DSC07145 (4)

DSC07145 (4)



naśladowców. Pierwszym w ich rzędzie był Stanisław Kazimierz Kossakowski, autor Monografii historyczno-genealogicznych niektórych rodzin polskich (3 tomy, Warsz. 1859—1872 i 2 wyd. 1.1, Warsz. 1876). Nie prowadził on szerzej zakrojonych badań archiwalnych, korzystając przede wszystkim z własnego bogatego archiwum rodzinnego w Wojtkuszkach i z papierów udzielanych mu przez wiele spokrewnionych z nim rodzin. Spory zasób krytycyzmu pozwolił mu wykorzystać z dawniejszych pisarzy tylko naprawdę wartościowych, a przede wszystkim Kojałowicza, którego docenił słusznie. Uzupełnienia w formie przypisów pióra Juliana Błeszczyńskiego czerpane były z materiału pierwszorzędnego, bo z Metryki Koronnej oraz z zapisów i wyroków trybunalskich. W tomie trzecim, w formie dodatku, mamy sporządzony przez Błeszczyńskiego, a opracowany wyłącznie na podstawie Metryki Koronnej i Sigillat Spis senatorów i dygnitarzy koronnych w XVIII w. (wyd. osobne 1862). Dzieło Kossakowskiego, jakkolwiek obejmuje tylko ciasny krąg rodzin, jest pozycją wartościową.

Zgoła inaczej ma się rzecz z Przewodnikiem heraldycznym A. A. Kosińskiego (5 tomów, Kr., Warsz. 1877—1885). Mimo pozornego bogactwa informacji (kilkaset opracowań genealogicznych), wydawnictwo obliczone jedynie na doraźną korzyść materialną urąga wszelkim elementarnym zasadom krytyki naukowej. Rodziny opłacające się hojnie uzyskiwały tu rodowody fantastyczne, gdy zaś wstrzymywały się od zakupienia takiego panegiryku, otrzymywały bezpłatnie coś na kształt paszkwilu180.

Nieco wyżej stoi rozpowszechniona szeroko,- zwłaszcza w Wieikopolsce, Złota księga szlachty polskiej. Jej wydawca Teodor Źychliński, Wielkopolanin, z zawodu dziennikarz, w ciągu lat 1879—1908 wypuścił w świat 31 tomów, przynoszących 521 genealogii i mniej lub więcej obszernych monografii historyczno-genealogicznych rodzin szlacheckich z terenu całej dawnej Rzeczypospolitej. Z nich 174 dotyczyło rodzin miejscowych, wielkopolskich. Źychliński już od dawna gromadził materiały do historii tych ostatnich. Drukując w r. 1877 w Poznaniu Kronikę żałobną rodzin wielkopolskich umieścił w niej sporo genealogii opracowanych treściwie, lecz niestety dość bałamutnie. Złota księga była przede wszystkim przedsiębiorstwem dochodowym i stąd jej bardzo nierówny poziom, często nie wyrastający ponad dawniejsze kompilacje. Wartość dalszych tomów na ogół nieco większa niż pierwszych. Wpłynęły na tę poprawę głosy krytyki i pozyskanie pewnej ilości dobrych współpracowników w różnych dzielnicach kraju. Tomy ostatnie, kiedy wydawca był zdany znów tylko na siebie, odznaczają- się wielką niestarannością w opracowaniu poszczególnych rodzin • i przynoszą porcję bajek, których mógłby się powstydzić nawet Wielądko. Niektóre rodziny, zwłaszcza z terenów litewsko-ruskich, dostarczyły Źychliń-skiemu gotowych opracowań, czasem ‘zupełnie dobrych (pióra St. K. K o s-

Druzgocąca recenzja Przewodnika pióra A. R e i s ki e go, współpracownika Bonieckiego, umieszczona w dodatku do Czasu krakowskiego wywołała brutalną odpowiedź autora w piżmie ulotnym i ostatecznie doprowadziła do pojedynku.    j

Sakowskiego, K. Krasickiego, K. Stadnickiego, a przede wszystkim E. Rulikowskiego), czasem jednak zupełnie bałamutnych, utrzymanych w tonie najbardziej niesmacznych panegiryków. Wielkopolskie •rodziny szlacheckie, które zamawiały sobie w owych latach dość licznie w archiwum poznańskim sumariusze regestów z ksiąg grodzkich i ziemskich (zrobił ich dużo archiwariusz J. L e k s z y c k i), użyczały tych materiałów wydawcy dla opracowania monografii. Zdarzało się jednak, że powierzały mu cały trud badawczy, włącznie z pracą archiwalną i właśnie wtedy powstawały monografie na poziomie zdecydowanie niskim, a z pozorami rzetelności w postaci odsyłaczy źródłowych. Ze względu na pobierane honoraria zależało Żychlińskiem j na możliwie szybkim publikowaniu genealogii w formie zwartej, swym nieprzerwanym ciągiem pokoleń zadowalających próżność zainteresowanych, a- tu zdarzały się wypadki, kiedy zebrany przezeń zasób źródeł pozwalał jedynie na podanie szeregu luźnych osób lub nie łączących się w jedną całość krótkich gałązek. Dorabiał tedy połączenia dęmyślnie, tworząc zestawienia z osób istniejących naprawdę, lecz określając ich wzajemne stosunki pokrewieństwa w sposób nie zawsze zgodny z rzeczywistością. Nierówny poziom poszczególnych opracowań nakazuje wielką ostrożność w korzystaniu z tego wydawnictwa, które swym pozornym bogactwem informacji nęci historyków187.

