XII TRZECIE POKOLENIE MŁODEJ POLSKI
, łeczeństwa. Tymczasem syn odrzucał wszystko, co za-,
J czyna się na „współ”5 i podporządkowanie jakimkolwiek • i zbiorowym koniecznosćTom uważał za pomniejszeni*
.1 artysty i człowieka. Przede wszystkim zaś ojciec uwa- J działalność artystyczną za czynność — „z tego świa- J ta”. Sztukę wiązał z pracą, zaś w doznaniach estetyce nych widział rozwinięcie ,i dopełnienie całej uczucio* J wości ludzkiej. Syn znowuż upierał się — z zełazną* ^ konsekwencją — przy zasadniczej odmienności wzru- j szeń estetycznych od życiowych. Postulował też ko- j nieczność metafizycznego uzasadnienia przeżycia pięk- J ina. Zachował więc punkt wyjścia ojca: pierwszeństwo feakóści formalnej obrazu nad przedstawieniową. Ale j miejscu natury i społeczeństwa postawił jednostkę c wf metafizykę. ~ J
Jest doprawdy uderzające, że człowiek tak zdolny r jak Witkacy nie potrafił właściwie zadebiutować przed • v 1914 rokiem. Zapewne czuł, że nie należy już do mi-- z jającej epoki, ale nową dopiero przeczuwał. Nie umiał §. g znaleźć sobie miejsca, ustalić stylu. Przemyślefua Wit- sj feacego — choćby niedojrzałe --"prowadziły go prosto s-ku malarstwu abstrakcyjnemu (nązywał je „czystą de- n koracją”, którą uważał za najbardziej pierwotną wy- w powiedź malarską) i ku estetycznej metafizyce form. jaką istotnie zaczęli wtedy uprawiać itandinsky i Mon- st drian. Jednak młodemu Polakowi brakowało doświad- pc czenia, środowiska i — powiedzmy szczerze — małar- kr skiego talentu, aby doprowadzić swe intuicje do końca od i marzenia wcielić w kształt. Dopiero wojna, rewolucja oy i oczywiste dla malarza zwycięstwo nowych kierun- cb ków pozwoliły Witkacemu domyśleć własną teorię, ci® sztuki. Zaczął wtedy urzeczywistniać swą Czystą Formę
i Tamże. s. 300—310. 312. 346—348
m