natruje i przestrzega tłumaczy niemieckich ksiąg „metafizycznych” przed niebezpieczeństwem zepsucia języka.
Józef Kalasanty Szaniawski, jeden z pierwszych popularyzatorów filozofii niemieckiej, odpowiadając, zarzucił Kopczyńskiemu, że „despotyzuje” polaków, uprawiając „gramatyczną stylomanię”. Szaniawski w następujący sposób bronił wolności tworzenia nowych terminów: „Słyszałem, iż mnie-jjjaią niektórzy, iakoby natura ięzyka naszego zastawiała nieprzebytą tamę przeciw ościenney (iak podobało się nazwać onę) filozofii. Ci, co chcieliby nas tym sposobem mieścić w przypadku niby Chińczyków, ograniczonych właściwością swych piśmiennych znaków, nie rozmyślaią dosyć nad naturą jeżyków iyiących i oryginalnych ani sobie unaoczniaią ciągłego w rozwiianiu ich toku”.36
Nie pszczędzając Szaniawskiego, ad personam skierował swoje uwagi E. Słowacki: „Co myśleć o takiey mowie, która iest iednak mieyscem na-ymniey może ciemnem tego dzieła [w odsyłaczu: O powinnościach i przezna-cumuurzędowań]: »Wszelka iednostka będąc iednostronną tylko obiawą idei, szuba w innych dozupełnienia swego, które dopiero w całości wszystkie ogarniaiącey imyduie. Dla tego [...] człowiek wszędzie czepi się drugiego i dąży do uspólniaią-cego z nim związku, by w nim znalazł udostatecznienie swey iednostronności [...]«. [...] kto chciałby zrozumieć to dzieło (mogące mieć swe zalety i użytek) musi ie sobie wprzód na polski ięzyk przełożyć” (Słowacki, 276-277).
Od tego czasu zaczyna się dyskusja nad polską terminologią filozoficzną, dyskusja trwająca aż do połowy XIX wieku. W początkach jednym z najzagorzalszych przeciwników nowych terminów był Jan Śniadecki (por. zwłaszcza jego poglądy w rozprawie O metafizyce).37
Do roku 1817 ukazało się kilka parodii języka filozoficznego, obfitującego w nowe słowa, jako że przeciwnicy nie gardzili żadną bronią. Już Kopczyński w Poprawie błędów (s. 28) przytoczył między innymi następujący wyjątek z jakiegoś pisma, być może nawet oryginalny. Zawiera on tylko innowacje znaczeniowe: „Żebyś nie gnuśniał w szkodliwym anorgizmie, pozwól abym cię oderwał od rozgałęzionego letargu. Wstąp na górne oświaty stanowisko i wypuść gród kartaczów umysłowey artyleryi na wzrosłe u poziomu niewiadomości krzewy”.
Równie zabawne są wyjątki z artykułów satyrycznych, pomieszczonych | ówczesnych czasopismach: „Pamiętniku Warszawskim”, „Dzienniku Wileńskim” i „Wiadomościach Brukowych”.
^J.K.S/.aniawski, O naturze i przeznaczeniu urzędowań w społeczności. Warszawa 1808,