DSC01172

DSC01172



HANKA (dotykając jego szyi) Zgrzał się pan. Jest pan zupełnie mokry. Nigdy by mi nie przyszło do głowy, źe można zrobić w ten sposób ogień. (zanosi się kaszlem) To naprawdę cudowny sposób. Niech pan teraz trochę odpocznie.

Szymon rzuca tlącą się watę do popielniczki i próbuje zdusić żar.

ADAM Fuuu! Co za smród. Zakopcił pan całe mieszkanie.

SZYMON Przepraszam, (cofa się w kąt speszony)

HANKA No wiesz, Adam—

TADEUSZ Szymon... Idź i przynieś tę maszynkę do golenia

HANKA A po co?

TADEUSZ Po nic. Formalność. Po prostu chcę stwierdzić jej tożsamość.

HANKA Myślałam, że Już przerwaliście tę zabawę.

TADEUSZ No idź!

SZYMON Czy można od razu zabrać ten ręcznik? (do Adama) Jest jeszcze kawa-łck lodu. Nie będzie pan jadł?

ADAM Nie, nie~. dziękuję.

Szymon wychodzi do łazienki.

TADEUSZ Co to ja chciałem... Aha... Już dawno miałem ci powiedzieć... Słuchasz mnie?

HANKA Słucham cię. Tadziu.

TADEUSZ Otóż Szymon zostaje u nas w domu. Będzie tu mieszkał dotąd, dokąd mu się będzie podobało. Już to z nim uzgodniłem. Zaprosiłem go tu wczoraj bez porozumienia się z tobą. Tułał cię sam za więzienną bramą, nie bardzo wiedząc dokąd się udać. Myślę, że nie masz nic przeciwko temu?

HANKA Dlaczego miałabym coś mieć? Jestem nawet bardzo rada.

TADEUSZ Będzie sypiał na tej kanapie, na której spał dzisiaj Adam. Dzieciom kupi się leżanki

HANKA Tak, oczywiście.

TADEUSZ Bardzo dobrze się złożyło, że on tutaj jest.

HANKA Oczywiście, bardzo dobrze.

TADEUSZ Ktoś musi teraz przejąć niektóre dobre intencje Adama. On zapewniał nasze dzieci, że ich ojciec nie jest zbrodniarzem, że nie muszą się go wstydzić... Teraz dobrze będzie, jeśli Szymon spróbuje wytłumaczyć im postępowanie matki. Och. nie bój się. On to potrafi zrozumieć. I potrafi podać to w jakiejś dyskretnej formie. Powie im to. co mnie i tobie byłoby powiedzieć bardzo trudno. Ze życie ma swoje prawa, że nie ma na świecie ludzi zupełnie bezinteresownych. Że jedni za usługi żądają pieniędzy, inni... mniejsza z tym.

HANKA Oszalałeś?! O czym ty chcesz dzieciom mówić?!

TADEUSZ O tym. o czym wiedzą od dawna. Nie sądzisz chyba, że są ślepe.

ADAM Insynuacja! Podia insynuacja!

TADEUSZ (jakby nie słyszał) Więc powie im, że ich matka nie miała znikąd pomocy Ze przyjaźń z przyjacielem ojca była koniecznością życiową... Ze to. co wybrała, nie było najgorszym złem. że miała możność wybrać znacznie gorsze.

I że rozstanie się z tym przyjacielem jest taką samą koniecznością jak tamta poprzednia. A to ze względu na panujące prawo, które wyklucza poliandrię. Myślę, iż dzieciom przyjdzie łatwo zrozumieć, że nie mogą mieć dwóch ojców.

ADAM Czy to ma być wyrok?

TADEUSZ Poniekąd.

ADAM O nie. mój drogi. To nie jest wyrok! Protestuje przeciwko takiemu postępowaniu. Zwłaszcza teraz, kiedy nasze prawo gwarantuje wreszcie mnie, oskarżonemu—

TADEUSZ Nic mnie nie obchodzi, co ci gwarantuje nasze prawo, (z trudem panuje nad sobą) Czy wy myślicie, że przez mury wiezienia naprawdę nic nie przenika? Od dawna wiem dobrze, co was łączyło.

ADAM Nic nie wiesz!

TADEUSZ Wiem!

ADAM Strzelasz na ślepo...

TADEUSZ Nie strzelam!

HANKA Zupełnie na ślepo...

ADAM Przedstaw świadków!

-TADEUSZ Świadków?!!!

ADAM A no tak... Wysoki sąd nie potrzebuje ani dowodów, ani świadków. Me m ich potrzebuję! Ja!... Chociażby fałszywych. Przedstaw ich! Niech przjnnajitmieł spojrzą mi w oczy.

HANKA Ciszej, na miłość boską, ciszej!

ADAM Przedstaw świadków i dowody!

TADEUSZ Zdejmij okulary...

HANKA Tadeusz!-.

TADEUSZ (odpycha ją) Odejdź!—

ADAM Żądam przedstawienia świadków!

TADEUSZ (z naciskiem) Mówiłem... zdejmij okulary.

ADAM (z drżeniem w głosie) A więc to tak... (zdejmuje szkła) Proszę dę bardzO— proszę cię bardzo...

Tadeusz wymierza Adamowi policzek. Jednocześnie do pokoju wchodzi Szymon z maszynką do golenia w ręce.

