władzy nad niższymi warstwami, które będą korzystać z protekcji króla.
Pisano więc wówczas w Polsce, że pod panowaniem Habsburgów „równe prawo chłopu, mieszczaninowi, szlachcicowi. Chłop na pana. kiedy chce, skarży”. Jeden ze zwolenników tego typu ustroju, Krzysztof Warszewicki, u schyłku XVI wieku wiązał z modelem monarchii absolutnej pewną poprawę doli chłopów oraz zapewnienie im ochrony państwa przed samowolą ze strony szlachty. Jak stwierdzał bowiem, „w dobrze urządzonej Rzeczypospolitej i plebejusze. zwłaszcza dobrzy, w wielkim mieliby być poważaniu, bo przez nich, przez rolnictwo i miasta, stoją i kwitną Rzeczpospolite”1. O ile zas' w drugiej połowie XVI wieku ograniczano się w zasadzie do ogólnikowych ubolewań nad dolą chłopów, to w początkach następnego stulecia szermierze kontrreformacji występują z konkretnymi projektami reform w tym zakresie. Mateusz Bembus i Marcin Śmiglecki postulują mianowicie ograniczenie pańszczyzny do 3—4 dni tygodniowo, niepod-wyższanie czynszów i należności w naturze, ale gil co ważniejsze — zapewnienie chłopu prawa wolnego odejścia ze wsi. Postulaty te stały w jaskrawej sprzeczności ze stałym wzrostem wymiaru pańszczyzny; przykłady brano z Zachodu Europy, gdzie ta postać świadczeń była zanikającą, bo wypieraną przez czynsze, formą powinności chłopskich. Wydaje się zresztą, iż podobnie jak koncepcja absolutyzmu, tak i związane z nią do pewnego stopnia projekty reform społecznych były wynikiem przenoszenia wzorców istniejących w krajach katolickiego Zachodu. Zalecanie tych koncepcji w Polsce stanowiło niewątpliwie błąd taktyczny z punktu widzenia zasadniczego celu kontrreformacji, jakim była możliwie szybka i pełna restytucja katolicyzmu w Rzeczypospolitej. W sytuacji, gdy szlachta nie pragnęła już żadnych radykalnych zmian, jak ognia zaś obawiała się uszczuplenia swoich przywile-
jów stanowych, łączenie postulatów niepopularnych reform ustrojowych z realizacją celów religijnych równało się przyczepianiu sobie przysłowiowej kuli u nogi. Dotyczyło to zresztą w nieporównanie większym stopniu reform polityczno-ustrojowych niż społecznych, których projektami szlachta daleko mniej się przejmowała.
7. WALKA Z KONFEDERACJĄ WARSZAWSKĄ
Postępy kontrreformacji były hamowane również przez pewne akty prawne, kasujące w istocie antyhusyckie, a tym samym antyheretyckie ustawy z pierwszej połowy XV wieku. Już od roku 1552 ustało faktycznie wykonywanie przez starostów wyroków sądów duchownych; w dziesięć lat później (na sejmie 1562—1563 roku) istniejąca w praktyce tolerancja zyskuje potwierdzenie w postaci konstytucji sejmowej, zabraniającej władzy świeckiej egzekucji orzeczeń trybunałów kościelnych, wydawanych nie tylko w sprawach o herezje, ale i we wszelkiego typu sporach duchowieństwa ze szlachtą (również na tle majątkowym). Było to radykalne zerwanie ze średniowieczną zasadą, w myśl której „miecz” świecki miał stać na straży czystości wiary oraz przywilejów duchowieństwa. Jeszcze potężniejszym hamulcem okazał się następny akt prawny, mianowicie tzw. konfederacja warszawska uchwalona w styczniu 1573 roku. Potwierdzała ona istniejący status quo, a więc utrzymanie przez reformację jej dotychczaso wych zdobyczy. Dla zapobieżenia wojnom domowym na tli religijnym sygnatariusze tej ustawy zobowiązali się krwi „dli różnej wiary i odmiany w kościelech” nie przelewać, jak równie: solidarnie przeciwstawiać się władzy, gdyby ta chciała kara konfiskatą dóbr, więzieniem czy banicją przedstawicieli szlacht z powodu ich wyznania. Ustawa nie precyzowała, o jakie wy znanie tu chodzi; gwarantowała więc szeroko pojętą ochron wolności sumienia. Dostęp do godności, nadań i urzędów mń
K. Warszewicki, De optimo statu libertatis, Kraków 1598, s. 29—30.