HHB chłopi jppt swoje się żywią, któren zaś nie ma grosza, pecie™*-m s# to jadło doprawia” (III, 146).
Zurowno w swojej pogardzie dla „dziadów”, jak i w umie-I Jftności „politykowania” z nimi w razie potrzeby Boryna jest typowym reprezentantem wiejskiej arystokracji, która stara się gpl^yelągaąć a czynnego udziału w życiu gromady możliwie najwięcej korzyści osobistej. Stara się ona, nie przebierając w środkach, utrwalić swoją przewagę ekonomiczną nad resztą wsi I przewagę tę podkreślać między innymi swoistym elita-, ryzmem towarzyskim. Oto na. przykład na wesele, Boryny ^narodu się zwaliło* że i trudno przejść przez izbę”, ale „naród” to dokumentnie przebrany:
„Nie bele jakie to goście, nie! Gospodarze sami, rodowi i co bogatsze, a wszystko krewniacy, powinowaci i kumy Bory r. o w i Paczesi, a drudzy zasie znajomkowie to i z dalszych wsiów zjechali.
Jużci, że ni Kłęba, ni Winciorków, ni tych morgowych biedot nie było. ni tego drobiazgu, co po wyrobkach chodził i zawżdy ze starym Kłębem trzymał... Nie dla psa kiełbasa, nie dla prosiąt miód!” (I, 211)
To myślenie kategoriami ekonomicznymi nie jest zresztą znamienne wyłącznie dla wiejskich bogaczy. Podziela je ogół lipeckich chłopów.
„Człowiek bez gruntu to jak bez nóg — wykłada Jagnie Dominikowa — tuła się ino, tuła, a do nikąd nie zajdzie.” (II, 79)
Tylko posiadanie zapewnia autorytet w gromadzie oraz materialną i osobistą niezależność. Dlatego lęk przed pójściem ,.na wycug” każe starym trzymać się przy kierownictwie gospodarki dokąd tylko starczy sił, unikać jak najdłużej , odpisania jjgjjf**, Zresztą los Jagustynki i Bylicy świadczy dobitnie, że w lej kwestii nie można być zanadto ostrożnym. Lęk przed
działami każe odraczać małżeństwo dzieci, chyba że właśnie tą drogą można uzyskać poprawą sytuacji majątkowej. Dlatego na przykład' Dominikowa nie chce dopuścić do pobrania się Szymka z Nastusią („Stara nic pozwoli, u Nastki z dziesięć gęb siedzi risr^Foech morgach” — I, 255), ale decyduje się wydać Jagnę za starego Borynę, wymusiwszy na nim wręcz zapis sześciu morgów na rzecz córki. Podobnymi zresztą torami biegnie myśl Nastusi: uważa się ona za narzeczoną Szymka, nie odprawia wszakże zdecydowanie drugiego zalotnika, Jaśka Przewrotnego, bo chociaż „gap to był. niedojda i prześmie-wisko całej wsi [...] a mocno głupawy, ale że to jedynak na dziesięciu morgach” (I, 227), więc rada zachować go w rezerwie — na wszelki wypadek (por. II, 177 i II, 205).
Kiedy Hanka po przepędzeniu Antka przez starego Borynę spada do poziomu wiejskiej biedoty, to nawet w kościele „nie cisnęła się do ludzi, poszła w boczną nawę” (II, 249). Kiedy jednak wróciła już na gospodarstwo, ba — stała, się wskutek choroby Macieja i uwięzienia Antka pierwszą osobą w obejściu Borynów, już jej nie w głowie schodzić ludziom z oczu:
„Hanka jeszcze raz w kruchcie cosik pomajdrowała kiele stanika i spuściwszy chustę na plecy, jęła się ostro przepychać do przednich ławek”. (III, 123)
Ale czy do tego porządku określonego zamożnością i stanowiskiem w gromadzie nie stosuje się również lipecki proboszcz? Po wybuchu skandalu spowodowanego znalezieniem w lesie Jagny i wójta, pijanych do nieprzytomności, ksiądz „wypomina” z kazalnicy Jagnę, przezornie jednak milczy o wójcie (III, 328).
Nawet śmierć posiada w Lipcach wymierny całkowicie walor ekonomiczny. Oto zmarł stary Boryna. Docenił on Hankę, polubił i nabrał dla niej szacunku. Ona też szanowała go, uważała za człowieka bardzo bliskiego i mocno odczuła jego śmierć. •Rada by szczerze, z głębi serca pomodlić się za jego duszę, ale inne myśli przychodzą do głowy i wypłaszają żałobny nastrój: