ŁXXXII WYZYSKANIE LITERATURY SOWIZDRZALSKIEJ
stycznych i z dziedziny biografii znajdujemy tam na powiastkę przerobionego Albertusa, dalej taką samą przeróbkę Komedii rybałtowskiej, Synodu klechów podgórskich i powiastkę Dziady, opartą na co dopiero wspomnianej Peregrynacji dziadowskiej. Widać, jak do powieściowego ujęcia obrazu życia społeczności żebraczej i kleszej w XVI w. przystępował pisarz solidnie przygotowany przez znajomość materiałów źródłowych i wstępną ich obróbkę artystyczną.
Warto przy tej okazji przypomnieć dwie wypowiedzi Kraszewskiego. Jedna dotyczy modnej podówczas sprawy zbierania, wydawania i „obrabiania” podań, legend i poezji ludowej. Mutąiis mutandis można ją zastosować do wspomnianych powyżej ' przykładów przerabiania przez Kraszewskiego utworów literatury sowizdrzalskiej:
Dotychczasowe prawie wszystkie obrabiania są bezsilne i rzemieślnicze. Widać się bowiem mylą wszyscy, którzy sądzą, że tylko obrabiać trzeba poezją gminną. Nie, ją trzeba zostawiać, jak jest, a w jej duchu tworzyć. Ta pierworodna poezja będzie gminu, ta druga narodową. Wszelako poezja gminu jest narodową, nie każda narodowa jest poezją gminu. Nie godzi się jej obrąb i a ć, tylko potrzeba tworzyć w jej duchu1.
Opisane powyżej, stopniowe formy twórczego kontaktu Kraszewskiego z zabytkami plebejsko-mieszczań-skiej literatury XVI i XVII w. odpowiadają niewątpliwie koncepcji „tworzenia w duchu”, którą nasz pisarz sformułował w cytowanej wypowiedzi.
Druga wypowiedź dotyczy ideologicznego stosunku
autora Zygmuntowskich czasów do plebejskich tematów w historii i oświetla jego sposób patrzenia na dzieje. Mianowicie czytamy w przedmowie (od wydawcy) do wymienionych już Pomników do historii obyczajów:
Dotąd ogłaszano u nas tylko pomniki obchodzące historią kraju, że tak powiem, urzędową: akta, dyplomata, listy, rękopisma objaśniające fakta, daty, wypadki, niekiedy w małej liczbie korespondencje rzucające światło na życie domowe, obyczaje, charaktery prywatnych osób.
Te ostatnie przede wszystkim zbierano w celu pokazania sposobu życia wyższej klasy społeczeństwa, ślachty i panów, a bardziej jeszcze pojedynczych, mniej więcej wystających [!] osób. Dla poznania jednak zupełnego przeszłości, nie dość podobno mniej więcej dokładnego, pochlebnego obrazu obyczajów dworu, magnatów, nie dość opisów sejmikowych intryg, ślacheckich waśni i bajecznych uczt i biesiad. Wprawdzie ślachta stanowiła w Polsce sam naród, ale oprócz niej byli jeszcze ludzie przecie, i tych najniższych klas społeczeństwa obyczaje, sposób życia, może przynajmniej jako tła, jeśli nie do historii, to do romansu posłużyć mogą.
Im szerzej jednak samą nawet pojmować będziemy historią, im lepiej się przekonamy, że życie na zewnątrz narodu, byt jego polityczny, stosunki z ościennymi nie składają jeszcze całości obrazu przeszłości, tym większa liczba i coraz rozmaitszych materiałów stanie się nam potrzebną. Historia bowiem jest jak wielki smętarz, na którym spoczywają i wielcy, i nędzarze obok siebie, a każdy ma to miejsce mniej lub więcej wydatne. Tak pojąw-szy historią, każda rzecz stanie się dla niej materiałem; pojmiemy, że i drobnostki, i śpiewy, i powiastki, i poezje ludzi są w pewien sposób materiałem. W nich już nie faktów, ale wyrazu, charakteru, rysów, oblicza przeszłości szukać należy2.
Ta zasadnicza deklaracja Kraszewskiego, podówczas już nie tylko powieściopisarza, ale i twórcy historycznej mono-
J. 1. Kraszewski, O obrabianiu podań gminu («Ty-goónik Petersburski* 1839, nr 100). Wyrazy spacjowane w niniejszym cytacie wydrukowane zostały kursywą w artykule Kraszewskiego.
J. 1. Kraszewski, Pomniki do historii obyczajów w Polsce z XVI i XVII wieku (Warszawa 1843, s. 2—3).