CTKA, CÓRKA F IZ DEJ K.I" LI
tf.
M nie dobrze powiedzieć, że na scenie oglądamy bandę ^ artystycznych cyganów, która bawi się W parodiowali nie tragedii historycznej. Bohaterowie szykują nie-|f ustannie nowe transformacje wydarzeń, najwyraźniej $ grając role i sytuacje,'w które niezupełnie wierzą,
N jak świadczą wtrącane niekiedy komentarze oraz arty-^ styczne dyskusje, żywcem wzięte z dekadenckiego ka-$ baretu.
Fizdejko powierza w końcu państwo Joelowi Kran-ifj. zowi, „pilotowi, kupcowi w wielkim stylu*’7. Nic dziwny nego. Z chwilą, gdy został monarchą, wyczerpał królewskie przyjemności; nowych wrażeń zaznałby dopiero — tracąc tron. I rzeczywiście: w ostatnim akcie Fizdejko okazuje się nadleśnym w dobrach wielkiego ut mistrza. Naprawdę więc kniaź nie pragnął wcale władzy: szukał raczej „dziwności istnienia”, „istotnego i przeżywania”, ukrytego w pospolitych w końcu zda-j rżeniach. „Ach — wzbudzić w sobie choć na chwilę,
I choćby nawet we śnie — woła Fizdejko — poczucie I uroku Istnienia i umrzeć w śnie takim, zobaczywszy ij życie z boku jako abstrakcję Czystej Formy!”8. Dziwny Jj Litwin chce patrzeć na własne życie jak na dzieło * sztuki... Więcej: chce zrobić zeń dzieło sztuki.
Miłością posługują się bohaterowie Witkacego po-dobnie jak wolą potęgi. Mistrz kocha Janulkę i dlatego właśnie zdradza ją z księżną, namawiając, aby f| sama oddała się hrabiemu de la Trefouille. Miłosne | jj szczęście nie może być celem ludzi, którzy pragną wy-j^ifefrprzyć w sobie „sztuczne uczucia” i „drugą jaźń”. 0pwpTakże Janulka kocha mistrza, a więc go nie chce: lepiej pocierpieć intensywnie niż cieszyć się banalnie.
— = t 7 Tamże, s. 189.