TADEUSZ Wiem, wiem... Istotnie, to było trochę niestosowne.
Ariom otwiera kredens i wyjmuje napoczętą butelkę. Rozmawia kieliszki i 2 uwagą krótkowidza napełnia je. Tadeusz pochmurnie obserwuje tę czyn-noić.
SZYMON (oiywiony Jeszcze swoim niedawnym odkryciem) Znnłcś tego księdza, co pędził mszalne wino z rodzynków?
ADAM W celi?
SZYMON W celi.
TADEUSZ Nic wiem. czy ono było mszalne, w każdym razie z rodzynków.
SZYMON Regularnie co miesiąc siedział za to w karcerze.
TADEUSZ (stale przygląda się chmurnie butelce) Wiem, bo siedziałem z nim razem.
HANKA W karcerze?
TADEUSZ W karcerze.
HANKA A za co?!
TADEUSZ Za to, te dał mi spróbować.
BANKA O Boże!
SZYMON Najzabawniej było. Jak wychodził. Kiedy go wywołali. stanął przy drzwiach z tłom okiem i powiedział do całej celi: „Zostańcie z Bogiem”. Wtedy ktoś krzyknął: .Zostańcie z Bogiem, a ja idę do domu!”.
Szymon i Adam śmieją się. Hanka jest oburzona. Tadeusz bierze swój napełniony kieliszek i przygląda mu się pod światło.
TADEUSZ Co to jest?
HANKA Pomarańczówka.
ADAM Na oryginalnych sokach. Zostało od wczoraj.
TADEUSZ Od wczoraj?...
ADAM Od wczoraj. Gdybyśmy wiedzieli, że przyjedziecie, nie na poczynalibyśmy.
TADEUSZ No tak— (zaczyna gwizdać w zwolnionym tempie, wystukując rytm palcami. Hanka unosi swój kieliszek napełniony po brzegi)
ADAM Przepraszam, nalało mi sie za pełno.
HANKA Dlaczego nic nie jesz. Tadeusz? I pan. panie Szymonie?
SZYMON Dziękuje, przecież Jem.
Tadeusz bierze stojący na stole kubek i obraca go w ręce.
TADEUSZ Czyj to kubek?
HANKA X tym pieskiem? Jureczka.
TADEUSZ Czy Jureczek mnie pamięta?
HANKA Tak. Mówi. że tak... Ale myślę, że jak przez mgłę. Przecież miał wtedy zaledwie cztery lata. Kochany dryblas.
TADEUSZ A Kasia?
HANKA Czy pamięta? Skądże...
TADEUSZ Pytam czy duża.
HANKA Och. duża. Prawie największa w całej klasie. OJ czekaj, czekaj... (podrywa się) Muszę ci coś pokazać. Adam kupił jej lalkę, (podchodzi do wózka, wyjmuje z niego dużą, niezmiernie wytworną lalkę i wraca z nią do stołu; do Adama) Kiedy to ją kupiłeś?...
ADAM O, już parę lat temu.
HANKA (do Tadeusza) Wspaniała. Ale posłuchaj tylko, co ona mówi... (kólysze lalkę na rękach)
LALKA Tata... tata... -tata...
HANKA Wszystkie lalki na święcie mówią „mama”, a ona tata... tata...
LAL.KA Tata... tata...
HANKA Niezwykle, prawda? Gdzie on taką zngJLazl...
ADAM Nie znalazł, tylko wytrzasnął. Taką lalkę jnptaa tylko wytrząsnąć. Nalać ci?
TADEUSZ Tak. (do Hanki) Pokaż ml ją.
HANKA (kładzie mu lalkę na rękach jak dziecko) Masz, pobaw się.
ADAM (z butelką nad kieliszkiem) Zdaje się, ż* znowu przelałem.
HANKA Zostaw to. Przecież ty nic nie widzisz przez te twoja okropne okulary.
ADAM Dlaczego okropne? Okulary na męskim nosie nigdy nte są okropne. Przy braku inteligencji pozwalają błysnąć szkłami, a p*5zy błysku inteligencji dodat-
V /rr, /liltmlaln Tfrs rn/iWł-p
TADEUSZ (oglądając lalką) Można oślepnąć od twoje) Inteligencji.
LALKA Tata... Tata...
