skości jako rzeźbiarza wydarzeń jawienie się działania mocy tej jakHH raczej skłonny był rozumieć niż jako jJ zdanie z dokonania się nieodwracalnego I dokonania się, a też nieodwracalnego . 1 wiedź”.« ’ H
To, co udało się usłyszeć z przyszłości dJ przyrządowi trzysta trzydzieści osiem, nie u wydartą Bogu tajemnicą, lecz jedynie lej daną przez boskość człowiekowi. Nie u zdradzieckim wykradaniem utajonego plaJ lecz odczytaniem jednej z wielu możliwy! wersji, według których Bóg może pokier wać światem. Przyszłość nie jest bowiem goto] wą linią, jednoznacznie zdeterminowaną w b skim planie, linią, od której Bóg nie może od] stąpić. Jest otwartą grą możliwości, któryc nieskończona liczba mieści się w myśli Bogi Jest tajemnicą, a nie — sekretem chytra ukrytym przez zazdrosnego demiurga.
Historia przyrządu trzysta trzydzieś osiem — a także wielu innych niezwykłycl wynalazków, dokonywanych przez bohaterów Parnickiego, mówi o tym, że tajemnice zapisj ne przez Boga w świecie próbują odczytywać uczeni. Pamiętamy o dziwnym związku fizyki i mechaniki z boskością w Nowej baśni. Obok uczonego, który poznaje, w zupełnie inne prerogatywy zostaje wyposażony artysta — ten,, który tworzy. Pamiętamy „teologię pisarstwa”,
uNoiva baśń, cz. V, Wylęgarnie dziwów, s. 78.
którą tworzył Parnicki od pierwszych lat swej pracy twórczej. Pisarz wskrzesiciel, pf-sarz — dawca życia, pisarz — obiecujący „nadzieję nieśmiertelności”. Tak mówił Parnicki w roku 1935, przed wydaniem Aecjutza ostatniego Rzymianina, tak mówił w roku 1971 po wydaniu Muzy dalekich podróży. Kolo się zamknęło.
Ale czy naprawdę — koło się zamknęło? Przeglądając chronologicznie tok rozwoju pisarstwa Parnickiego byliśmy przecież świadkami wielokrotnego przebywania tej samej drogi po kole —• niby tej samej, z nużącym często uporem, a przecież wciąż innej. Może raczej należałoby ją porównać do spirali, nie koła? Spróbujemy przyjrzeć się temu inaczej, w skrócie, poza chronologią rekonstruując świat wyobraźni pisarza. Zanim do tego przystąpimy, zacytujmy właśnie jako przejście obrazowe i trafne porównanie Jacka Łukasiewi-cza, tak charakteryzującego dzieło autora Nowej baśni:
„To, co kiedyś napisano przy okazji Srebrnych orłów, porównując ich kompozycję do spiralnych schodów, można by zmodyfikować w całe mnóstwo rozgałęziających się spiralnych schodów, jak w niektórych renesansowych zamkach, biegnących ku górze — w labirynt.
w j. Łukasiewicz, Ostatni tom „Nowej baśni", „Tygodnik Powszechny" 1970. nr 48