20 W-ftutu komedia - Cnęift pierwsza
*
*
*
l\m obłyiw/nrA1 2«« górnsty okolicy - ogród wokoło.
Żona Doktora : pękiem khtcsów a dmti'.
Może pan krewny Hrabiny? -
Mfi
Jestem pnyjacielem jej męża, on mnie tu przysłał. -Żona Doktora
Proszę pana - wiele sobie z niej obiecywać nie sposób - mój rbęż wyjechał, byłby to lepiej wyłuszczył - przywieźli || zawczoraj - była w konwulsjach. - Jakie gorąco! -Obcieru twarz.
Mamy dużo chorych - żadnego jednak tak niebezpiecznie jak ona. - Iniainuj3 sobie pan. ten instytut kosztuje nas ze dwakroć sto tysięcy. - Patrz pan, jaki widok na góry - ale pan. widzę, niecierpliwy - więc to nieprawda, że jakóbiny4 jej męża porwali w nocy? - Proszę pana. -
Pokój - kratowane okno - kilka krzeseł - łóżko - Zona na kanapie.
wchodzi
Chcę być z nią sam na sam. —
Głos zza drzwi Mój mąż by się gniewał, gdyby...
Dajże mi W. ftmi pokój! -
Drzwi za sobą zamyka i idzie ku Żonie.
Głos znad sufitu
VI łańcuchy spętaliście Boga. - Jeden już umarł na krzyżu. - Ja drugi Bóg, i równie wśród katów. —
Głos spod podłogi
Na rusztowanie głowy królów i panów - ode mnie poczyna się wolność ludu. -
Głos zza prawej ściany klękajcie przed królem, panem waszym. -
Głos zza lewej ściany
Kornela nu niebie już błyska. — Dzień strasznego sądu się zbliża. —
Czy mnie poznajesz, Mario? —
Zona
Przysięgłam ci na wierność do grobu. -
Chodź — daj mi ramię, wyjdziemy. —
Żona
Nie mogę się podnieść — dusza opuściła ciało moje, wstąpiła do głowy. -
Pozwól, wyniosę ciebie. -Zona
Dozwól chwil kilka jeszcze, a stanę się godną ciebie. —
Jak to?
Żona
Modliłam się trzy nocy i Bóg mnie wysłuchał. -
Nie rozumiem cię. —
Zona
Od kiedym cię straciła, zaszła odmiana we mnie. - „firnie Boże” - mówiłam i biłam się w piersi, i gromnicę przystawiałam do piersi, i pokutowałam - „spuść na mnie ducha poezji”, i trzeciego dnia z rana stałam się poetą. -
Mario! —
Zona
Henryku, mną teraz już nie pogardzisz - jestem pełna natchnienia - wieczorami już innie nie będziesz porzucał. —
Nigdy, nigdy. -Zona
Rttrz na mnie. — Czy nie zrównałam się z tobą? - W szystko Żona - obłęd pojmę, zrozumiem, wydam, wygram, wyśpiewam. - Morze, gwiazdy, burza, bitw'a. - Tak, gw iazdy, burza, morze - ach! wymknęło mi się jeszcze coś -bitwa. — Musisz mnie zaprowadzić na bitwę - ujrzę i opiszę - trup, całun, krew. tała.
rosa, trumna. —
dom obłąkanych - częsty motyw obłędu w literaturze romantycznej, ludzie obłąkani wg romantyków „wi
dzieli” więcej nii zdrowi umysłowo, mieli więc - kosztem utraty zdrowego rozsądku — szczególny dar.
$imainuf - (i francuskiego) imoginuj, tu w znaczeniu: wyobraź pan sobie.
jakóbiny - jakobini to jedna z grup rewolucjonistów francuskich (1789 n), tu w znaczeniu ogólnym: rewolucjoniści.