używa, system pojęć tak stale obecny w tkance powieściowej, że tkwi tam jak kościec wewnątrz żywego organizmu. Czytelnik napotyka stale elementy tego misternego rusztowania i pisząc o Parnickim nie można tej autointer-pretacji odrzucić ani pominąć, chociaż nie można oczywiście poprzestać na opisie we własnym języku pisarza.
Wprowadzenie do lektury dzieła Parnickiego, jakim chce być ta książka, musi zaproponować czytelnikowi parę wybranych dróg, którymi można wędrować przez całość. Kilka głównych korytarzy labiryntu, których znajomość ułatwi później samodzielną podróż po niezliczonych zakamarkach tej skomplikowanej budowli. Jeśli umówiliśmy się, że pisanie o Parnickim trzeba zaczynać od końca, od tego, co się ujawnia najpóźniej w jego twórczości, musimy zacząć od autobiografii pisarza, to jest bowiem żywioł dominujący w ostatnich jego powieściach. I w tej decyzji będziemy także posłuszni symbolice koła, obecnej w tym pisarstwie i łączącej koniec z początkiem. Zaczynając tedy od końca, powiemy: Teodor Parnicki urodził się 5 marca 1908 roku w Berlinie.
Rodzina jego ojca Bronisława pochodziła z Wielkopolski i była dość silnie zniemczona. Dziad August pisał swoje nazwisko Parnitzky i jako feldfebel armii pruskiej brał udział w wojnie przeciwko Francji w 1871 roku. Będąc z zawodu majstrem, a później technikiem,
znalazł korzystne warunki pracy w Rosji, której rozwijający się dopiero przemysł zatrudniał wielu specjalistów przybywających z imperium niemieckiego. Według podobnego wzoru miała sil ułożyć biografia jego synów, także — Bronisława. Wprawdzie początkowo kandydował on do stanu duchownego, jako alumn seminarium katolickiego w Kijowie, wkrótce jednak wystąpił stamtąd, by zapisać się na politechnikę. Relegowano go z tej uczelni za działalność rewolucyjną — i to relegowano z „wilczym biletem”. Odbył więc kolejną w rodzie Parnickich wędrówkę między Rosją a Niemcami, tym razem do Berlina, by wstąpić tam na politechnikę. Ożenił się ze swą kijowską narzeczoną, Augustyną Piekarską, i wkrótce doczekał się syna Teodora. Ukończywszy studia, już jako inżynier powrócił z rodziną do Rosji — by przez szereg lat pracować w Moskwie. Wybuch pierwszej wojny światowej przypomniał mu, że jest Polakiem, wtedy też po raz pierwszy dowiedział się o tym jego pierworodny syn, sześcioletni wówczas Teodor. Niedługo potem rodzina Parnickich (powiększona tymczasem o drugiego syna) otrzymała nakaz przesiedlenia się do Ufy -— poddani niemieccy nie byli pożądanymi mieszkańcami w Moskwie po roku 1914.
Śmierć matki w 1918 roku i ponowne małżeństwo ojca z o wiele młodszą od niego piękną Rosjanką, niechętną pasierbom, zaprowadziły Teodora do Korpusu Kadetów w Omsku. Po