór „wyimagowany”, wytworzony przez umysł. Skąd wziął się ten mentalny wzorzec? Przyczyną, podobnie jak w przypadku rodzących pożary omyłek, jest tu fakt, że język nasz miesza dwie różne sytuacje, stosując do ni£łT~tę.~ samą sztancę. Mówiąc o „dziesięciu dniach” czynimy to samo co wówczas, gdy mówimy o „dziesięciu krokach do przodu” czy „dziesięciu uderzeniach w dzwon” — opisujemy pewien cykliczny ciąg, pewną „ilość razy”. i 'CjykIiczność wywołuje reakcję wyimaginowanej liczby ^mnogiej. Ale podóbienslwcT między cyklicznością a zbiorami nie jest czymś danym w doświadczeniu poprzedzającym język — bo musiałoby wówczas tkwić we wszystkich językach; tymczasem rzecz ma się inaczej.
Poczucie czasu i cykliczności zawiera w sobie coś bezpośredniego i subiektywnego — pierwotne wrażenie „upływania”. Jednak w naszym potocznym myśleniu użytkowników SAE element ów powleka się czymś odmiennym, czymś, co jest wprawdzie mentalne, lecz nie da się nazwać „subiektywnym”. Czynnik ten nazywam zobiektywizowaniem albo wyimaginowaniem, ponieważ jego wzorzec zaczerpnięty został ze świata zewnętrznego. Widać go wyraźnie w sposobie posługiwania się językiem.
Nasze język j indoeuropejskie nie wprowadzają rozróżnienia między liczeniem przedmiotów dyskretnych a liczeniem, które „liczy samo siebie”. W myśleniu potocznym zakłada się, że liczby drugiego typu „liczą coś” w ten sam sposób co liczby pierwszego typu. Jest to właśnie obiektywizacja. Pojęcie czasu odrywa się od subiektywnego doznania „upływania” i zostaje uprzedmiotowione w postaci dającej się wymierzyć wielkości, ściślej mówiąc, w postaci długości, złożonej z pewnych jednostek — mniej więcej w ten sam sposób co rzeczywista długość, na którą składają się centymetry. Tym sposobem zaczynamy uważać „długość czasu” za jakiś szereg podobnych do siebie elementów, za coś w rodzaju szeregu butelek.
\VJęzyku Hopi-sytuacia jest zupełnie odmienna. Używają oni liczby mnogiej i liczebników głównych tylko w stosunku do tych przedmiotów, które tworzą albo mogą uiworzyć obiektywny zbiór. Nie istnieje tu wyimaginowana _liczba-_inn.ogą^Jecz zamiast niej — liczebniki porządkowe Miczba pojedyncza. W hopi nie'—ma " wyrażeń w rodzaju „dziesięć dni”. Ich równoważniki są zwrotami operacyjnymi, ujmującymi czas za pomocą określonego dnia w odpowiedniej numeracji. Ekwiwalentem zdania: „Zatrzymali się na dziesięć dni” jest zdanie: „Zatrzymali się do jedenastego dnia”. „Dziesięć dni to więcej niż dziewięć dni” zmienia się w hopi w: „Dziesiąty dzień to więcej niż dziewiąty dzień”. To, co my nazywamy „długością czasu”, Hopi traktują nie jako długość, lecz jako pewną relację między dwoma zdarzeniami z uwagi na ich porę. W przeciwieństwie do naszego uprawomocnionego językowo obiektywizowania owego elementu świadomości, który zowie się „czasem”, Hopi nie wypracowali żadnego wzorca maskującego subiektywne „upływanie”, stanowiące przecież istotę czasu.
RZECZOWNIKI OKREŚLAJĄCE ILOŚĆ W SAE I W HOPI
Mamy dwa rodzaje rzeczowników oznaczających przedmioty fizyczne, a mianowicie rzeczowniki indywidualne i rzeczowniki zbiorowe, jak „ziemia”, „mleko”, „krew”, „mąka”, „mięso”. Pierwsze z nich dotyczą obiektów o zdecydowanym kształcie: „drzewo”, „patyk”, „człowiek”, „wzgórze”. Rzeczowniki zbiorowe natomiast dotyczą homogenicznego continuum, pozbawionego wyraźnych granic. Różnica ta uwydatnia się w ich formie językowej: rzeczowniki zbiorowe nie mają liczby mnogiej1, w angiel-
189
Nie jest wyjątkiem od tej reguły fakt, iż czasem rzeczownik zbiorowy może mieć to samo brzmienie co rzeczownik indywidualny, który oczywiście występuje w liczbie mnogiej (jak np. słowo „drzewo" znaczące tyle co „drewno”, pozbawione liczby mnogiej, i słowo „drzewo" — typ rośliny, mające liczbę mnogą „drzewa”). Od rzeczywistej liczby mnogiej należy też odróżnić liczbę mnogą oznaczającą zróżnicowanie (.jedli mięsa i pili wina”); stanowi ona ciekawy przypadek narośli na rzeczow-