MECO DZIENNIK
Szkoła nasza kocha łrzy trasy ucieczkowe. Jedna to G6ry Opaw-;ie. które przemaszerowaliśmy rdłuż i wszerz. Druga to Często-lowa z Jasną Górą, gdzie udają się zeważnie maturzyści ze swoją odliłwą - prośbą o maturę. A trze-i trasa to jest To. Wielkie city czyli arszawa Robi wrażenie wielko-ią. ruchem, tłumem. Urzeka histo-[ Zamku Królewskiego. Pałacu w ilanowie, licznych pomników (za-imiętałam 11: F. Szopena. B. Pru-i. J. Piłsudskiego, A. Mickiewicza.
Kopernika. S. Wyszyńskiego, ma III Sobieskiego. Zygmunta III azy, Powstańca. Nike. Syrenki ...). jwoczesność dla mnie to centrum nowe - 12 sal kinowych i tyleż fil-Iw. szybkie metro, olbrzymie telebi-i na ulicach i po prostu miasto. &re żyje i oddycha także po 23“. Ostatnie podróże do Warszawy fcyły dwie klasy: II A i II B. Pro-Bmy ich wycieczek w stolicy przewiewały m in. pobyt w Sejmie oraz zesłnictwo w spektaklu teatralnym, dróżnik musi zadbać także o wikt i lanie. W naszym przypadku to hronisko młodzieżowe w central-TTi punkcie Warszawy, prawie na swym Swiecie. Z okien naszych sy-ilni oglądaliśmy vis a vłs światła ełdy czyli ... Papierów Wartościowe h, co dla nas ekonomistów nie to bez znaczenia (może prognoza iow w przyszłości?). A wikt przywie-jny z domu “ubieraliśmy" w kanapki naszej schroniskowej kuchni. Uro-ystą rodzinną kolację zjedliśmy w cDonaldzie; wykwintne menu za-ńczone zostało czekoladowym sha-m i zabawką, bo wszyscy wybrali Istaw Happy Meal.
To chyba wszystko. Ktoś powie le. a ja powiadam aż tyle! Jestem igatsza (wiedza) i na pewno już em, że podróże kształcą.
Dnia 13 września br. pojechaliśmy i wycieczkę do Warszawy. Po dłu-Bj i męczącej podróży wybraliśmy \ na zwiedzanie Zamku Królewskie-I - siedziby naczelnych władz su-irennej Rzeczypospolitej.
I Gdy weszliśmy w progi tego wspartego budynku natychmiast zapo-nieliśmy o zmęczeniu.
Wnętrza tego zamku zdobione l bogatą sztukaterią i ozdobną chitekturą. Zachwyciły nas wspa-ale komnaty, przepiękna Sala Iowa i równie piękna Sala Trono-. Naszą szczególną uwagę obrazy słynnych malarzy, jak Baciarelli i Conaletto. Byliśmy zdumieni tym. że zamek iż został zbombardowany, czę-spalony. po odrestaurowaniu jakby był nienaruszony. Zwiedziliśmy także Pałac w Wila-Urzekła nas tam jego pełna p/ęku architektura, wytwornie urzą-jne wnętrze pałacowe oraz malow-zy ogród przypałacowy.
Osobiście uważamy, że zarówno mek Królewski jak i Pałac w Wiła-nie są fascynującymi zabytkami, hak, gdybyśmy żyły w tamtych la-fi wołałybyśmy być księżniczkami Tweszkującymi Wilanów.
oraz Tomasz Kaczmarek), którym towarzyszą gwiazdy polskiej sceny m.in. Zbigniew Zborowski. Justyna Sieńczyłło, Edyta Geppert, Sebastian Konrad. Mariusz Czajka itd.
Twórcą 'Piotrusia Pana’ jest szkocki powieściopisarz i dramaturg Sir James Matthew Barrie (1860-1937). W jego dorobku znajduje się jednak mnóstwo zabawnych i wysoko cenionych za życia autora sztuk teatralnych, interesujących powieści i prac o zabarwieniu autobiograficznym. Piotruś Pan, czyli chłopiec, który nie chciał dorosnąć powstał w 1904 roku początkowo jako dramat. Później przerobiony został na po
siem Niedaleko wyspy okręt Kapitana Haka wpada na rafę. Piraci są bezustannie tropieni przez Indian, ale to me jedyny ich wróg. Kapitan Hak obawia się krokodyla. Jego pojawienie się zwiastuje tykanie zegara. Piraci odkrywają kryjówkę chłopców, ale słysząc tykanie zegara uciekają. Nadlatującą Wendy i Skierlinkę obserwują chłępcy: Rybal, Ciutek, Szpic. Trąbal i Bliźniaki. Myląc ją z wrogiem. Trąbal wypuszcza w jej kierunku strzałę. Życie jej uratował guzik z żołędzia od Piotrusia. Chłopcy są szczęśliwi, że Wendy będzie ich "matką". Po pewnym czasie Piotruś zabiera dziewczynkę za Skałę Rozbitka. Piotruś ratuje z rąk piratów Tygrysicę udając
Piotruś Pan likwidując wszystkich piratów wraz z Hakiem, który wpada do morza, gdzie na niego czeka krokodyl. Tymczasem w domu zrozpaczeni rodzice czekają na powrót dzieci. Przez otwarte okno dzieci wlatują do pokoju i kładą się do łóżek, gdzie odnajdują ich rodzice. Państwo Darling postanawiają zaadoptować chłopców. Piotruś jednak odmawia i odlatuje przyrzekając, że wróci, by zabrać Wendy na wiosenne porządki. Wszyscy podorastali, zaś Piotruś Pan pojawiał się w ich życiu coraz rzadziej, aż wreszcie zniknął.
