miejsce; w poszczególnych częściach Ferdydurke jest to: szkoła mieszkanie Miedziaków, dworek Hurleckich, w Trans-Atlantyku — Argentyna (Buenos Aires i estancja Gonzala), w Pornografii— dwór Hipolita S. i okolice, w Kosmosie — Tatry (damek Wojtysów, a potem dolina w górach). W nowym miejscu narrator postawiony zostaje przed jakimś problemem do rozwiązania. Akcja rozwija się według schematu „powieści przygodowej** lub sensacyjnej. W istocie — wizje artystyczne są pewnego rodzaju „przygodami** duchowymi autora (por. np. początek Pornografii: „Opowiem wam inną przygodę moją, jedną chyba z najbardziej fatalnych**, oraz Kosmosu: „Opowiem inną przygodę dziwniejszą...’*).
Bohater styka się z otaczającą rzeczywistością dwojako: z jednej strony rzeczywistość ta atakuje go, zniewala, ugniata, z drugiej strony on także usiłuje modelować ją, reżyseruje wydarzenia, kieruje ludźmi, nadaje własny sens światu.
Najbardziej może charakterystyczną cechą świata Gombro-wiczowskiej prozy jest osobliwe przełamanie płaszczyzn kompozycji zewnętrznej i wewnętrznej: świat przedstawiony składa się nie tylko z przedmiotów i zachodzących między nimi relacji, ale i w pewnym sensie ze słów, ich brzmień i stosunków morfologicznego podobieństwa. Świat, o którym opowiada narrator, konstruowany jest jednocześnie podług dwóch krzyżujących się porządków: funkcjonalnego (w warstwie przedmiotów przedstawionych) i językowego, co wynika z samej sytuacji opowiadania. Oto nowelka Pamp elan w tubie: .
[...]wszystko beznadziejnie się rozłaziło. Rozłaził się ojciec—-rozlazła się matka — goście rozłazili się na wszystkie strony... Wszystko zaciekło, zwilgło, zwilgotniało, rozluźniało się, rozpadało, lustra odbijały miękkie i zwisie toalety, rozłażące się gorsy, a służba rozłaziła się po kątach. Kot przełazi powoli na dach po parapecie okna. Robak jakiś wylazł ze szpary.1
Owo „przełażenie” kota i „wyłażenie” robaka nie jest świadectwem rzeczywistego zarażenia się natury rozlazłością sytuacji, a jedynie dowodem na to, że sformułowanie w języku jakiejś „zasady” porządkującej rzeczywistość (w tym wypadku owo „rozłażenie się”) narzuca jednocześnie świadomości arbitralny wybór i interpretację zauważanych faktów. Tak oto niepostrzeżenie opisywana rzeczywistość przedmiotów ulega deformacji i układa się podług „etymologicznego” porządku.
Słowo rozwija się w czasie — napisze Gombrowicz w Dzienniku — to jak pochód mrówek, a każda przynosi coś nowego, nieoczekiwanego, ten kto wyraża się słowem co chwila odradza się na nowo, zaledwie skończyło się jedno zdanie, już następne je uzupełnia, dopowiada, i oto ruchem słów wyraża się gra nieustanna mojego istnienia...2
U Gombrowicza istnieją dwa równorzędne i suwerenne systematy: porządek świata przedstawionego i porządek języka. Świat przedstawiony ma określoną, celową i funkcjonalną strukturę, język jest systemem, w którym istnieje hierarchia i klasyfikacja. W toku narracji dwa te porządki wpływają na siebie wzajemnie, rozwój narracji w czasie przynosi stałe napięcie pomiędzy nimi i właściwie nigdy nie wiadomo, czy akcja potoczy się według jakiegoś „sensu” sytuacyjnego, czy ulegnie w pewnym momencie konsekwencjom czysto językowej, brzmieniowej symetrii lub analogii. W taki właśnie sposób przebiega finał Trans-Atlantyku. Po szeregu symetrycznych czynności Ignaca i Horacja nadchodzi kulminacyjny moment: na cios („bach!”) Horacja zadany Tomaszowi Ignac, miast odpowiedzieć analogicznym ciosem, bucha śmiechem i tym ratuje sytuację.
W świecie przedstawionym w utworach Gombrowicza słowa posiadają siłę sprawczą, niejako się materializują. Skłonność
199
W. Gombrowicz, Pampelan w tubie, „Zwierciadło** 1937 nr 5
Dziennik (1957—1961), s, 63,