Podobnie w opisach przeżyć religijnych materiałem porównań i przenośni będzie przyroda. Więcej — będzie ona na swój sposób uczestniczyć, w święcie ludzi, przystosowując do jego charakteru swój nastrój:
„Nactezedł Dztień Zaduszny, szary, bezsłoneczny i martwy, że nawet wiatr nie przegarniał zeschłymi badylami, nie chwiał drzewami, co stały ciężko pochylone nad ziemią...
Bolesna, głucha cisza przygniotła świat.” (I, 165)
„Cichość z nagła objęła kościół, jakby tego zwaesno-wego przypołudnia, kiej to słońce przypiecze pola, wiater wstanie i przygięte zboża se kłosami gwarzą, a jeno gdziesik wysoko, pod niebem modrym, skowronkowe pieśni słodko podzwaniają...” (III, 123—124)
Świat przeżyć religijnych wtapia się w przyrodę, życie przyrody nabiera cech religijnego misterium. I w końcu zastanawiamy się, czy owo dość częste porównywanie słońca do hostii nie jest czymś więcej niż tylko porównaniem: czy nie nawiązuje ono do prastarego ubóstwiania słońca jako źródła żyda. Symbolika czerpiąca z motywów liturgii katolickiej wprowadza nas w świat pojęć i odczuć przedchrześcijańskich, przenosi w epokę, kiedy ziemią władały bóstwa z niej właśnie zrodzone, będące symbolizacjami sił przyrody, bóstwa tellurycz-ne (od łac. tellus ‘ziemia’). W religii chłopskiej barwny, nastrojowy element katolickiej liturgii staje się formą owych treści przedchrześcijańskich, telluryoznych. Stąd właśnie doniosłość obrzędu, który dla chłopa posiada znaczenie nie tylko kulto-wo-symboliczne, ale i realno-magiczne: jest próbą bezpośredniego oddziałania na potęgi nadludzkie, zapewnienia sobie ich życzliwości. Stąd zarazem skłonność do uczłowieczania tych potęg, wypływająca z pragnienia łatwiejszego nawiązywania z nimi kontaktu.
Zważmy, że Reymont traktuje przyrodę ammistyczsiie 1 i w porównaniach na przykład często przejawy jej uczłowie-V cza:
„Chałupy trzeszczały, bo raz wraz wichura parła barami ściany,, tłukła się o węgły, podważała okapy, za przyciesie się brała, w drzwi tłukła Jakby łbem...” (II, 8)
„A świat z wolna otulał się w modrawą a lutą płachtę nocy...” (II, 136)
„A tu dzień wlókł się tak wolno, kiej ten dziadek po błocie”. (I, 130)
Tym porównaniom i metaforom odpowiadają inne, gdzie właśnie na określenie ludzi szuka się motywów i obrazów czerpanych ze świata przyrody. Oto na przykład jak wygląda wracająca wiosną do Lipiec Agata:
„Stare to było, schuchrane, słabe* i ledwie dychające, iż się widziała jako ta wierzba przydrożna, pokrzywiona, spróchniała, co to się już ledwie tli i domiera w pia-* '■ chach”. (III, 7—8)
A oto opis stanu duchowego Hanki:
„Niemoc ją ogarnęła (...], tak strasznie bolesna, że nawet płakać nie mogła, nie miała sił, trzęsła się ino w sobie jako ta drzewina drętwiejąca z zimna, co ani uciecze gf od męki, ni poratunku uprosi, ni obronić się poradzi — jako ta drzewina skrzytwiała Hancyna dusza”. (II, 42—43)
W innym znów miejscu czytamy o zgromadzonych w chacie Boryny chłopach:
„[...] siedzieli w rząd, siwi wszyscy, wyschli, wygoleni, równlaki latami, czerstwi jeszcze, choć już starością i pra-
i Animizm (od łac. anlma ‘dusza’) — uznawanie istnienia duszy We wszystkich przedmiotach, traktowanie sił 1 zjawisk przyrody Jako bóstwa.
i