XI.VI ,K)OSC1W0SĆ, l*OHOŹNOŚC' I /. ('NOTA"
Co wszakże nie znaczy, że lego, co złe, nie zuutakowuł. Lecz zrobił to mądrze i roztropnie, by nie zrażać atakowanych.
Wbrew temu, co napisał Kleiner, nie ma w jego satyrach satysfakcji „wiełkopaóskiego wzniesieniu się ponad lichy, głupi ogół" 1 zapewne nie dlatego, iż uważał len ogół za mądry, ani też nie dlatego, że zabrakło mu „heroizmu prawdziwego" — o którym pisał w poetyckim liście Do Krzysztofa SztrmMta by służąc ojczyźnie ..cierpieć bez zysku" i „znosić potwarze". Szansą Rzeczypospolitej, fundamentem, na którym można było budować lepszą przyszłość, był wyzbyty przywar, może nieco ogólnikowy, lecz nie dujący się niczym sensownym zastąpić zestaw sarmackich wartości: poczciwość, pobożność i cnota.
Aprobata dla tych wartości, ciągle choćby nawet nieraz tylko werbalnie przez szlachecki gmin uznawanych, wyznaczyła strategię dydaktyczną Satyr Krasickiego. Nie mogły więc być „zjadłe", nie mogły straszyć publiczności ani bezwzględnością zarzutów, ani nierealnym muksymalizmem moralnych wskazówek.
Typ szlachcica, z którym w satyrach Krasicki szuka płaszczyzny porozumienia, to Mikołaj Doświadczyóski z ostatniej księgi tej powieści czy przede wszystkim jego dojrzała kontynuacja Pan Podstoli. Mikołaj wyrósł przecież w święcie wartości zdeprecjonowanych, ale odziedziczył — z woli autora - moralną intuicję, która pomogła mu wybrać właściwą drogę. A jego środowisko rodzinne, mimo swego zacofania, nie miało cech deprawacji, opisanych chociażby w Swiecie zepsutym.
Kompromis Krasickiego nic obejmuje ustępstw wobec wartości ani przymykania oczu na wady. Polega natomiast na sposobie przekonywania do cnót i odwodzenia od przywar. W cytowanym już liście Do Krzysztofa Szembeka pisał autor:
J, Kleiner, Ignacy Krasicki, i. 13
Walczyć z gminem należy, kto go chce oświecać.
Ktokolwiek więc tak przykrym następuje śladem,
Nim się o dobro, szczęście dla drugich pokusi,
Niech zawczasu przewidzi, co ucierpieć musi.
[śoirates, co występki Ateńczyków hydził,
Cóż miał w zysku? Lud z niego na teatrach szydził.
Stratą życia na koniec wziął zasług nadgrodę.
(w. 33, 40—42, 43—47)
Taka postawa —■ walki z „gminem” w imię wartości autentycznych — to jedna z możliwości przeciwstawienia się złu. Cenił ją Krasicki w działalności reformatora, Krzysztofa Szembeka, zauważył — jak już wspomnieliśmy — „heroizm prawdziwy” takiej postawy, ale i widział jej społeczną nieskuteczność. Bo nie musiał się przecież obawiać — on, piastujący wysoką godność biskupa warmińskiego i przebywający już poza granicami Rzeczypospolitej — doraźnych skutków szlacheckiego ostracyzmu. W liście Do króla, mówiąc o pochlebstwie, zgodnie z prawdą pisał:
gardzę tym rzemiosłem;
Wiesz, panie miłościwy, iż nim nic urosłem,
Więc mówię z przekonania.
Skoro uchronił się przed tak częstym w jego czasach schlebianiem królowi czy możnym, nie musiał dla jakiegokolwiek zysku - schlebiać szlacheckiemu gminowi Mówił więc z przekonania.
Nie tylko wszakże z przekonaniu o skuteczności przyjętej strategii odwoływania się do norm powszechnie akceptowanych. Owa strategia jak wspomnieliśmy na początku wyrosła z głębokiej mądrości, a szczegółowo jej przesłanki wyjawił Krasicki chyba najpełniej, najdobitniej, w skierowa-