79
cę, swą żonę, Brutus zaś przez przyjaciół popada w trudności, którym nie może sprostać; nawet w Koriolanie można znaleźć coś podobnego. Krótko mówiąc, l wola przerastająca siły jednostki jest problemem nowożytnym. Ponieważ jednak u Szekspira nie wypływa ona z wewnątrz, lecz wywołana jest zewnętrznymi okolicznościami, staje się odmianą powinności i dlatego zbliża się do antyku. Wszyscy bohaterowie poezji starożytnej chcą bowiem tylko tego, co leży w granicach ludzkich możliwości, i stąd pochodzi ta piękna równowaga między wolą, powinnością i urzeczywistnieniem; powinność ich stoi jednak przy tym zawsze zbyt wysoko, aby mimo naszego podziwu dla niej mogła nas ona pociągać. Konieczność, która wyklucza wszelką wolność w mniejszym lub większym stopniu albo nawet zupełnie, nie zgadza się już z naszymi poglądami- Szekspir zbliżył się do nich jednak w swej twórczości, czyniąc bowiem konieczność sprawą moralną45 łączy ku naszemu radosnemu zdumieniu stary i nowy świat. Gdyby można się było czegoś od niego nauczyć, to w jego szkole trzeba by studiować ten właśnie punkt. Zamiast wynosić tylko ponad słuszną miarę nasz romantyzm (którego nie należy zresztą ani ganić, ani odrzucać) i być jego jednostronnym zwolennikiem, nie doceniając go przez to i wypaczając jego siłę, zdrowie i tężyznę, powinniśmy próbować pogodzić w naszej twórczości owo wielkie, pozornie nie dające się pogodzić przeciwieństwo, zwłaszcza że Szekspir, wielki i jedyny w swoim rodzaju mistrz, którego tak wysoko cenimy i często wychwalamy ponad wszystko nie wiedząc dlaczego, tego cudu już rzeczywiście dokonał. Miał on co prawda o tyle ułatwione zadanie, że pojawił się we właściwej porze żniw, że mógł działać w pulsującym życiem protestanckim kraju, gdzie przez jakiś czas milczał obłęd bigoterii i gdzie człowiekowi prawdziwie z natury pobożnemu jak Szekspir pozostawiono swobodę religijnego kształtowania swej duszy, bez konieczności poddania się jakiejś określonej religii.
*
* *
Powyższe uwagi spisałem w lecie 1813 roku i nie chcę wnosić do nich żadnych poprawek, lecz tylko przypomnieć, co powiedziałem poprzednio: że niniejsze rozważania stanowią również próbę pokazania, jak różni poeci usiłowali na swój sposób pogodzić i rozwiązać owo olbrzymie i pod tak wieloma postaciami występujące przeciwieństwo. Dalsze uwagi byłyby tym bardziej zbyteczne, że od owego czasu wielokrotnie roztrząsano to zagadnienie i że otrzymaliśmy na ten temat doskonałe wyjaśnienia. Mam na myśli przede wszystkim niezwykle cenną rozprawę Blumnera46 O idei losu w tragediach Aischylosa i jej znakomitą recenzję w „Erganzungsblatter zur Jenaischen Allgemeinen Literatur-Zei-tung"47. Przechodzę zatem bez dalszych uwag do punktu trzeciego, który odnosi się bezpośrednio do teatru niemieckiego i do powziętego przez Schillera postanowienia, aby temu teatrowi stworzyć perspektywy rozwoju w przyszłości.
45 Tj. w pewnym stopniu czyniąc ją zależną od naszej woli.
45 Heinrich B1 ii m n e r (1765-1839), radca sądu najwyższego w Lipsku; wymieniona praca ukazała się w roku 1814.
47 „Erganzungsblatter zur Jenaischen Allgemeinen Literatur-Zeitung", 1815, nr 12.
\