HANKA Prawda panie Szymonie, że zabawna?
SZYMON Pomysłowa.
LALKA Tata... tata...
TADEUSZ Tle kosztowała ta lalka?
ADAM Dlaczego o to pytasz?
TADEUSZ Chce kupić co# moim dzieciom.
ADAM To po co chcesz wiedzieć, ile kosztowała?
TADEUSZ Zęby to, co kuple, kosztowało cztery razy tyle.
HANKA Ależ Tadziu, my na razie nie mamy pieniędzy.
ADAM Kup tymczasem Jaki# drobiazg.
TADEUSZ (z naciskiem) Dlaczego Ja mam kupować drobiazgi? Kupią to. co zechcą. Choć bym się miał zapożyczyć.
HANKA Ależ oczywiście...
TADEUSZ Tak. Oczywiście.
ADAM Nie musisz się zapożyczać. Instytut wypłaci cl zaliczkę. Mówiłem już o tym z szefem. Uważa, że to bezsporne. Zresztą wkrótce będziesz bogaty. Jeśli tylko przeprowadzisz rehabilitację. Odszkodowania z tego tytułu to sumy nie do pogardzenia. Zwłaszcza przy tak wieloletniej odsiadce. Można powiedzieć, że cza* pracował na ciebie.
TADEUSZ Pytam, ile kosztowała ta lalka.
ADAM Przestań się wygłupiać. Skąd ja mogę pamiętać. To było parę lat temu. Cztery... może nawet pięć...' Kasia była jeszcze taka. o... (pokazuje ręką przy ziemi) I na oranżadę mówiła ożerada. Wujku, mówiła, ożerady, kupi mi ożeń-dy... Cudowne dziecko. Kiedyś wróciła z przedszkola i mówi do Hanki: ..Mamusiu, jeden chłopak chciał mnie pocałować." „I co dałaś się?" pyta Haska. A ona z powagą kręci główką: „Nie. mówi, nie dałam się. Bo to jesce za wceś-
nie.” Tak było, Hanka?
HANKA (orientuje się, że to drażni Tadeusza) Nie mów mu o dzieciach. Najlepiej
jak on je sam zobaczy.
ADAM (także połapał się) Tak, masz rację. Zaraz, co to ja chciałem jeszcze powiedzieć... (pochyla się z butelką to stroną Szymona) Panie Szymonie, pański kieliszek... (nalewa) Aha, Już wiem... (nadmiernie przechyla butelkę) Przelałem.
TADEUSZ (wybucha) On jest ślepy jak kura! A poza tym co to w ogóle znaczy, żeby w moim własnym domu częstowano mnie wódką?!
ADAM Ależ ja cię nie częstuję. Po prostu napełniam kieliszki. Jak chcesz, to nalewaj sam. Może zrobisz to lepiej ode mnie.
TADEUSZ (zrywa się) Daj! (odbiera butelkę Adamowi, napełnia kieliszek, wódka obficie przelewa się przez brzegi) A niech to!—
ADAM Oooo... teraz to się dopiero nazywa plama!—
LALKA (u Szymona na rękach) Tata— tata...
TADEUSZ Skąd to się tutaj w ogóle wzięło?!
HANKA (patrzy na lalkę) Słyszałeś przecież, że kupił Adam.
TADEUSZ Nie lalka- wódka!
HANKA Tadziu, przecież ja nie kupuję wódki...
ADAM Nie wzięło lię, tylko przyniosłem. I nie widzę w tym nic...
TADEUSZ Kto to w ogóle podał na stół?!
HANKA Przecież to na twój przyjazd.
TADEUSZ Nie mów głupstw. Nic nie wiedziałaś o moim przyjeżdzie. To byt® . wódka na wczorajszy wieczór.
HANKA No tak, ale skoro zostało...
TADEUSZ To mogliście sobie zostawić na następny...
HANKA Jaki następny?...
TADEUSZ Kiedy mnile znów nie będzie—
HANKA Co ty wygadujesz? *
TADEUSZ Zabierz to! (stawia butelkę na krawędzi stołu, butelka traci równowagi spada na podłogę, tłucze się)
ADAM Brzęk!.., Nawet szkło nie znosi, kiedy ktoś gada głupstwa, (pochyla i próbuje zbierać szkło)