Ieślim od febry nie sczezł marnie, Cud boży, głoszę to z ochotą!
Insze niedole y męczarnie Zmilczę y tak zaczynam oto:
LXXXV
Po pierwsze, biedne tchnienie moie Oddaję wielkiey Troycy Świętey;
Na boże składam ie pokoie W kościele Panny Wniebowziętey; Pokornie prosząc zmiłowania Dziewięci iasnych chórów nieba: Niechay się łaska ich nie zbrania Zanieść podarek ten, gdzie trzeba.
LXXXVI
Iłem, me ciało grzeszne zdaię Ziemi, wielmożney rodzicielce; Robactwo się ta niem nie naie,
Głód ie wysuszył nazbyt wielce. Niechże ie przyimie żyzne łono;
Co z ziemi, w ziemię się obraca; Wszelka rzecz, słusznie mówią pono, Chętnie do swego mieśćca wraca.
LXXXVII
Item, dobremu oćcu - więcey! -Mistrzu Wilhełmu Wilonowi,
Co mnie hołubił niż mać mięcey, Pieszczot nieskąpa dzieciątkowi, Co mnie z opressyi zbawił wielu Y dzisfay leszcze rad by zbawić: Błagam was, dobry przyiacielu, Nie daycie się żałości strawić.
LXXXVIII
Ścicrp, bym ci xiążki me zapisał,
Y Powieść o Dyabelskiey Sidzinie,
Co ią Tabaryn Wit przepisał (Z prawdomówności w świecie słynie!); pod stołem leżą te poszyty;
Mimo że nie jest styl zbyt gładki, przedmiot, tak wielce znamienity, Nagrodzi wszelkie niedostatki.
LXXXIX
Itm, dla dobrey mey mateńki (By Pani naszey cześć oddała), Co wiele ze mną miała męki, Bóg wie, y wiele przecirpiała,
Tę modlitewkę do Dziewicy:
W niey cała ufność ma y wiara; Inszey ia nie mam dziś fortycy, Ani mać moia, biedna stara!
BALLADA,
JAKĄ WILON NAPISAŁ NA PROŚBĘ SWEY MATKI, ABY UBŁAGAĆ ŁASKI NAYŚWIĘTSZEY PANNY
Królowo niebios, cysarzowo ziemi,
Pani monarsza czeluści piekielnych,
Przyim mnie, pokorną między pokornemi,
Niech pośród sług twych siądę nieśmiertelnych, Mimo iż barzo niegodna twey łaski,
Dobroć twa, pani nadziemskiey pociechy, Więtsza o wiele niźli moie grzechy;
Bez niey daremnie duszy się wydzierać Tam, kędy świecą wiekuiste blaski.
W tey wierze pragną żyć iak y umierać.
39