HANKA (na odgłos uderzenia) O Jezu!—

SZYMON Ale... ale przecież tu jest ta maszynka. Pani Hanko... to jest właśnie ta maszynka.

TADEUSZ (policzkuje ponownie) Proszę cię bardzo... I nie zasłaniaj się rękami. Chwyta go za poły marynarki, potrząsa i rzuca na kanapę. Adam tracąc równowagę łapie go za ubranie i urywa mu guziki.

ADAM (wbity w kanapę) Powtórka.. Ponura powtórka.. Przestaję się nawet dziwić tym, co ciebie skazali. Powtarzasz dokładnie to samo, co oni. (podnosi się z trudem, z ociąganiem wkłada płaszcz i rozgląda się) Apaszka— Gdzieś zostawiłem apaszkę—    ,

Wszyscy - jego śladem rozglądają się za apaszką. Hanka wychodzi szukać do przedpokoju, za nią Szymon, Adam i Tadeusz pozostają w pokoju. Siedzą się ukradkiem, nienawistnie.    ..

HANKA (przeszukując nerwowo palta na wieszaku) Nie ma— Nigdzie nie widzę. Zobacz, może masz w rękawie. Albo w kieszeni.    ,

Szymon przyklęka, wyciąga apaszkę zza stojącej pod wieszakiem walizki i nie wstając z klęczek podaje Hance.

HANKA O!... (wstrzymuje mu rękę) Niech pan mu ją poda przy wyjściu, dobrze? Tadeusz jest teraz taki rozdrażniony. To jego apaszka Nie miałam nJc dła Adama i dałam mu ją kiedyś- chyba na imieniny. Boję się, że Tadeusz nłe zechce tego zrozumieć. On nawet nie wie, ile mu zawdzięczamy.

SZYMON Czy popełniłem może coś niewłaściwego?—

HANKA Nie... nie.. Tylko niech pan ją schowa Tadeusz mógłby być zły. gdyby ją zobaczył. Znowu zaczęłyby się dochodzona— O Boże na szczęście zdaje się ■to już na dzisiaj koniec.    ..    ,...

SZYMON Pani Hanko... (Hanka spogląda na niego) Powinienem sobie pójść.

HANKA Ależ co pan mówi—

SZYMON Wiem- powinienem. I pójdę Człowiek najlepiej czuje się sam. Ja to wypróbowałem na pojedynce.

HANKA Gdzie?    V

SZYMON W więzieniu. Na pojedynce. Ja to naprawdę dobrze wypróbowałem.

HANKA Ależ panie Szymonie...    .    ■    . .

Szymon obejmuje ją za kolana i ściska kurczowo, Hanka brom się łapoanw, uwalnia z uścisku, odwraca i poprawia palta na wieszaku. Szymon za jej plecami czyni gwałtowny nich jakby chciał coś powiedzieć, lecz zamiast tego obie-ma rękami podnosi apaszkę do ust i wbija w nią zęby. Hanka spostrzega to, jest niezwykle zmieszana. Szymon ze zmiętą apaszką to zębach i zaciśntymi, pięściami przy ustach cofa się pod ścianę. Hanka szukając za sobą oparem, cofa się także. Tymczasem Adam ubrany już w płaszcz rezygnuje z dalszych poszukiwań i odprowadzany chmurnym wzrokiem Tadeusza, zmierza w stronę wyjścia. Nagle odwraca się i wyrzuca z siebie zdławionym głosem.

ADAM Rogacz!

TADEUSZ Co ty powiedziałeś?

ADAM Rogacz.    Ł ,    . .. . . V? , "-

HANKA (która to tej właśnie chwili staje w kuchennych drzwtacn) Adam—!

'TADEUSZ Powtórz to!


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
sprawiedliwość. Jego humanitaryzm wiąż* się z przywróceniem zasług tym, którzy je mają, ale których
45553 skanuj0408 (2) 424 PHP i MySQL dla każdego Efekt działania zapytania, o ile jego wykonanie zak
File0009 Przyjrzyj się uważnie zwierzętom i w każdym rzędzie przekreśl kredką to, które nie pasuje d
60 do głowy, że wobec kulistćj postaci ziemi możnaby dostać się do Indyj, jadać w kierunku zachodu a
twoj styl 2 ppp NIGDY NIE PRZYSZŁO JEJ DO GŁOWY, ŻE MOŻNA SIĘ BAĆ Po prostu reaguje, kiedy widzi, że
Tylko Tobie chcę się zwierzyć. Trzymać Cię za ręce. Z Tobq niczego mi nie żal, nie pragnę nic
94290501 ŚMIhRI 689 najbardziej jest upośledzone. Ciało staje się bezwładne i jest bądź zupełnie n
SKĄD SIĘ WZIEŁAM (12) •łtmMNMiji Julka rozmyślała nad tym wszystkim i nie mogła wprost uwierzyć, że
Jego oczom ukazał się wilk przebrany za babcię i uciekający Czerwony Kapturek. Pan gajowy
PA030066 120 BUNT W TREBLINCE wyziera z jego twarzy, zaczyna się jąkać, oczyma przewraca i mówi: —Pa
DSC01168 HANKA Zostaw to. Adam. Zostaw to. ja zbiorę. Panie Szymonie, niech pan przyniesie śmietnicz
skanuj0010 (122) J. Arterii 5t/ocls.ria- zaopatruje kończynę piersiami firsw część szyi, zmienia s

więcej podobnych podstron