jest jedynym, zgodnym z naszymi przyzwyczajeniami językowymi. Aby przyjąć ten drugi, trzeba by uwolnić się od kinematograficznego mechanizmu myśli.
Trzeba by oderwać się od niego zupełnie, aby rozproszyć od razu niedorzeczności teoretyczne, podnoszone przez zagadnienie ruchu. Wszystko jest ciemne, wszystko jest sprzeczne, gdy się chce ze stanów wytworzyć przejście. Ciemność się rozprasza, sprzeczność upada, skoro się tylko zajmie miejsce wzdłuż przejścia, aby wyróżnić stany, dokonując w nim myślowo przecięć poprzecznych. A to dlatego, że w przejściu jest więcej niż szereg stanów, to znaczy przecięć możliwych, w ruchu więcej niż szereg położeń, to znaczy przystanków możliwych. Tylko że pierwszy sposób patrzenia jest zgodny z metodami postępowania umysłu ludzkiego; drugi wymaga, przeciwnie, wejścia pod górę po pochyłości przyzwyczajeń umysłowych. Trzebaż się dziwić, jeśli filozofia z początku cofnęła się przed podobnym wysiłkiem? Grecy mieli zaufanie do natury, zaufanie do ducha, pozostawionego swej skłonności przyrodzonej, zaufanie do mowy zwłaszcza, o tyle, o ile z przyrodzenia uzewnętrznia ona myśl. Raczej niż uznać za niesłuszną postawę, którą przybiera myśl i mowa wobec biegu rzeczy, woleli oni uznać, że bieg rzeczy nic ma słuszności.
Uczynili to z całą bezwzględnością filozofowie szkoły eleackiej. Ponieważ stawanie się razi przyzwyczajenia myślowe i źle wchodzi w ramy języka, uznali je oni za nierzeczywiste. W ruchu przestrzennym i w zmianie w ogóle dostrzegli tylko czyste złudzenie. Można było złagodzić ten wynik, nie zmieniając przesłanek, powiedzieć, że rzeczywistość się zmienia, lecz że n i e powinna by się zmieniać. Doświadczenie stawia nas wobec stawania się, oto rzeczywistość zmysłowa. Ale rzeczywistość rozumowa, ta, która powinna by być, jest jeszcze rzeczywistsza, i ta, powiedzą, nic zmienia się. Pod stawaniem się jakościowym, pod stawaniem się ewolucyjnym, pod stawaniem się rozciągłym duch powinien szukać tego, co nie podlega zmianie: jakości, dającej się określić, formy lub istoty, celu. Taka była zasada podstawowa filozofii, która się rozwinęła poprzez starożytność klasyczną, filozofii Form, lub używając terminu, bardziej zbliżonego do greckiego, filozofii Idei.
Wyraz dSoę, który tutaj tłumaczymy przez „Idea”, ma istotnie to potrójne znaczenie. Oznacza on: 1) jakość, 2) formę lub istotę, 3) cel lub zamiar dopełniającego się czynu, to znaczy, w gruncie, zarys1 czynu, przypuszczalnie spełnionego. Te trzy punkty są punktami w idzen i a przymiotnika, rzeczownika i czasownika i o d p o w i a -dają trzem kategoriom zasadniczym mowy. Po wyjaśnieniach, które daliśmy trochę wyżej, moglibyśmy i powinni byśmy może przetłumaczyć eidos przez „widok”, a raczej przez „moment”. EiSoę bowiem jest widokiem stałym, zdjętym z niestałości rzeczy: jakością, która jest momentem stawania się, for m ą, która jest momentem ewolucji, istotą, która jest formą przeciętną, poniżej i powyżej której pozostałe formy stopniują się jako jej odmiany, a wreszcie zamiarem, który natchnął spełniający się czyn, a jak mówiliśmy, nie jest niczym innym, jak tylko zarysem czynu spełnionego. Sprowadzenie rzeczy do Idei polega więc na rozłożeniu stawania się na jego główne momenty, z których każdy jest zresztą, w myśl założenia, usunięty spod prawa czasu i jak gdyby podjęty w wieczności. To znaczy, że dochodzi się do filozofii Idei, gdy się przykłada mechanizm kinematograficzny umysłu do analizy rzeczywistości.
Ale skoro się tylko umieści Idee niewzruszone w głębi ruchomej rzeczywistości, pewna fizyka, pewna kosmologia, pewna teologia nawet wynikają stąd w całości, a z koniecznością. Zatrzymajmy się nad tym punkiem. Nie wchodzi w nasze zamiary streszczenie na kilku stronach filozofii tak złożonej i tak obszernej, jak filozofia Greków. Ale ponieważ opisaliśmy przed chwilą kinematograficzny mechanizm umysłu, musimy wskazać, do jakiego przedstawienia rzeczywistości ten mechanizm doprowadza. Jest to, jak sądzimy, takie właśnie przedstawienie, jakie się znajduje w filozofii starożytnej. Ogólne zarysy doktryny, która się rozwinęła od Platona do Plotyna, przechodząc przez Arystotelesa (a nawet w pewnej mierze przez stoików) nie mają nic przypadkowego, nic dowolnego, nic, co by należało uważać za fantazję filozofa. Kreślą one taką wizję powszechnego stawania się, jaką wytworzy sobie umysł systematyczny, gdy spojrzy na to stawanie się poprzez widoki zdejmowane od czasu do czasu z jego przepływu. Wskutek tego dziś jeszcze będziemy filozofowali sposobem Greków, odnajdziemy, nie potrzebując ich znać, takie lub inne z ich wniosków ogólnych, ściśle w tej mierze, w jakiej zaufamy instynktowi kinematograficznemu naszej myśli.
Mówiliśmy, że jest więcej w ruchu niż w następujących po sobie położeniach przypisywanych poruszającemu się ciału, więc ej w stawaniu się niż w formach, przez które kolejno się przechodzi, więcej w ewolucji formy niż formy urzeczywistniane jedna po drugiej. Filozofia będzie tedy mogła z członów pierwszego rodzaju wyprowadzić człony drugiego, ale nie odwrotnie; rozmyślanie powinno by więc było wyjść z pierwszego rodzaju. Ale umysł odwraca porządek członów i na tym punkcie filozofia starożytna postępuje jak umysł. Zajmie więc ona stanowisko w nieruchomości, da sobie tylko Idee.
A jednak istnieje stawanie się; to fakt. Jak tedy wyprowadzić zmienność z niezmienności, skoro się tylko tę ostatnią postawiło? Nie może to być przez
251
We francuskim oryginale jest tu gra słów, niedająca się zachować w tłumaczeniu: dessein dessin (przyp. tłum).