I cktury zacierają się w (Minięci siopniowo, ale kons mc. Proces len obejmuje wszystkie szczegóły przeczytaj gdyś książek, od nazwiska autora po sam tcksl. Znikając
su idomośa jeden po drugim, równie szybko jak siewni
%
%
it
jawiły:
%
K.irtkuię ksi.i. ki. mc studiuję ich C o nu / nich zostanie, tego już nieuki ■ t ką. toć jeno • »sąd mój «\i iągną!dla się korzyść,myślj•
siady. którymi się napoił Autor, mk - i inneokoliczności,
zapominam od razu’. 1
ais.
hi znikanie jest u pewnym sensie nieodłącznie zwj^ / tym. co zyskujemy dzięki książkom. Montaigne właśnie dl
zu u przywłaszczać sobie to, co przeczytał
prędzej zapomina książkę jakb> była ona tylko tymczasowy nośnikiem jakiejś ponadosobowej mądrości i spełniwszyst^
SA
nawet jeśli zapominanie ma równie/ pozytywne aspekty,to^
znoszą one bynajmniej zu cza psychicznych, mc rozu
możność
czegokolwiek.
wobec
nieczności prowadzenia codziennych rozmów z ludźmi
Oczywiście tego rodzaju przykrości zna każdy, każda lektur# daje bowiem wiedzę kruchą i nietrwałą. W przypadku Motta igne a jednak szczególnie interesujące i su ladczącc o rzeczy wiście niezwykłej skali jego kłopotów z pamięcią wydaje sięto. że mc jest on w stanic przypomnieć sobie nawet, czy kiedyko! wiek czytał jakiś utwór, czy nic:
Aby przypomóc nieco cbybom mej pamięci i zawodności jej tak osoNiwit zdarzało mi wę nieraz brać w rękę. jakitfn mmc i nieznane, książki, któreay-talem pilnie parę lat wprzódy i zabazgratem pr/vpiskami. przyjąłem od«]ł kiego czasu zwyczaj, ab> pomieszczać na końcu ka/dej książki (mówię o Ni
którymi mam zamiar posłużyć się tylko raz) datę, kiedy skończyłem j \ < / .t >■ j sąd, jaki z grubsza wyciągnąłem; tak by mi to przynajmniej odtworzyło .w .i/< nie i ogólną myśl, jaką powziąłem o autorze przy czytaniu*.
Problem okazuje się więc w przypadku Montaignc’a napraw dę poważny, gdyż w zapomnieniu pogrążą się nie tylko książką, lecz także moment czytania. Znika w pamięci nic tylko przed-miot-w takim wypadku praynajmnici melisie icgo zarysy mogłyby się zachować - lecz także sarn akt lektury, jak gdyby zapominanie było tak radykalne i gruntowne, ze pochłania absolut nie wszystko, co wiąże się z jego przedmiotem Marny więc prawo zapytać, czy lektura, o której nie wiadomo. i/% w z t
istniała, może wciąż jeszcze nosie miano lektury.
Zważywszy, jak dokładnie Montaignc przypomina s >'mc kil ka książek, które mu się nie podobały - na przykład pamięta dobrze rozmaite teksty Cycerona, a nawet p s.e c nc t mm. Eneidy (KP, + +) - można odnieść wma nie. ze pi/cdi wc/vm kim nieudana lektura mo/c dlatego, /i ^ ;d. , ^ k cje - ocalała przed zapomnieniem Znowu w.ęi czv
cjonalny okazuje się determinujący w procesie w.-.:
książki rzeczywistej (istniejącej ni ko hipotetycznie) ksią
-ekranem.
Dzięki tym notatkom mozc póz nu p:.i a iv , ,
mnienia i powrócić po pewnym c/isu o- o v c /
sobie na temat autora i jego d/icla w , \
drogę i pomóc mu stawić czoło koleinym z K p.» cc
Tamże. a. 320.
'Tanuc.v U3-114.