U VI1987
Kiedy piszę o tym, jak wizytę papieską przedstawiają PRL-owskie mass media, moim punktem odniesienia są praktyki z lat 1979 i 1983. Różnica jest znaczna, niewątpliwie na korzyść. Oczywiście, przeprowadza się znaczącą selekcję, pomija się w papieskich przemówieniach te wątki, które władzy nie odpowiadają, ale też nie stosuje się manipulacji tak jawnej i tak bezczelnej, jak poprzednio. Jeden z gatunków wypowiedzi dziennikarskiej prawie się jednak nie zmienił: korespondencje z zagranicy. We wczorajszej „Trybunie Ludu” (nr 134) zamieszczono składankę Echa wizyty papieża w Polsce, złożoną z krótkich relacji z różnych stolic (autorami dwóch z nich są dziennikarze wiadomej konduity: Luliński i Broniarek). Mają one zasugerować interpretację tego, co się w Polsce dzieje od poniedziałku (7 czerwca). Akcent pada na to wszystko, w czym brali udział przedstawiciele władzy, a w pewnych wypadkach cytuje się jedynie to, co na Zamku Królewskim powiedział Jaruzelski, pomijając wypowiedzi Papieża. W ten sposób zredagowane zostały notatki mówiące o tym, co się o wizycie pisze w Moskwie i Berlinie Wschodnim; być może tam przedstawiano wyłącznie to, co powiedział PRL-owski władca. Ponadto wyraźna jest tendencja, by' traktować i Jaruzelskiego, i Jana Pawła II jako osoby równorzędne; ujawnia się ona i przy innych okazjach, w radio w sprawozdaniu ze spotkania na Zaniku użyto takiej bodaj formuły: „a teraz spotkają się dwaj Polacy”
(w domyśle: „wielcy”). I tu od razu wyłania się wątek kolejny : obecna wizyta Papieża przebiega w innej atmosferze niż pielgrzymki poprzednie. W Polsce panuje spokój, nie ma poważniejszych konfliktów, wchodzimy w etap porozumienia narodowego. Komentatorzy zachodnioniemieccy mają tak oto pisać (według Lulińskiego):
Obecna pielgrzymka odbywa się [...] w atmosferze wyraźnego odprężenia w sytuacji wewnętrznej Polski, w warunkach rozszerzenia płaszczyzny porozumienia i narodowej zgody. Jest to zgodne z celami głoszonymi zarówno przez władze państwowe, jak i hierarchię kościelną — podkreślają komentatorzy.
A więc i przy tej okazji tworzy się propagandową fikcję, serwowaną zresztą już od dawna. W sumie w relacjach tych słowa i czyny Jaruzelskiego wyraźnie przyćmiewają poczynania Papieża. Potwierdza się reguła, że tzw. przeglądy prasy (zwłaszcza zachodniej) to w mass mediach jeden z tych gatunków, których głównym celem jest nie informowanie, ale—przeciwnie—szerzenie dezinformacji, narzucanie ocen cudzymi rękami.
12 VI1987
Nadal akcje propagandowe rozgrywane są równocześnie w różnych rejestrach. To prawda, sprawozdania są obszerniejsze niż dawniej, przeprowadza się sporo transmisji telewizyjnych i radiowych, ale w prasie nie przekazuje się wiernie wszystkiego, co Papież powiedział, tuszuje się wątki władzom nie odpowiadające. Już teraz, choć kulminacyjny politycznie moment pielgrzymki, nabożeństwo na Zaspie, mamy jeszcze przed sobą. Sytuacja radykalnie się zmieniła od pobytu w Krakowie, od zajść w pobliżu hotelu „Cracovia”. Wiem o nich niewiele, informacjom oficjalnym nie można dawać wiary, a wiadomości podawane przez radiostacje zachodnie są mimo wszystko raczej skąpe. Oświadczenie Urbana, ogłoszone w dzisiejszej prasie, jest —jak zwykle—agresywne i w niczym nie dostosowuje się do niezwykłej sytuacji. W ten sposób mówi on od lat o wszelkiego rodzaju manifestacjach organizowanych przez „Solidarność” lub—w ostatnich latach — „Wolność i Pokój”. W czasie poprzednich papieskich wizyt propaganda tłumiła nieco swą agresywność, tym razem stało się inaczej. Onyszkiewicz w oświadczeniu wydanym w imieniu „Solidarności” stwierdził, że milicja uderzyła na grupę spokojnie idącą z transparentami. A jeszcze w roku 1983, w sytuacji jednak bardziej dramatycznej niż obecna, władze udawały, że transparentów z hasłami społecznymi nie dostrzegają. Wydaje się, że postanowiły one, iż wizyta Jana Pawła II stanie się jeszcze jedną okazją do rozgrywki ze społeczeństwem, jeszcze jedną okazją do jego upokorzenia. I tutaj ujawniają się od razu kanoniczne wątki propagandy: wrogowie chcieli świadomie zakłócić przebieg wizyty, robili to z motywów antypolskich i w ten sposób, by wszystko widzieli zachodni dziennikarze. I o to właśnie chodziło — tak nazywa się komentarz w dzisiejszej „Trybunie Ludu” (nr 136), podpisany literkami C. R. Ba, manifestanci wybrali nawet takie miejsce, by reporterom zachodnich telewizji najłatwiej było filmować. A więc wszystko z góry zostało zorganizowane i jakże jest jasne — obwieszcza C. R.
Te przedstawienia przed zachodnimi dziennikarzami, pozowanie do zdjęć z troską
0 jak najlepsze ujęcia, były żenującym widowiskiem. Nie miało ono nic wspólnego ani z wiarą, ani z Kościołem, ani też z troską o wizerunek własnego kraju. Była to próba włączenia Kościoła w realizację politycznych niepolskich celów.
Ważne są wątki szantażowe, tak wobec Kościoła polskiego, jak Papieża.
Prowokatorzy pragną też udowodnić, że konstruktywne współistnienie państwa
1 Kościoła nie jest możliwe, gdyż stwarza sposobność do piętrzenia konfliktów, zakłócania spokoju, a także procesu odnowy i reform. Polityczni prowokatorzy spowodować mogą utrudnienie działalności Kościoła w obrębie krajów socjalistycznych, gdyż pokazują oni, że np. publiczne masowe uroczystości religijne mogą być nadużyte do wrogich wobec socjalizmu wystąpień.
A więc jest to — przynajmniej pozornie — apel do Kościoła, by sam do manifestacji nie dopuszczał. Szantaż wobec Papieża jest już całkowicie jednoznaczny. Chcesz jechać do Związku Radzieckiego i odwiedzić Litwę,
113