Spektakl dobiega końca Kurtyna się rozsunęła, na scenę wyszli aktorzy kłaniając się. Brawa nie ustępowały. Duże wrażenie wywarły efekty specjalne. W ‘Piotrusiu Panu' Piotruś. Wendy. Miś i Jaś "latają’, wykonują prawdziwe akrobacje, statki pływają. wszystko błyszczy, drga. krokodyl jest sympatyczny, choć duży. W przedstawieniu występują wspaniali
Można to usprawiedliwić tym. że Czechow pisał trudne do zrozumienia dzieła lub zrzucić winę na reżysera, który niedokładnie przeczytał jego dramat. Już na początku spektaklu można zauważyć, że Prus nie przejął się zbytnio czasem w którym działa się akcja tzn. miała to być dawna szlachecka Rosja, a tu miejsce starego domu i jego wystroju - spotykamy się z domem posiadającym szklane ściany. Czechow pisał także w większości o przemijaniu i samotności, która dotyczyła każdej z postaci "Wiśniowego sadu", a w szczególności pani Raniewskiej (Teresa Budzisz-Krzyżanowska). A my zamiast być w nastroju smętnej samotności jesteśmy od początku rozbawieni przez aktorów, a przecież spodziewano się 'końca' wiśniowego sadu. Następną gafą była zła akustyka na sali. większość kwestii mogła być niezrozumiana dla widzów Jedna rzecz tylko mogła nadrobić te wszystkie niedopatrzenia. a mianowicie gra aktorów. Trzeba przyznać, że starali dać z siebie wszystko i to przyniosło duże efekty, co było słychać po zakończeniu spektaklu Nagrodą za ich wysiłek były bardzo długie oklaski. Nagrodą tą obdzielono m.in. Teresę Budzisz-Krzyżanowską, Joannę Kwiatkowską-Zduń, Jana Englerta. Artura Żmijewskiego. i wielu innych. Muszę przyznać. że należało się im to ze strony widzów. Ogólnie sztuka zrobiła na mnie duże wrażenie Po spektaklu poszłam z koleżankami na tyły teatru gdzie spotkałyśmy Artura Żmijewskiego. który zgodził zrobić sobie z nami zdjęcie. Sztuka była długa, ale warta obejrzenia.
i
POSEŁ TEŻ CZŁOWIEK
Hołowczyc jednak jest przystojny
„PIOTRUŚ PAN"
- CZYLI ŚWIAT FANTAZJI
7 kwietnia 2000 r. Wieczorem byli-y całą klasą I “a’ na spektaklu pt. o truś Pan' w Teatrze Muzycznym ma* w Warszawie. Musical ten e2yserował twórca słynnego "Me-’ Janusz Józefowicz. Bohaterem iktaklu jest chłopiec, który nigdy chciał dorosnąć. W przedstawię-jego rolę gra na zmianę dwóch na-letnich artystów (Marcin Sójka
wieść p.t.: "Piotruś i Wendy". by wreszcie powrócić w nowej wersji na scenę w 1929 r. Właściwie to z pozoru drobne i błahe dzieło sięgające do tajemnicy dzieciństwa samego autora zapewniło Sir James owi nieśmiertelność.
Teatr 'Roma' jest jednym z popularniejszych teatrów w Warszawie. Ma ładnie zaprojektowane wnętrze, szatnie, toalety i dla spragnionych bufet oraz muszę również wspomnieć o miłych i przyjaznych pracownikach tego teatru, którzy pomogą i wskażą drogę zagubionym. Po wejściu na balkon wszyscy zachwycali się wielkością sceny oraz orkiestrą znajdują się pod sceną. Nagle zgasły światła i spektakl się zaczął.
Państwo Darling - rodzice Wendy. Janka i Misia wybierają się na przyjęcie. Zanim jednak wyjdą próbują wmusić w Misia zalecone mu lekarstwo. Po wielu próbach ojciec umawia się z synem na równoczesne połknięcie leku. po czym sam w ostatniej chwili wlewa lek do psiej miski. Pan Darling na widok dzieci współczujących psu, czuje się urażony i próbując ratować autorytet postanawia, że odtąd Nana (pies) będzie mieszkać w budzie na podwórku. Pani Darling, aby uspokoić męża. opowiada mu o chłopcu, którego widziała jak wchodzi do sypialni dzieci przez okno. Przed wyjściem rodziców Wendy opowiada rodzeństwu o pięknej wyspie Nieby-walenqi. Mama całuje dzieci na dobranoc i wychodzi z mężem. Gdy dzieci zasypiają do pokoju wlatuje wróżka Skiertinka z Piotrusiem Panem, poszukującym cienia, który przyszywa mu do stóp zbudzona Wendy. Piotruś opowiada Wendy o własnym świecie i prosi ją żeby z nim poleciała i została 'mamą' wszystkich chłopców na wyspie. Dziewczynka budzi braci, po czym odlatują z Piotru
głos Kapitana Haka. Zaczyna się przypływ Bohater wraca po Wendy, ale są zbyt zmęczeni żeby lecieć. Są w niebezpieczeństwie.
