właśnie tematy. Pismo zapraszało nawet do dyskusji na swoich łamach.
Różowo wcale zaś nie było. Wprawdzie, jak zliczył, pojawiło się kilkanaście artykułów, recenzji i notek, lecz zupełnie konwencjonalnych; prócz „stwierdzania moich walorów pisarskich, mych talentów dziennikarskich” miało tam nic być nic więcej. Bywa, że i to dobre. Jodyny z kolei tekst, z jakimiś wnioskami — zdaniem Pruszyńskiego — wyprodukował komunistyczny dwutygodnik literacko-polityezny (Ksawery nie podał tytułu; mógł mieć na myśli redagowane w Wilnie w połowie 1932 r. przez ludzi b. „Żagarów” prasowe efemerydy, ale raczej bydgoski, kryptokomuni-styczny dwutygodnik „Ze świata”, z jakim się wówczas zetknął).
Upłynęło już trzy miesiące od powrotu z Gdańska. Pruszyński przeniósł się z Krakowa do Wilna i pracował u Stanisława Mackiewicza w „Słowie”. Swoje rozważania o echu w prasie zakończył następująco: „Broszura mojaCtzn. Sarajewo 1914, Szanghaj 1932, Gdańsk 193?) chybiła absolutnie celu” („Słowo” 20 X 1932). Wtedy, może istotnie — chybiła, zarówno w sensie metaforycznym, jak i dosłownym. Skoro „Bunt Młodych” darmowe egzemplarze obiecywał stałym prenumeratorom pisma („Bunt Młodych”, nr 35, I. 1933 i nast.). Lecz obecnie - spójrzmy spokojniej -może książka jednak niezupełnie chybiła.
„Najwięksi polscy dziennikarze XX wieku” — listę taką, na koniec stulecia, ogłosił miesięcznik „Press” (nr 12, 15 XII 1999). Ranking oparto na głosach ponad 50 polskich dziennikarzy prasy, radia i telewizji, zaproszonych przez redakcję „Press”. Odpowiadano na pytanie - kto, ich zdaniem, zasługuje na miano „Dziennikarza wieku” (można było wskazać trzy nazwiska).
Lista liczyła ostatecznie 41 kandydatów. Dzienni-14
kurzem wieku został, zgromadziwszy najwięcej głosów — Ryszard Kapuściński. W pierwszej dziesiątce natomiast, którą zamykał Ksawery Pruszyński (Ryszard Kapuściński, Jerzy Turowicz, Jerzy Giedrcyc, Stanisław Cat-Mackiewicz, Melchior Wańkowicz, Adam Michnik, Mieczysław Grydzewski, Jan Nowak-Jeziorański, Hanna Krall)— znalazło się siedmiu redaktorów i publicystów z tego samego faktycznie pokolenia; tym bardziej — epoki.
Pewnie ranking, jeszcze w tej dziedzinie, więcej bodaj mówi o uczestnikach zabawy niż samych bohaterach (podano, kto kogo zgłaszał). A co do Ksawerego Pruszyńskiego, to chyba jedno w pół wieku po śmierci wydaje się, że wypadało przynajmniej znać jego nazwisko.
Jerzy Jaruzelski
Warszawa, 27 grudnia 2003