przesiał mu go już jako element dzieła większego o zupełnie odmiennej konsystencji i konstrukcji. Ta zaś odmiana fundamentalna nie wyszła wcale z sugestii profesora, jest rezultatem twórczego rozbłyiku wyobraźni poety. Nic może to ulegać wątpliwości, a jest spraw* wagi pierwszorzędnej.
Zanim się w niej rozeznamy, trzeba jednak wpierw wyróżnić te szczegóły, które mogły być poddane przez Borowskiego. Borowski przeczytał był utwór uważnie, a w sprawach,
0 które on zahacza, miał sąd ustalony. Jest więc ważne zorientować się, jakie to mogły być owe jego „uwagi**? Oczywiście bezpośrednio ich nie znamy, znowu więc jesteśmy skazani na domysły.
Borowski jako profesor był w służbie rządowej, a przez czas niejaki pełnił funkcję cenzora książek. Dostrzegł więc na pewno zaraz na samym początku wyraźne zdrożnośd
1 niekonsekwencje. Ksiądz na Radawnicy — niechże tam; to by nic odbiegało od rzeczywistości. Choć wprowadzać go tu — było wyraźną nieoględnością. Cenzura na ogół nie pozwalała literaturze nadużywać sukni duchownych. Ale ksiądz jako przodownik zabiegów guślarskich, ale modlitwa kościelna jako ich element składowy — to zupełnie już przecie nie może wchodzić w rachubę. Jeżeliby zaś miało wchodzić, to jedynie tylko jako wyraźnie wskazany i zganiony abusus mniemali prostaczych.
Musiał uznać poeta od razu słuszność tych uwag. Tym niechybnie tłumaczyć również należy zapobiegawczy, tak daleko (bo aż w nieprawdę) idący przypisek, jakim Mickiewicz zaopatrzył w pierwszym tomiku balladę To lubię:
„Ta ballada jest tłumaczeniem wiejskiej pieśni. Jakkolwiek zawiera opinie fałszywe i z nauką o czyścu niezgodne, nie śmieliśmy nic odmieniać, aby tym wyraźniej zachować charakter gminny i dać poznać zabobonne mniemania ludu naszego. Najbłędnicjsze jest zakończenie tej pieśni przez śpiewanie «Anioł Pański*...*1
Można by pomyśleć, że usprawiedliwienie powyższe zostało prawie jakby podpowiedziane przez Borowskiego, doświadczonego w obrotach cenzury.
Cały ten przypisek, z późniejszych wydań usunięty, mógłby zupełnie dobrze znaleźć się przy pierwszej wersji Dziadów. Podobnie przecież uzasadni poeta w nocie wstępnej przyczyny zaciekawienia się przedmiotem. Niemniej teraz przy jej rewizji poszedł jeszcze dalej. Usunął zupełnie i Księdza, i „Anioł Pański", a zastąpił Guślarzcm i staroświeckimi jakoby nklęciami magicznymi. Ta zmiana sięgała bardzo głęboko, mogła, a nawet musiała wpłynąć na charakter samego ukazanego tu obrzędu. Współczesny, zaobserwowany przejaw obyczajowy: poczęstunek na mogiłkach, przeplatany modlitwami za dusze zmarłych, miał się zmienić na antyczny obrzęd sakralny, utrzymujący się jeszcze chyłkiem jako relikt wierzeniowy z doby przedchrześcijańskiej, właśnie jako gusło, zabobon. Utrzymujący się oczywiście wraz ze swoistym rytuałem. Ten rytuał, zaznaczony częściowo i jeszcze bez konsekwencji w redakcji pierwiastkowej, winno by się w utworze odsłonić szerzej. Również i ten pomysł Mickiewicz uwzględni, a nawet uwzględniać go będzie na parę zachodów.
Domniemane uwagi profesora restytuuje się tu spekulatywnie, jednakowoż nie imputuje się mu ich samowolnie i bezzasadnie. Wyniknąć one mogły zupełnie konsekwentnie s owoaemych szerzej dostępnych poglądów i tendencji Borowskiego. Należał on do wcale