XCl! WSTĘP
największych reformatorów w dziejach ludzkości: „A bez pism Lutra albo Marksa tudzież ich uczniów czy byłyby możliwymi nowe kierunki w żymu ludzkości?’
W Lilce rozłamał swój pogląd na socjalizm pomiędzy dwie grupy postaci. To, co uważał za poważną treść socjalizmu, czyli „krytykę starej ekonomii, przydzielił Wokulskiemu, Ochockiemu i studentom, w jakiejś mierze także Klejnowi. Klejn właśnie mówi-o czym i Prus byl przekonany - że nie bonapartyzm, lecz socjalizm jest siłą nowych czasów. Ta hipoteza weryfikuje się w powieści pozytywnie: lgną do socjalizmu myślący ludzie młodzi. A choć ich socjalistyczna konspiracja jest błędem-jak niegdysiejsze konspirowanie Wokulskiego - i nie przynosi społeczeństwu pożytku, to błądzą oni w dobrej wierze, z błądzących zaś jnr młodości idealistów wyrastają ludzie wartościowi.
Osobliwy wykład swych pryncypiów robią studenci Ignacemu Rzeckiemu, gdy ten lustruje kamienicę świeżo nabytą przez Wokulskiego. Komornego notorycznie nie płacą i nie zapłacą, bo — powiadają - wadliwy system społeczny albo im nie zapewnia pracy, albo oszukuje na wynagrodzeniu. Nadto - peroruje jeden z nich - „obecny właściciel domu nie budował tego domu; nie wypalał cegieł, nie rozrabiał wapna, nie murował, nie narażał się na skręcenie karku. Przyszedł z pieniędzmi, może ukradzionymi, zapłacił innemu, który może także okradł kogo, i na tej zasadzie chce mnie zrobić swoim niewolnikiem. Kpiny ze zdrowego rozsądku!” (l II, rozdz. II).
Pan Rzecki, do żywego dotknięty tym, co słyszy, aż wstaje z krzesła: „Pan Wokulski [...] nie okradł nikogo... Dorobił się majątku pracą i oszczędnością...” (t. II, rozdz. II).
Jest to-jak widać - formułka, którą popisywał się pan Łęcki, gdy
| B. Prus, Z powodu jubileuszu, Bibl. Pubł. M. Stół. Warszawy, rkps sygn. IgiiI,k.2.Tekst był drukowany w przekładzie rosyjskim w czasopiśmie «Riecz», aastępnie stąd przełożony na język polski i opublikowany w «Dzienniku Łjowskiro» 1908, z 14/27IX; stąd jego fragment przedrukował P. G r z e g o r -fsy k w książce Lew Tołstoj w Polsce. Zarys bibliograficznoliteracki, Warszawa BI'4J-44-chwalił Supińskiego. Studenci jakby tylko na taką formułkę czekali:
-Daj pan spokój - przerwał młody człowiek. - Mój ojciec był zdolnym lekarzem, pracował dniem i nocą, miał niby to dobre zarobki i oszczędził... raptem trzysta rubli na rok! A że wasza kamienica kosztuje dziewięćdziesiąt tysięcy rubli, więc na kupienie jej za cenę uczciwej pracy mój ojciec musiałby żyć i zapisywać recepty przez trzysta lat... Nie uwierzę zaś, ażeby ten nowy właściciel pracował od trzystu lat... (t. II, rozdz. II).
Rzecki zapisuje tę utarczkę z protekcjonalną pobłażliwością dla oryginałów, których zresztą obdarzy i sympatią, bo są utrapieniem baronowej Krzeszowskiej. Wie, że w ich wywodzie zawiera się buńczuczna przekora i zamiar szokowania rozmówcy. Ale zawiera się i jakaś racja; wszakże jego własne życie, pracowite i oszczędne, nie gorzej niż przykład z lekarzem ilustrowałoby tezę tych ekscentryków.
Pan Ignacy wyczuwa więc, że coś jest w tym, co posłyszał, ale nie umie się połapać, co to jest. Umiałby, gdyby tak się znał na ekonomii politycznej jak na buchalterii. Albo gdyby zamiast czytać o Bonapar-tych - czytał pisma socjalistów. Wtedy by wiedział, że w zdaniu, które go poderwało z krzesła, brzmi echo głośnej hipotezy Proudhona o własności jako kradzieży. Rozprawa Proudhona Co to jest własność (1840) należała - najczęściej w streszczeniach - do lektur niejako obowiązkowych w kółkach socjalistycznych. Jej tytuł sparafrazował Prus w tytule swego cyklu artykułów o socjalizmie. Dla zrozumienia zaś tego, o czym młody człowiek mówił obwiniając system społeczny o oszukiwanie na płacach, powinien by pan Rzecki znać pisma Marksa, np. te, które Prus miał w swojej domowej bibliotece85. Dowiedziałby się z nich, że chodzi tu o wartość dodatkową i o mechanizm wyzysku kapitalistycznego.
Pan Ignacy broni Wokulskiego żarliwie; ale sam Wokulski w chwili zadumy i szczerości zgodziłby się ze studentami, choć oczywiście nie ma poczucia, że kradł. Bo Wokulski przyznaje (zapewne czytywał socjalistów), że „pół miliona rubli człowiek nie mógłby wypracować przez całe życie, nawet przez trzy życia...” (t. II, rozdz. XVII). Rozważa i aspekty
W domowym księgozbiorze Prusa znajdowały się m.in. trzy serie (tomy) Pism pomniejszych Marksa wydane w Paryżu (seria I w roku 1886).