„szewcy"
„szewcy-
LXXIX
dziejność robotniczego losu. Pozostają pod kontro), Ł I „Prokuratora Sądu Najwyższego dla społecznych nie, I porozumień Kapitału z pracą”37, Roberta Scurvy’ej( i osobnika na poły cynicznego, na poły zakłamanej | | Z przekonań liberał, Scurvy skłania się — przestraszę, f ny Szewcami — ku metodom faszystowskim. Odczuto | on dokuczliwie nijakość i pustkę własnego życia, mar kowane tylko luksusem, w którym tarza się z górli-1 wością dorobkiewicza. Cała jego metafizyka to miło1 i do Księżnej, która mu — jako parweniuszowi — nie-: słychanie imponuje. Scurvy, którego nazwisko oznaczę szkorbut — i co gorszego jeszcze... śmieszy niewczes ■ nym snobizmem i żałosną bezradnością wobec kobiety | która — jak zwykle u Witkacego — bawi się cierpie-1 niami samców. Irinę Wsiewołodownę wyposażył pisań w arystokratyczne poczucie wyższości, w smutek dej|| kadencji, erotyczny mistycyzm, trzeźwą inteligencję! i cyniczną zdolność adaptacji do rozmaitych sytuaep i ustrojów. Słowem, i ta jeszcze Księżna jest ucieleś# nieniem kobiecego demonizmu.
(pozna powiedzieć, że pierwszy akt Szewców.kańci; i się upadkiem systemu demokratyczno-liberalnego^Sću;-^przfWąĆKawszy się z Dziarskimi Chłopcami, organizacją, w której nietrudno dopatrzyć się faszystów i dokonuje zamachu sfotJRU,„Obejmuje władzę i zamyka ; Szewców w więzieniu, gdzie główną karą jest — przymus zupełnej bezczynności!} Napięcia społeczne doszły do szczytu: kapitalizm panuje już tylko terrorem, nie ; szukając usprawiedliwień. „Ludzkość się rozwydrzy- ) ła — mówi Strażnik — jeśli iak nie damy rady, wró- 1 cimy oficjalnie do tortur”. (Dla Scurvy’ego nadeszły II dobre czasy. Zdobył nie tylko władzę, ale także Księż-1
>’ Szewcy, s. 388
nę... w momencie, kiedy Szewcy — rzucając życie na 1 kartę — obalili mury więzienia.
Ludzkość dojrzała bowiem nie tylko do rewolucji, 1 ale do następnego etapu mechanizacji. Nawet Strażnicy „uszewczają się”, czyli upodobniają do Szewców, z entuzjazmem ogłupiając się bezmyślną pracą. Ludzie nie chcą niczego prócz porządku i umiarkowanego dobrobytu — podsuwa Witkacy. Będą tym bardziej zadowoleni, im mniej samodzielnie będą się musieli troszczyć o siebie. Gorzej z tymi, którzy — dlatego właśnie, że wzięli udział w buncie — wykształcili w sobie wyższe tęsknoty. Po rewolucji Szewcy stanęli u steru rządów i zakosztowali pańskich luksusów, co prawda w mniej wyrafinowanymi wydaniu. Nudzą się teraz straszliwie — jak niegdyś arystokracja. Stoją oko w oko z metafizyczną pustką istnienia, którą przedtem przesłaniała im społeczna działalność.fNie darmo mówił im Scurvy „Ludzie teraz to tylko wy, to każdy wie”33.
I dlatego:
II CZELADNIK
[.„} Zupełna pustka — już nic mnie nie bawi.
I CZELADNIK
Ani mnie. Coś w nas trzasło i już nie wiadomo, po co żyć.
KSIĘŻNA
Macie to, czegoście chcieli, co my, arystokracja, czuliśmy zawsze. Jesteście po tamtej stronie — cieszcie śię31.
Tymczasem kołowrót dziejów toczy się nieubłaganie dalej. Kwestia chłopska zostaje zlikwidowana — groteską: jak się okazuje, „kmiotkowie narodowi”, żałośnie anachroniczni, „dopiero się uślachcają”, głosząc
Tamże, s. 437. *' Tamie, s. 498.