12015 15:50 FAX 5858197
?004 Strona 3 z 5
©015*01-07 Gazeta Polska - Faleń ta: Afera taśmowa jest wyciszana
wykluczyć, że właśnie w ten sposób ktoś chce mnie zniechęcić do prowadzenia biznesu. Na szczęście wiem, że wszelkie moje działania są transparent-ne i nie mam się czego obawiać. Najlepszym tego przykładem jest postawa banków, które cały czas finansują moje przedsięwzięcia i mimo napięcia związanego z aferą taśmową nie podjęły żadnych nerwowych ruchów, jestem wieloletnim klientem tych banków, współpracuję z nimi przynajmniej od siedmiu lat, zawsze terminowo rozliczając się z wszelkich zobowiązań
Złośliwi powiedzą, że może prezesi obawiają się rzekomych nagrań ze słynnych już warszawskich restauracji...
Nic nie wiem na temat takich nagrań. Chociaż w jednej z gazet przeczytałem, że podobno zarejestrowana została moja rozmowa z prezesem jednego z banków właśnie na temat udzielenia mi kredytu.
Oprócz Pana wśród bohaterów afery wymieniano też byłego senatora PO Tomasza Misiaka i byłą prezes PGNK5 Grażynę Piotrowską-Oliwę. Obydwoje musieli odejść z rady nadzorczej kontrolowanej przez Pana spółki Hawe. Zrobili to z własnej inicjatywy czy zostali do tego zmuszeni?
Wszystko odbyło za ich zgodą. Odwołanie z rady nadzorczej było jedynym wyjściem, aby nic łączyć ich w żaden sposób że sprawą taśm. Chcieliśmy jak najszybciej oczyścić atmosferę wokół Hawe. Zresztą tak samo mnie, jak i Misiaka oraz Piotrowską-Oliwę w aferę wmontował rząd Donalda Tuska. Bardzo dobrze pasowaliśmy do wersji podsuniętej ówczesnemu premierowi przez jego PR-owców. Od początku w tej sprawie graliśmy rolę szwarccharaktcrów.
Zapowiadał Pan publicznie, że po 19 września ma ujawnić jakąś bombę. Tymczasem od tej daty minęło Już trzy miesiące i jak na razie nic się nic pojawiło...
Myślałem o projekcie aktywnej pomocy biznesmenom, którzy znaleźli się w sytuacji podobnej do mojej. Fundamentem tego pomysłu miało być stworzenie mechanizmów obrony przeciwko bezprawnym zapędom państwowych instytucji, zorganizowanie sztabu prawników i finansistów. Wszystko po to, aby nie było bezprawnych zatrzymań i aresztów wydobywczych. Liczyłem jednak na to, że szybko zostanę oczyszczony z zarzutów. Tak się nie stało. Fundacja pozostaje więc do tego czasu projektem w zawieszeniu.
Czyli chce Pan po prostu dzielić się podczas szkoleń i konferencji doświadczeniem z kolegami biznesmenami?
O szczegółach nie chciałbym mówić. Jeszcze je dogrywamy.
Wróćmy do afery taśmowej. Jak rodzina odebrała zatrzymanie Pana przez ABW i postawienie zarzutów?
Dla wszystkich było to traumatyczne przeżycie. Rodzice byli załamani. Moja partnerka życiowa, która prowadzi własną firmę, zaczęła hurtem tracić zlecenia. Jednak najpoważniej ucierpiał mój szwagier, który został zatrzymany przez ABW i podobnie jak ja usłyszał absurdalne zarzuty rzekomego udziału w aferze taśmowej. Do dziś zastanawiam się, dlaczego prokuratura zdecydowała się na takie działania. Nie chodzi tu nawet o naciąganie faktów, ale o ich tworzenie. Zresztą, od początku nad sprawą wisi jakieś fatum. Podczas przeszukania mojego domu na Dolnym Śląsku ktoś ukradł auto należące do funkcjonariuszy, którzy przeprowadzali te czynności. Z kolei w Konstancinie jeden z sa-_jnochodów ABW został uszkodzony przez wystrzeliwujący hydrant z wodą. Jeśli do tego dodamy zgubioną teczkę przez funkcjonariuszy Agencji w redakcji „Wprost", to samo nasuwa się pytanie: czy to pech, czy też niekompetencja.