Materiałem najcenniejszym, zasługującym na stosunkowo największą wiarę, są wiadomości dotyczące XIX w., zwłaszcza .jego drugiej połowy, odnoszą się bowiem do spraw i ludzi autorowi współczesnych. Ze względu.na charakter wydawnictwa, niezmiernie silnie zaznacza się ton panegiryczny dochodzący do szczytu w dziale poświęconym kronice rodzin. Spisy rodzin senatorskich pióra J. Mycielskiego (tomy XX—XXIV) oraz wykaz senatorów i dygnitarzy koronnych i litewskich opracowany przez Teodora Żychlińskiego syna (tomy XVXVIII), pełne błędóv/, są kompilacjami bez większej wartości. Zawarte w Zlctej księdze wiadomości biograficzne to niemal dosłowne wypisy z herbarzy, Encyklopedii Orgelbranda i pism J. Bartoszewicza, z których wydawca przedrukowywał dziesiątki stron.

Mniej więcej na tym samym poziomie stoją publikacje Jerzego Dunin Borkowskiego. Jedyną ich wyższością było to, że autor nie trak i owal swych wydawnictw jako źródła utrzymania i, nie będąc materialnie zależnym od rodzin, o których pisał, nie schlebiał ich próżności. iMetodą pracy niewiele się jednak różnił od Żychlińskiego. Miał na celu danie czytelnikom roczników genealogicznych polskiej szlachty, które mogłyby zastąpić tak popularne Almanachy Gotajskie. Rocznik szlachty polskiej wydany we Lwowie w r. 1881 zawiera więc na wzór powyższych almanachów w pierwszej części genealogie współczesnych

if*' O poziomic opracowań, które wyszły spod pióra l>ądi samego Żychlińskiego, bądź jego syna współpracującego z ojcem, iwiadczą np. monografie Zarembów (t. 18 i 20) i Zebrzydowskich (f. 28). Oparte rzekomo wyłącznie o materiał iródlowy. pełne odsyłaczy do tego materiału, stanowią chyba szczyt nonsensu. Nie są zresztą w tym wydawnictwie odosobnione.

117


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
iAMG nr 3/2011 Kto w pierwszym rzędzie był Pana mistrzem inspirującym i wprowadzającym w arkana zawo
img06101 a=A, Adam i Lwa byli pierwszymi ludźmi Ich mieszkaniem był raj. Było tam wszystkiego 
między opiekunami a "artystami". Pierwszym opiekunem zespołu był ich "Ojciec" -
1. 12 a, GUŃCE LIN. 55 dzonego brata Bruna, i ze wspólnym ich ojcem był Gunter, margrabia mersebursk
15 na którym wybrano zarząd.Fatrcnem koła był nauczyciel Kazimierz Biczy9ko,a do zarządu weszli uczn
Pierwsza inauguracja1950/1951 Był piękny, październikowy dzień 1950 roku. W nowo powołanej
page0064 54 ASYRJA MIESZKAŃCY ASYRJI. Jak w Babilonji tak i w Asyrji Semici przyszli do gotowego. Pi
page0179 BISKUP PŁOCKI. Starszy brat prymasa Macieja, był Stanisław jednym z pięciu synów Świętosław
jakie grupy krwi moge otrzymac przy transuzji Jeżeli masz krew grupy zaznaczonej w pierwszym pionowy
skanowanie0021 Zadanie 33 Pokoloruj ramki obrazków, tak aby ich kolor był zgodny z kolorem jaki mają
Goldschmidt (5) ich powstania był ścisły ich związek z innymi częściami. W procesie kreacji artystyc
Po skompletowaniu grup potencjalnych uczestników kontr aktów kierownictwo organizuje pierwsze ich sp
elementy kompozycji fotograficznej@ one łączyć stosunkowo dużą iloić elementów i mieć małe zakrzywie
CCF20090605068 4. Wzlot i upadek indywiduum Kryzys rozumu objawia się w kryzysie indywiduum, jako ż
gronie pierwszoklasistów, ich rodziców i nauczycieli o godzinie ll00, po inauguracji roku szkolnego
EYANESCENCE Evanesccnce jest pochodzącym z USA. Grają gotyckiego rocka.Pierwsza ich płyta

więcej podobnych podstron