Z opresji wybawia ich ojciec Tygrysicy. Wielki Wódz Indian Pikaninów. Przed spoczynkiem Wendy obiecuje dzieciom, że pani Darling usynowi wszystkich chłopców Piotruś me zgadza się na opuszczenie wyspy. Bohater zasypia sam w kryjówce. Kapitan Hak wślizguje się do niej i wsypuje truciznę do kubka z lekarstwem dla Piotrusia. Uciekając nie zauważa ukrytej Skierlinki. Zbudzony chłopiec dowiaduje się od wróżki o porwaniu Wendy i jego przyjaciół. Skiertinka poświęca swoje życie, aby udowodnić. że lek jest zatruty i wypiwszy troszeczkę płynu umiera. Piotruś zwraca się do publiczności o pomoc i wróżka wraca do życia. W tym samym czasie Hak próbuje zwerbować do swej załogi któregoś z więźniów. Chłopcy są nieugięci. Na odgłos tykania zegara piraa rozbiegają się. a dzieci uwalniają się z więzów. Na pokład wkracza
aktorzy w doskonałej choreografii, spektaklowi towarzyszy przepiękna muzyka i barwne kostiumy.
Przedstawienie, które zobaczyliśmy. wprawiło nas w magiczny świat Piotrusia Pana. Staliśmy się uczestnikami jedynej w swym rodzaju zabawy łączącej niezwykły świat z nieuchronną dorosłą rzeczywistością. Piotruś Pan udowadnia, że wciąż istnieją nie-odkryte wyspy, wspaniałe wodospady i niezapomniane przygody. Wystarczy odrobina nadziei, wyobraźni i wiary, a wszystkie nasze marzenia zostaną spełnione.
„WIŚNIOWY SAO"
Dnia 13 IX 2000 r. w Warszawie w Teatrze Narodowym miałam okazję obejrzeć sztukę Antoniego Czechowa pt. "Wiśniowy sad" w reżyserii Macieja Prusa Premiera sztuki odbyła się dzień wcześniej, po premierze spodziewano się. że sztuka odniesie wielki sukces, a jednak tak się nie stało.
Podczas pobytu w Warszawie zwiedziliśmy wiele interesujących miejsc, m.in. Sejm. Każdemu z nas miojsce to kojarzy się z posłami, którzy decydują o losach naszego kraju. Oglądając w telewizji różne transmisje z głosowań wydaje nam się. że to wszystko jest bardzo nudne, niezbyt interesujące. Jednak nie zawsze tak musi być. Uczestnicząc przez godzinę w obradach Sejmu mogliśmy na własne oczy przekonać się. że posłowie to też ludzie (ze słabościami) Mimo iż na sali toczyły się jakieś ważne głosowania (było obecnych 460 posłów). oni rozmawiali przez telefony komórkowe, śmiali się. czy też czytali gazety. Bardziej przypominało to targowisko z przekupkami niż głosowanie. Byliśmy również świadkami bardzo śmiesznego wydarzenia z udziałem jednego z posłów Na ogół jest on bardzo rozważny i wszystkie decyzje podejmuje po dokładnym przeanalizowaniu. Jednak tym razem inaczej mówił, a inaczej zagłosował. W związku z tym posłowie z innych partii zaczęli się z niego śmiać i dogryzać mu zupełnie jak dzieci. Przez to wydarzenie na sali zapanował wielki harmider i zrobiło się wielkie zamieszanie.
Po obejrzeniu obrad mieliśmy krótką sesję z posłem SLD -Józefem Pilarczykiem, posłem z Opolszczyzny, który mieszka w Otmuchowie. Pan Pilarczyk wyjaśnił nam zasady działania Sejmu oraz przedstawił, jakie sprawy podejmowane były w obserwowanych przez nas głosowaniach. Namawiał nas też do nauki języków, bo to pomoże "być" w Europie. Na koniec muszę stwierdzić, że wyprawę do Sejmu możemy zaliczyć do udanych. Na pewno każdy z nas idąc tam spodziewał się czegoś innego, a zupełnym zaskoczeniem było to. co tam zastał. A to też jest doświadczeniem. A w ogóle chcę stwierdzić, że chcę i zostanę posłem* Której partii? -jeszcze się zastanowię. Możę którejś siedzącej w środku sali sejmowej. a może z lewej uwzględniając rzeczowość i komunikatywność pana J. Pilarczyka.
Znajoma z klanu